Historia wymaga pasterzy, nie rzeĹşnikĂłw.


Boski metal dachy plami,
Z gzemsów, rynien ścieka, A gładkimi chodnikami
Płynie, jako rzeka.
W złotych świateł zawierusze Wszystko drga i błyska;
Rozgrzały się nawet dusze U tego ogniska. (IX)
Jak w utworze otwierającym Strofy uliczne kontury pejzażu zacierają się we mgle, w której nie sposób rozeznać rzeczywistych kształtów, a może i zagrożeń, tak tu wszystko rozpływa się -raczej tonie - w pozłocie, która, jak sugeruje dalsza część wiersza, okaże się blichtrem, pozornym pięknem, spod którego wyziera "skrzecząca rzeczywistość". Oto bowiem z zaułków i ciemnych uliczek "wypełzają" nędzarze, którzy nie pasują do świątecznej aury miasta. Jednak, jak wydaje się twierdzić podmiot, są tego miasta nieodłącznym elementem.
Na przestrzeni całego niemal cyklu daje się także zaobserwować eksponowanie efektów dźwiękonaśladowczych. Nie są one może tak efektowne, jak onomatopeiczne zabiegi modernistów czy niektórych poetów współczesnych, lecz można je uznać za wyraźnie zauważalne i ciekawie sfunkcjonalizowane:
[...] wśród namiętnych rozmów wrzenia Szumią koronki i atłasy...
Słyszysz, jak huczą zmysłów burze? Jak kipią dzikie żądz bezprawia? Tłum wzgardził ciszą, depce róże, [...1
98
JOANNA ZAJKOWSKA
Orgia uliczna rozbestwiona -
A morze ludzkie wre bez przerwy. (V)
Czy inny fragment, ze znakomitego pod tym względem wiersza VII:
Jak fala huczy tłum,
Jak falą prąd nim wzrusza;
Ludzkiego morza szum
Mowę rzeczy zagłusza.
Górą muzyka gra
Pośród powietrznej ciszy, ,
Dzwon woła, jęczy, łka... 4
A mieszczuch tego nie słyszy. (VII)
i
Podobnie jest z kolorystyką cyklu. Pejzaże impresjonistyczne, nawet potocznemu odbiorcy, kojarzą się z niebiesko-szarymi widokami spowitymi mgłą, z zacieraniem konturów przedstawianych przedmiotów oraz grą świateł i cieni. Dominujące barwy w palecie malarzy "Salonu Odrzuconych" to błękity, fiolety; ale ważniejsze od ich doboru było zjawisko przenikania się barw, ich mieszania, zmiany poszczególnych odcieni zależnie od subiektywnego spojrzenia twórcy.
Inne nieco rozwiązania kolorystyczne proponuje w swoim cyklu Gomulicki. Paleta barw pojawiająca się w kolejnych wierszach jest dosyć uboga, niemal monochromatyczna, złożona w jedną tonację: czerń, szarość, biel, matowość. Wszystkie one prowadzą do wizualnych efektów blaknięcia, ponurości, a przez to także - pewnej niedookreśloności, dając poczucie próżni, przestrzeni nie do końca sprecyzowanej. W taką atmosferę wprowadza nas utwór pierwszy - zaledwie ośmiowersowe preludium [Nizko [!] mgła się wlecze brudna...]. Już w nim pojawi się temat zagubienia, samotności, pustki, stanowiący - w moim przekonaniu - motyw przewodni całego cyklu. Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden ważny komponent obrazowy tego niewielkiego utworu - w brudnej
PEJZAŻ MIASTA W STROFACH ULICZNYCH W. GOMULICKIEGO 99
jngle miasta jedynym rozpoznawalnym elementem stają się "oczy gazu" ("Gaz połyska w niej oczami / Żółtemi...").
W interesującym mnie cyklu latarnie gazowe, błyski gazu, płomienie stanowią kolejny leitmotiv, zresztą nie tylko tej grupy utworów, ale dużej części twórczości Gomulickiego - lirycznej i epickiej. Z lampami kojarzą się takie kolory, jak czerwień, żółć, złoty (najlepiej reprezentowany we wcześniej cytowanym fragmencie wiersza IX) i szeroko rozumiany blask- one to właśnie dopełniają kolorystyki cyklu, wnosząc do wierszy pewne sensy symboliczne. Te świetlne elementy w Strofach ulicznych są zawsze związane ze sztucznym oświetleniem, wywołując konotacje z nieautentycznością, pozornym blichtrem i złudnością prezentowanej rzeczywistości. I tak w utworze III, pisząc o złudnej urodzie miejskich dam, powie poeta o "sztucznych blaskach" i doda:
Płeć wasza, matowo blada: '
Sztucznie ją tworzy blask chorobliwy,
Co z murów na was pada.
W źrenicach waszych iskry migoczą,
Strzela z nich błysk pioruna... Cóż cud ten sprawia? - Odbita od nich
Gazu jaskrawa łuna. (III)
Większy stopień uogólnienienia zjawiska sztuczności i piękną metaforę "gazowych gwiazd topieli" odnajdujemy w V utworze cyklu:
Ludzie w gazowych gwiazd topieli Jak w kręgu złotym się zamknęli -Świateł niebieskich im nie trzeba... (V)
Pojawiający się tu kolor złoty jest barwą postrzeganą wyraźnie pejo-ratywnie. To nie mistyczne złoto duchowej doskonałości, wyższych wartości, harmonii czy pełni, ale raczej symbol doczesności, matę-
100
JOANNA ZAJKOWSKA
rialności, chciwości, zgubnego zbytku degradującego człowie' Dalsze partie utworu zdają się potwierdzać te przypuszczenia: i
Świat ci biesiadną zda się salą, Jj
Kędy się słońca sztuczne palą '
I, ze krwią, bije szał do głowy.
I w zmysłach, żądnych świeżej strawy, Wstają nieznane ci pragnienia: Pożądasz bogactw i zabawy, Miłostek wściekłych, hucznej sławy, Snów ze krwi, złota i płomienia... (V)
Możliwość wspomnianej konotacji złota, zostaje dodatkowo wzmocniona sąsiedztwem takich elementów, jak krew i płomień oraz pożądanie, pragnienie, zabawa itp. Nieco wcześniej w tym wierszu świat (miasto) porównany zostaje do balowej sali (znów skojarzenie z przepychem, zbytkiem). Lektura ostatniego wiersza serii (IX) potwierdza, że podobne rozumienie złota zostaje utrzymane na przestrzeni całego cyklu Strofy uliczne - znowu pojawia się świat ludzkich żądz i namiętności - jak w soczewce, zawarty w figurze "opiłego fauna":
Jaki płomień w każdem oku! Jaki żar na licach! -
Wezbranego pęd potoku Huczy na ulicach.
Miasto, niby faun opiły, Tacza się i pląsa,
I dziad nawet z nad mogiły Zjeżył butnie wąsa.
PEJZAŻ MIASTA W STROFACH ULICZNYCH W. GOMULICKIEGO
101
39 Por. W. Kopaliński, Złoto, [w:] tenże, Słownik symboli. Warszawa 1990, s. 495 n.
Namiętności moc wspaniała Rząd wzięła nad światem,
A gdzie wczoraj w pąku spała, Dziś wystrzela kwiatem.
Oczy biegną za oczami,
Ust szukają usta -

Podstrony