Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.


- Zostaniemy tu, dopóki nie wróci nasz przyjaciel kapitan - wyjaśnił. - Zauważyłeś, jak podkreślałem, że wracamy do Londynu następnym pociągiem? Możliwe, iż myślałeś, że zamierzam to zrobić. Ale nie, widziałeś twarz pani Maltravers, gdy popatrzyła w oczy temu młodemu Blackowi? Była wyraźnie zaskoczona, a on bardzo oddany, nie uważasz? I był tu we wtorek wieczorem, na dzień przed śmiercią pana Maltraversa. Musimy prześledzić poczynania kapitana Blacka, Hastings.
Jakieś pół godziny później wypatrzyliśmy naszą zwierzynę, zbliżającą się do gospody.
Poirot wyszedł, zagadnął go i wkrótce przyprowadził do pokoju, który zajmowaliśmy.
- Akurat opowiadałem kapitanowi Blackowi o misji, która nas tu przywiodła -
wyjaśnił. - Pojmuje pan, monsieur le capitaine, że zależy mi na tym, by się dowiedzieć, w jakim nastroju był pan Maltravers tuż przed śmiercią, a jednocześnie nie chciałbym sprawiać nadmiernej przykrości pani Maltravers, zadając jej tak bolesne pytania. Skoro był pan tu na krótko przed tym wydarzeniem, może nam pan udzielić równie cennych informacji.
- Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby panu pomóc - odparł młody oficer - ale obawiam się, że nie zauważyłem niczego niezwykłego. Widzi pan, chociaż Maltravers był
starym przyjacielem mojej rodziny, ja sam nie znałem go zbyt dobrze.
- Przyjechał pan... kiedy?
- We wtorek po południu. Do miasta wyjechałem w środę wczesnym rankiem,
ponieważ mój statek wypływał z Tilbury o dwunastej. Ale dostałem wiadomości, które zmieniły moje plany, o czym, jak przypuszczam, słyszał pan, gdy rozmawiałem z panią Maltravers.
- Jak rozumiem, wracał pan do wschodniej Afryki?
- Tak. Mieszkam tam od wojny światowej, wspaniały kraj.
- Niewątpliwie. O czym właściwie rozmawialiście państwo we wtorek przy obiedzie?
- Och, nie pamiętam. Na różne tematy, jak zwykle. Maltravers zapytał o moją rodzinę, potem omawialiśmy kwestię niemieckich odszkodowań, a potem pan Maltravers wypytywał
mnie o wschodnią Afrykę, a ja im opowiedziałem jedną czy dwie historyjki. Myślę, że to wszystko.
- Dziękuję.
Poirot nie odzywał się przez chwilę, potem powiedział łagodnie:
- Za pozwoleniem, chciałbym przeprowadzić mały eksperyment. Powiedział nam pan wszystko, o czym wie pańska świadomość. Teraz chciałbym zapytać pańską podświadomość.
- Co, psychoanaliza? - odezwał się Black, wyraźnie zaniepokojony.
- Ależ nie - uspokoił go Poirot. - Widzi pan, wygląda to tak: podam panu jakieś słowo, a pan odpowie mi innym, i tak dalej. Jakimkolwiek słowem, pierwszym, które przyjdzie panu na myśl. Możemy zacząć?
- W porządku - powiedział wolno Black, ale wyglądał na zaniepokojonego.
- Proszę, zanotuj słowa, Hastings - powiedział Poirot. Następnie wyjął z kieszeni swój wielki zegarek i położył na stole obok.
- Zaczynamy. Dzień.
Nastąpiła chwila przerwy, zanim Black odpowiedział:
-Noc.
Potem odpowiedzi następowały już szybciej.
- Nazwisko.
- Imię.
- Bernard.
- Show.
- Wtorek.
- Obiad.
- Podróż.
- Statek.
- Kraj.
- Uganda.
- Opowieść.
- Lwy.
- Strzelba na gawrony.
- Farma.
- Strzał.
- Samobójstwo.
- Słoń.
- Kły.
- Pieniądze.
- Prawnicy.
- Dziękuję, kapitanie Black. Czy mógłby mi pan poświęcić jeszcze kilka minut w ciągu najbliższej pół godziny?
- Naturalnie. - Młody żołnierz popatrzył na niego z zaciekawieniem i wstając, otarł
czoło.
- A zatem, Hastings - powiedział Poirot, uśmiechając się do mnie, gdy tylko drzwi się zamknęły. - Widzisz to, prawda?
- Nie wiem, co masz na myśli.
- Nic ci nie mówi ta lista słów?
Przyjrzałem się jej uważnie, ale byłem zmuszony przecząco pokręcić głową.
- Pomogę ci. Po pierwsze, Black mieścił się w normalnych przedziałach czasowych, nie było przerw, więc możemy przyjąć, że sam nie ma niczego do ukrycia. “Dzień” i “noc”
oraz “nazwisko” i “imię” są typowymi skojarzeniami. Zacznę od “Bernarda”, który mógł
sugerować miejscowego lekarza, jeżeli Black w ogóle się z nim zetknął. Najwyraźniej nie. Po wcześniej odbytej ze mną rozmowie, “obiad” skojarzył z “wtorkiem”, ale “podróż” i “kraj” ze
“statkiem” i “Ugandą”, co jasno pokazuje, że ważna dla niego była podróż za granicę, a nie ta, którą odbył ostatnio. “Opowieść” przypomniała mu jedną z tych historyjek o “lwach”, którą opowiedział podczas obiadu. Przeszedłem do “strzelby na gawrony”, a on odpowiedział