Cała Europa niemało była zaskoczona i dyskutuje dotąd o przyczynach i racjach... Nieszczęście na królów nadciąga z daleka, a często się uważa za zrządzenie losu to, co wynika jedynie z przekleństwa ich własnej natury. Im większe nieszczęście, tym głębiej sięgają jego korzenie.
Sprawę tę znam na wylot... Podciągnij nieco ku mnie to przykrycie... i zapewniam cię, że oczekiwałem takiego zakończenia. Spodziewałem się, że wielkie nieszczęście spadnie na króla, dotknie go wielkie upokorzenie, a tym samym i Francję, niestety! My w Awinionie znamy wszystko, czym żyją dwory. Napływają do nas wieści o wszelakich intrygach, różnych spiskach. Nie ma małżeństwa, abyśmy nie zostali uprzedzeni, nawet przed narzeczonymi... “W wypadku gdyby Dama z tej dynastii miała oddać rękę Panu z tamtej dynastii, a będącemu kuzynem panny w drugim stopniu, czy Ojciec Święty udzieliłby dyspensy?”... nie ma traktatu, aby nie wysłano do nas zaufanych z obu stron; ani zbrodni, by grzesznik nie przybył po rozgrzeszenie... Kościół dostarcza królom i książętom kanclerzy, a także większości legistów...
Od lat osiemnastu rody francuski oraz angielski prowadzą ze sobą otwartą wojnę. Jakaż przyczyna tej wojny? Pretensje króla Edwarda do korony francuskiej, oczywiście! To jest pretekst, uznaję, że to prawny pretekst, bo można się prawować aż do końca świata, lecz bynajmniej nie jedyny i prawdziwy powód. Od zamierzchłych czasów istnieją mętnie określone granice między Gujenną a sąsiednimi hrabstwami począwszy od naszego Perigord: wszystkie te dokumenty gruntowe niejasno sformułowane, w których prawa feudalne wciąż się zazębiają; trudno porozumieć się wasalowi z seniorem, skoro obaj są królami; trwa handlowe współzawodnictwo tyczące przede wszystkim wełen i tkanin, co powoduje znowu spory o Flandrię, działa poparcie, którego Francja użycza Szkotom zagrażającym królowi Anglii od północy... Wojna wybuchła nie z jednego powodu, lecz z wielu przyczyn tlących się niczym żar nocą. W dodatku Robert d'Artois został pozbawiony czci, a wygnany z królestwa udał się do Anglii, by rozdmuchać zarzewie. Papieżem był naonczas Piotr Roger, innymi słowy Klemens VI; uczynił on wszystko i kazał wszystko czynić, aby nie dopuścić do tej podłej wojny. Zachęcał do ugody, do obustronnych ustępstw. Wysłał takoż legata, był zresztą nim nie kto inny, jak kardynał Aubert, nasz obecny arcypasterz. Chciał on wskrzesić projekt krucjaty, w której wzięliby udział obaj królowie zabierając ze sobą szlachtę. Byłby to dobry sposób skierowania na inne tory ich wojowniczych zapędów oraz, nadzieja na ponowne zjednoczenie chrześcijaństwa. Zamiast krucjaty mieliśmy Crecy. Ojciec twój tam walczył, opowiadał ci o tej klęsce...
Ach! bratanku, dłużej pożyjesz, to zobaczysz, że żadna to zasługa służyć całym sercem dobremu królowi; wdraża cię w wypełnianie obowiązków, a ponoszone trudy nic nie kosztują, ponieważ odczuwasz, że zmierzają ku najwyższemu dobru. Trudno służyć złemu monarsze... albo złemu papieżowi. W czasach mej pierwszej młodości widywałem ludzi szczęśliwych, iż służą Filipowi Pięknemu. Wierność wobec tych pyszałkowatych Valois wymaga większego samozaparcia.
Nie słuchają rad i raczą rozsądnie przemawiać tylko wówczas, kiedy są pokonani i wysadzeni z siodła.
Dopiero po Crecy Filip VI zgodził się na rozejm na warunkach, które mu podsunąłem. Wcale niezłe, należy sądzić, skoro rozejm, poza kilku miejscowymi potyczkami, trwał razem wziąwszy od 1347 do 1354 roku. Siedem lat względnego spokoju. Dla wielu byłyby to szczęśliwe czasy. Lecz niestety, w naszym przeklętym wieku ledwo wojna się kończy, rozpoczyna zaraza.