Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.

Byl niski, koscisty, a jego niebieskie oczy wydawaly sie wyblakle od pustynnego slonca. Carson widywal go w Mount Dragon. Mial wtedy na sobie marynarke, krawat i lakierki.
-Pochodze z Teksasu - oznajmil Harper z przesadnym drawlem - wiec nie musze wstawac. My nie wiemy, co to dobre maniery. Andrew jest z Connecticut.
Vanderwagon pokiwal glowa.
-Harper podnioslby sie tylko wtedy, gdyby byk narobil mu na buty.
-Do licha, nie - zaprotestowal Harper. - Po prostu odgonilbym go kopniakiem.
113
Carson usiadl na wskazanym mu przez Singera krzeselku. Slonce prazylo. Uslyszal okrzyki i plusk: ludzie wchodzili po schodkach i wskakiwali do wody. Rozgladajac sie, dostrzegl Nye'a, szefa ochrony, siedzacego na uboczu pod parasolem golfowym i czytajacego "New York Timesa'.-Jest rownie dziwny jak wykastrowana jalowka - mruknal Har-per, zauwazywszy spojrzenie Carsona. - Popatrzcie tylko na niego. Wciaz siedzi w tym swoim garniturze z Savile Row, chociaz jest juz co najmniej czterdziesci stopni.
-Po co on tu przyjechal? - zapytal Carson.
-Zeby nas pilnowac - odparl Vanderwagon.
-A co moglibysmy zrobic niebezpiecznego?
Harper rozesmial sie.
-Nie wiesz? Na przyklad jeden z nas moglby ukrasc hummera,
pojechac do Radium Springs i wlac troche X-FLU do Rio Grande. Tak
dla jaj.
Singer zmarszczyl brwi.
-To nie jest zabawne, George.
-Facet jest jak KGB, zawsze w poblizu-i-powiedzial Vanderwagon. - Nie ruszyl sie stad od osiemdziesiatego szostego i chyba dlatego tak zdziwaczal. Nie zdziwilbym sie, gdyby mial nasze pokoje na podsluchu.
-Czy on nie ma zadnych przyjaciol? - zapytal Carson.
-Przyjaciol? - powtorzyl Vanderwagon, unoszac brwi. - Nic mi o takich nie wiadomo, jesli nie brac pod uwage Mikea Marra. Nie ma tez zadnej rodziny
-To co robi calymi dniami?
-Kreci sie dookola w tym swoim helmie i trzesie kucykiem - odparl Harper. - Powinienes zobaczyc facetow z ochrony, kiedy Nye jest w poblizu. Gna sie i klaniaja jak swinie nad korytem.
Vanderwagon i Singer parskneli smiechem. Carson z lekkim zaskoczeniem zauwazyl, ze dyrektor Mount Dragon rowniez przylaczyl sie do drwin z szefa ochrony. Harper wyciagnal nogi, splotl dlonie na karku i westchnal.
114
-A wiec jestes z tych stron - powiedzial do Guya, przymykajacoczy - Moze wobec tego powiesz nam cos wiecej o zlocie Mondragona.
Vanderwagon jeknal.
-O czym? - zdziwil sie Carson.
Wszyscy trzej spojrzeli na niego.
-Nie znasz tej historii? - spytal Singer. - A podobno jestes z No
wego Meksyku!
Zanurzyl obie rece w pojemniku termoizolacyjnym i wyjal kilka butelek piwa.
-Trzeba to oblac - stwierdzil.
Rozdal butelki.
-Och, nie! Chyba nie bedziemy znow sluchac tej legendy - jeknal Vanderwagon.
-Carson nigdy jej nie slyszal - powiedzial Harper.
-Legenda glosi - zaczal Singer, zabawnie wykrzywiwszy sie do Vanderwagona - ze pod koniec siedemnastego wieku nieopodal Santa Fe zyl bogaty kupiec nazwiskiem Mondragon. Zostal oskarzony przez inkwizycje o uprawianie czarow i uwieziony. Wiedzial, ze zostanie skazany na smierc, ale zdolal uciec z pomoca swego oddanego slugi, Estevanico. Mondragon mial w gorach Sangre de Cristo kilka kopalni, w ktorych pracowali indianscy niewolnicy. Mowiono, ze byly to bardzo dochodowe kopalnie, prawdopodobnie zlota. Kiedy Mondragon wymknal sie inkwizycji, zakradl sie na swoja hacjende, zabral zloto, zaladowal je na mula i pojechal ze swoim sluga szlakiem Camino Real. Dwiescie funtow zlota - tylko tyle zdolal wpakowac na grzbiet mula. Po kilku dniach na pustyni Jornada skonczyla im sie woda. Wtedy Mondragon wyslal Estevanico z buklakiem, zeby uzupelnil zapasy, a sam z jednym koniem i mulem zostal w obozie. Sluga znalazl zrodlo o dzien jazdy od obozu, napelnil buklak i pogalopowal z powrotem. Kiedy jednak wrocil na miejsce, gdzie zostawil Mondragona, kupca juz tam nie bylo.
-Gdy inkwizytorzy dowiedzieli sie, co zaszlo, zaczeli przeszukiwac szlak - podjal narracje Harper. - Piec tygodni pozniej u podnoza
115
Mount Dragon znalezli uwiazanego konia - martwego. Nalezal do Mondragona.-U podnoza Mount Dragon? - powtorzyl Carson.
Singer skinal glowa.
-Hiszpanski szlak Camino Real przebiegal prosto przez teren dzisiejszego laboratorium i wzdluz podnoza Mount Dragon.
-W kazdym razie - ciagnal Harper - nadal wszedzie szukali Mondragona. Jakies trzydziesci metrow od martwego konia znalezli na ziemi kosztowny kubrak kupca. Jednak chociaz dlugo szukali, nie znalezli ani Mondragona, ani mula z ladunkiem zlota. Ksiadz skropil podnoze Mount Dragon swiecona woda, aby oczyscic je ze zla, i na szczycie gory wzniesiono krzyz. Stal sie znany jako La Cruz de Mondragon, czyli Krzyz Mondragona. Pozniej, kiedy hiszpanskim szlakiem zaczeli wedrowac amerykanscy kupcy, zmienili te nazwe na Mount Dragon.
Dopil piwo i usmiechnal sie z zadowoleniem.
-Dorastajac, slyszalem wiele opowiesci o zakopanych skarbach -
powiedzial Carson. - Bylo ich tyle, ile niebieskich kleszczy na czerwo

Podstrony