Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.


Nazajutrz 11 Maii, czekaÅ‚a nas Moskwa przy swym obozie, wojsko sprawiwszy za bÅ‚oty, które byÅ‚y przed ich obozem nieznaczne3 a nie­przebyte, spodziewajÄ…c siÄ™, że my w tym nie postrzeżem siÄ™, i bÄ™dziem takimi prostaki, że pójdziem do nich, miejsca nie przejrzawszy.
RuszyliÅ›my siÄ™ tedy tegoż dnia z obozem i poszliÅ›my do nich. A przyszedÅ‚szy i zrozumiawszy ono miejsce sobie niewczesne, stanÄ™li­Å›my w sprawie[49], a miejsca do przebycia sposobniejszego wyżej pa­trzeć wyprawiliÅ›my. A gdyÅ›my tak dÅ‚ugo stali, patrzÄ…c tylko z daleka na siÄ™, wozy nasze w szesnaÅ›cie, albo wiÄ™cej rzÄ™dów, jako byÅ‚o pole przestronne nastÄ…piÅ‚y, a do wozów chÅ‚opiÄ™ta sobie z domysÅ‚u swego chorÄ…gwi nawtykali. Z których wozów i onych chorÄ…gwi, bo i kurzawa od nich wstaÅ‚a wielka, podobieÅ„stwo siÄ™ jakiegoÅ› Å›wieżego i wielkiego wojska Moskwie w oczach uczyniÅ‚o, że zaraz trwożyć sobÄ… poczÄ™li, obóz swój i armatÄ™[50] ruszać ku BoÅ‚chowu, o czym jeden od nich do nas siÄ™ przedarÅ‚szy, daÅ‚ nam przestrogÄ™ czemu jednak obyczajnieÅ›my wierzyli. A gdy nam na wierzchowisku owych bÅ‚ot wymacano prze­prawÄ™ dobrÄ…, obróciliÅ›my siÄ™ ku onemu miejscu, wozy wojskiem konnym od Moskwy zastawiwszy, co oni nieomylnie wierzyli, że to wszy­stko co jedno pola wozy okryÅ‚y, wojsko byÅ‚o. A kiedy postrzegli, że my ku tamtej przeprawie idziemy, obrócili siÄ™ i oni wojskiem wszyst­kim ku tamtemuż miejscu.
My tego dnia nie myÅ›leliÅ›my zwieść bitwy, bo też późno byÅ‚o, tyl­ko chcieliÅ›my nad przeprawÄ… obóz postawić; a dla bezpiecznego obo­zu stawienia, wyprawiono część wojska za przeprawÄ™ - mianowicie puÅ‚czek, w którym byÅ‚o kilka set czÅ‚owieka Rudzkiego i inszych nie­których. A kiedyÅ›my obaczyli, że ku tamtym moskiewskie wojsko na­stÄ™puje, musieliÅ›my i my co prÄ™dzej przeprawować siÄ™ za nimi. Ażeby ich zabawić, ażby siÄ™ wojsko nasze przeprawiÅ‚o i sprawiÅ‚o, wyprawiÅ‚ pod nich książę RużyÅ„ski hetman nasz, harcownika, a chorÄ…gwiom, jak do sprawy przyszÅ‚y, do potkania kazaÅ‚ nastÄ™pować. W pierwszy hufiec na czoÅ‚o sprawiÅ‚ i postawiÅ‚ ludzi, co mógÅ‚, najwiÄ™cej lekkich. W posiÅ‚ku postawiÅ‚ im dwanaÅ›cie set, bo ich nie byÅ‚o wiÄ™cej, husarzów; w tyÅ‚ zaÅ› husarzów byÅ‚ trzeci hufiec z kozackich i petihorskich[51] rot.
Kazał się pierwszemu hufcowi potkać, zwiódłszy harcownika, i tak kazał iść naciskiem na kommonnika[52] moskiewskiego, którego było na czele z piętnaście tysięcy.
Nie strzymali naszym, podali tył a nasi też na nich wsiedli dobrze. Pojsiłek husarski i on trzeci hufiec, tuż, tuż za nimi w sprawie [na] przeczwał następowało. To co albo nasi słabieć poczęli, albo Moskwa poprawować się chciała, co zajrzeli kopie, to dalej uciekać musieli, a naszym co im też grzbieta pilnowali, serca przybywało, kiedy za sobą tuż posiłek widzieli.
I tak zwiódÅ‚szy bitwÄ™ ze trzy godziny przed wieczorem, dwie mile do BoÅ‚chowa. A trzy mile za BoÅ‚chow, aż do zasieczy ich gonili. Co to u nich zasieczÄ… zowiÄ…, jest to, co siÄ™ od Tatar czÄ™stokoÅ‚em zagrodzili. IdÄ… te zasieczy na trzydzieÅ›ci mil wzdÅ‚uż, i przez lasy, i przez pola, jako siÄ™ trafi, majÄ…c przed sobÄ… przykop[53], baszty, i gdzie siÄ™ trafiÄ… drogÄ… bramy. Do tych, kiedy wieść o Tatarach przyjdzie, bieżą wÅ‚oÅ›ci z rusznicami i co kto ma, i broniÄ…c przejÅ›cia. LegÅ‚o w tej pogoniej trupa okrutna rzecz, którego u nas od tego czasu ani liczono, ani chowano. WziÄ™liÅ›my obóz ich ze wszystkimi dostatkami, który byÅ‚ w drodze; wziÄ™to i dziaÅ‚ kilkadziesiÄ…t. Z tych ludzi moskiewskich pora­Å¼onych i rozproszonych niektórzy uchodzili aż do stolicy i udali Szujskiemu, że wojsko nasze okrutnie wielkie, mówiÄ…c, żeÅ›my siÄ™ z przed­nimi puÅ‚kami bili, a koniec ich byÅ‚ jeszcze u Putywla. Z tychże ludzi, pięć tysiÄ™cy zawarli siÄ™ na BoÅ‚chowie, majÄ…c nad sobÄ… starszym Gedrocia Litwina, który już byÅ‚ zmoskwiaÅ‚. Pod tych nazajutrz nastÄ…pili­Å›my i przez ten dzieÅ„ i przez wtorek strzelano do nich i szturmem straszono. We Å›rodÄ™ poddali siÄ™ i chrest z przeÅ‚ożonym swoim na imiÄ™ Dimitra naszego caÅ‚owali[54], to jest jemu być wiernymi przysiÄ™gli.
Tak siÄ™ rozprawiwszy pod BoÅ‚chowem, obietnicÄ™ dwóch drugich ćwierci darownych od cara otrzymaliÅ›my; a czyniÄ…c sobie otuchÄ™ prÄ™dkiego na stolicy moskiewskiej pana naszego posadzenia, uczy­niwszy koÅ‚o, ekspostulowaliÅ›my z nim o kondycjach[55], co nam miaÅ‚ być powinien, żeby nam to wszystko warowaÅ‚; mianowicie zapÅ‚ata zu­peÅ‚na żeby nas doszÅ‚a i wolne odejÅ›cie do ojczyzny po osadzeniu [go] żebyÅ›my mieli.
W zapÅ‚acie upewniaÅ‚, o to, żeby go nie odchodzić. Z pÅ‚aczem pro­siÅ‚, powiadajÄ…c: że ,ja panem na Moskwie bez was być nie mogÄ™ [choć] bym ja chciaÅ‚. Posadzili mnie Bóg na stolicy, abym zawsze Po-laki miaÅ‚ przy sobie, ażeby jeden zamek Polak, a drugi zamek Moskwicin trzymaÅ‚. ChcÄ™ ja, cokolwiek jest zÅ‚ota i srebra, żeby to wszyst­ko wasze byÅ‚o. Ja [zaÅ›] siÄ™ kontentować[56] chcÄ™ samÄ… sÅ‚awÄ…, którÄ… mam z was. A jeÅ›liby nie mogÅ‚o być inaczej, żeby wam odejść przyszÅ‚o, te­dy miÄ™ tak nie zostawujcie, ażbym inszych ludzi na miejsce wasze z Polski zaciÄ…gnÄ…Å‚."
Takimi deklaracjami tak sobie zwyciężył wojsko, że wszyscy byli bardzo ochotni.

Podstrony