Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.


Ryzyko było zbyt wielkie.
Mimo to miny mieli raczej ponure. Widzieli już wiele bitew i wiedzieli, że radosne Wszyscy troje manewrowali jak szaleni. Anakin niemal zderzył się z Jainą i tylko okrzyki mogą zmienić się w jęk rozpaczy, gdy choć jedna ze zmodyfikowanych maszyn zręczność siostry uratowała ich przed niechybną śmiercią. Tymczasem nieprzyjaciele zostanie zniszczona. Ze wskazań instrumentów oraz z układu pojawiających się w odbyli coraz bliżej. Choć kolejny dziwaczny myśliwiec rozbił się o przelatującą opodal dali błysków wynikało, że element zaskoczenia przestał działać, a nieprzyjacielskie skałę, pozostałe kontynuowały pościg.
myśliwce zacieśniają szyki, zbliżając się do walczącej z animuszem trójki.
- Jaina, zabierz nas stąd - odezwał się Jacen błagalnym tonem.
- Prędzej... prędzej.... - mruczał Han przez zaciśnięte zęby, rozpędzając „Sokoła"
Anakin zignorował jego słowa i pogrążył się w głębszej medytacji. Coś kazało mu do granic możliwości.
tu przylecieć, coś go wzywało, obiecując większe szanse zwyciężenia przeważających Nagle frachtowiec został trafiony - lecz nie pociskiem, tylko wiązką ściągającą.
sił wroga...
Sekundę później światełko na konsolecie ostrzegło, że pola ochronne „Sokoła" słabną.
Moc.
Kyp robił, co mógł, ostrzeliwując się z górnej wieżyczki, lecz pojedyncze uderze-Wiedział, że to właśnie ona. Poprzez Moc młodzi Jedi mogli wzajemnie wspoma-nia od strony burty, które Han dotąd ignorował, zaczęły coraz mocniej nadwerężać gać się swoimi zmysłami, a nieprzyjaciele, kimkolwiek byli, nie dysponowali takim pancerz statku.
atutem. Anakin wiedział to instynktownie, lecz teraz, w rozszalałym żywiole pędzących Han i Leia usłyszeli, że ich dzieci wymieniają głośno uwagi o liczebnej przewadze głazów, pocisków i obcych statków, powoli ogarniały go wątpliwości. Spojrzał przed wroga.
siebie, na Jainę, która popisową beczką przemknęła między dwoma asteroidami i na-
- Wracamy na Dubrillion - zawołała Jaina. Dla jej rodziców słowa te zabrzmiały wróciła tuż przed czołem trzeciej, otwierając ogień i trzema strzałami niszcząc jednego jak najcudowniejsza muzyka.
z przeciwników.
W tym momencie rozległ się jednak spokojny i chłodny głos Anakina.
Anakin nie miał wątpliwości, że siostra była w transie. Gdybyż tylko mógł się ja-
- Nie. Lećcie za mną.
koś z nią połączyć...
- Jest ich zbyt wielu! - poskarżył się Jacen.
Usłyszcie mnie - wezwał telepatycznie rodzeństwo. -Zjednoczmy siły.
- My już lataliśmy przez pas, a oni nie - wyjaśnił posępnie Anakin.
- Anakinie? - rozległ się w słuchawkach głos Jacena. Jaina nie odpowiedziała, lecz Oczy Leii rozszerzyły się ze strachu.
młodszy brat wyczuł, że przyjęła jego wezwanie.
- Nie mają tarcz... - szepnęła do siebie. Zdała sobie sprawę, że ktoś jeszcze usły-Troje jak jedno - zasugerował myślą najmłodszy Jedi. - Odprężcie się. Użyczcie szał jej słowa, gdy odpowiedział jej jęk Hana.
mi swoich oczu.
Seria strzałów z górnego stanowiska artyleryjskiego przypomniała im, że dzieci Wszystko rozegrało się w ciągu kilku sekund. Troje pilotów połączyła silna, tele-znalazły się poza ich zasięgiem, zaś oni sami nie mają tarcz i znajdują się w najwięk-patyczna więź. Teraz każde z nich postrzegało otoczenie także i oczami rodzeństwa, szym gąszczu nieprzyjacielskich statków. Nie byli w stanie pospieszyć z pomocą pę-
zyskując zupełnie nową perspektywę. Młodzi przestali reagować na zmiany sytuacji, dzącym ku asteroidom myśliwcom.
zdając się wyłącznie na przewidywanie zdarzeń poprzez Moc.
Han z całych sił przyciągnął ku sobie mikrofon.
Działali z niewiarygodną precyzją- zmieniali szyk i kąt ataku w takim tempie, że
- Wracać! - ryknął.
przeciwnicy nie byli w stanie za nimi nadążyć.
Odpowiedziała mu cisza, przerywana statycznymi trzaskami. Jego dzieci zniknęły Z łatwością omijali asteroidy, otwierając ogień, zanim - logicznie rzecz biorąc -
już w kamiennym piekle Kaprysu Landa.