studiować, ale już po tygodniu postanowiła zrezygnować z nauki i właśnie tego poranka
- No proszę, a ja myślałam, że agenci KorSeku to same przygłupy.
Han Solo i Lando Carlissian zabrali ją na pokładzie „Sokoła Millenium".
- Nawet my miewamy chwile wielkości.
Biorąc pod uwagę, że akademia działała niewiele dłużej niż miesiąc, tempo, z ja-
- Do tej pory odpowiadałam tylko za siebie. Mogłam podejmować decyzje, które
kim odpadali co bardziej obiecujący studenci, było zastraszające. Mogłem uznać pyta-
na poziomie taktycznym mi odpowiadały. Ale od kiedy Karrde postawił mnie na czele
nie Luke'a za potwierdzenie moich wysokich umiejętności, ale czułem, że tak naprawdę
Sprzymierzenia, muszę myśleć bardziej strategicznie. On liczy na to, że dokonam
oznaczało ono, jak bardzo czuje się przybity. Mogłem go zrozumieć, bo sam czułem się
słusznych wyborów. To oznacza większą presję. Poradzę sobie z tym, nie zamierzam
trochę zdradzony przez wyjazd Mary.
go zawieść, ale...
Spotkałem ją rano, kiedy przyszedłem po nią przed naszym bieganiem.
- Ale nie jesteś pewna, czy ci to odpowiada - uśmiechnąłem się. - Rozumiem cię.
- Gotowa do startu?
Z tego samego powodu zadowala mnie bycie pilotem w Eskadrze Łotrów. Nie chcę
- Tak. - odparła. - Ale nie do biegu. - Stała w swoim pokoju w tym samym zmie-
dowodzić własnym oddziałem. Nie chcę się rozproszyć do tego stopnia, że moje indy-
niającym kolor kombinezonie, w którym tu przyleciała. Jej łóżko było starannie posła-
widualne działanie przestanie mieć wpływ na sytuację.
ne, a szata Jedi, złożona w kosteczkę, leżała w nogach łóżka, tuż obok jej wyładowane-
Wzrok Mary stwardniał.
go po brzegi plecaka. - Pomyślałam, że komuś kiedyś może się przydać ta szata. Inne-
- Założę się, że przemytnicy działający w twoim sektorze systemu Korelii nie
mu kandydatowi.
przepadali za tobą.
Stanąłem w drzwiach, opierając się o futrynę i zasłaniając ciałem wyjście.
- Nie rozumiem dlaczego. Miałem ich witać fanfarami, jak wpadali w moją pułap-
- Mówiłaś zdaje się, że nie jesteś z tych, co rezygnują przed końcem.
kę, czy co? - Potrząsnąłem głową. - Handlowali rzadkimi towarami. Ja sprzedawałem
Jej oczy rozbłysły gniewem, ale opanowała się tak szybko, że aż mnie to zasko-
im najcenniejszy z towarów: czas.
czyło.
- Tak, na Kessel. Czas płynie tam rzeczywiście bardzo powoli.
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
141
Michael A. Stackpole
Ja, Jedi
142
- A ja nawet nie brałem za to prowizji. — Wyprostowałem się i podałem jej rękę. -
ty tłum kierowców wyścigowych, ścigających się na swoopach albo motorach pości-
Żałuję, że odjeżdżasz. Tak między nami, miałem nadzieję, że uda nam się trochę oży-
gowych. Kiedy Iella i Gil wlali we mnie odpowiednią ilość koreliańskiej whisky, zaczą-
wić to miejsce. Że pomożemy Luke'owi poprowadzić pozostałych na wyższy stopień
łem śpiewać piosenkę o tym, jak to entuzjaści wyścigów mają dziury w mózgu i hart
rozwoju. Trochę się waham to mówić, ale praca z tobą sprawiła mi wiele przyjemności.
ducha myszy. Mój śpiew, nawet w najlepszych chwilach, był zdolny wywołać rozruchy
Mara obdarzyła mnie jednym ze swoich skąpo wydzielanych uśmiechów.
wśród wyrobionej publiczności, więc burda, jaka z tego wynikła, o mało nie rozniosła
- Jak na coś, co zaczęło się od sprzeczki i kradzieży mojego statku, całe to do-
tej budy na kawałki. Faktem jest jednak, że ból, siniaki i blizny, które wtedy zarobiłem,
świadczenie nie było takie złe, jak się spodziewa-łam. Dzięki za pomoc. Jeśli jest coś,
przywróciły mnie do rzeczywistości i pozwoliły się w niej zakotwiczyć.
co mogłabym dla ciebie zrobić...
Na nieszczęście, na Yavin 4 nie mieliśmy żadnej knajpy, którą można by rozwalić,
- Coś by się znalazło... - Uśmiechnąłem się słabo. - Przy twoich kontaktach w śro-
ani żadnej whisky, której można by się napić. Uważałem, że odrobina wysiłku fizycz-
dowisku przemytników możesz usłyszeć coś o Mirax. Byłbym ci wdzięczny za jaką-
nego dobrze by Luke'owi zrobiła, sprowadzając go z powrotem na ziemię, więc wyzwa-
kolwiek wiadomość. Naprawdę.
łem go na pojedynek. Kam wyjaśniał mi, że pewnych rzeczy muszę się nauczyć od ży-
- To może coś za coś? - Zawahała się przez chwilę, a potem spuściła wzrok. -
wego przeciwnika, a on sam nie włada mieczem świetlnym dość dobrze, by stawać ze
Uważaj na Luke'a, dobrze?
mną w szranki. Tymczasem Luke musiałby się starać, żebym go nie trafił ani żeby on
- Jasne, z przyjemnością. - Uniosłem brwi. - Masz na myśli coś szczególnego?
sam nie zranił mnie, a to wymagało koncentracji.