Zda³ sobie jednak nagle sprawê, ¿e pojazd szylków zatrzyma³ siê nie dalej ni¿ o sto jardów; zerwa³ siê na równe nogi i rzuci³ siê do najbli¿szych otwartych drzwi. Pomieszczenie, w którym siê znalaz³, by³o zakurzone i bez ¿adnych mebli - niew¹tpliÂwie dawno nie u¿ywane; tote¿ przekonany, ¿e nie grozi mu tu ¿adne nieÂbezpieczeñstwo, Tumitak podszed³ do drzwi i spojrza³ w kierunku poÂjazdu.
Od razu zobaczy³ dziwaczne otwarte drzwi, czy te¿ w³az na wierzÂchu walca, lecz dopiero po chwili siedz¹cy w Å“rodku pasa¿erowie zaÂczêli wychodziæ na zewn¹trz. Najpierw ukaza³a siê nalana twarz - jeden z Estetów mozolnie wygramoli³ siê na zewn¹trz i na koniec zsun¹³ siê po burcie pojazdu. Za nim wynurzy³ siê szylk, który miêkko zeskoÂczy³ na ziemiê; i tak stopniowo pojazd siê opró¿nia³, a¿ ca³a dwunastka pasa¿erów znalaz³a siê w korytarzu. Wtedy wszyscy odwrócili siê i skieÂrowali ku jedynemu pomieszczeniu z kotar¹ w drzwiach.
Przez pewien czas Tumitak pozostawa³ w ukryciu rozwa¿aj¹c swój nastêpny ruch. Instynktowna bojaŸñ sk³ania³a go do pozostania w ukryÂciu, by tu, jeÅ“li bêdzie trzeba, czekaæ przez wiele dni, a¿ szylki odjad¹. CiekawoϾ korci³a, by sprawdziæ, co te¿ to dziwne towarzystwo robi za tymi wielkimi drzwiami zas³oniêtymi kotar¹, zaÅ“ roztropnoϾ nakazyÂwa³a dalej d¹¿yæ do celu id¹c od razu w górê korytarza, póki szylki naÂdal znajduj¹ siê w pomieszczeniu. Tumitak wiedzia³ bowiem, ¿e jest ju¿ zaledwie kilka mil od Powierzchni, ku której przecie¿ d¹¿y³.
Rozs¹dek w koñcu przewa¿y³ i Tumitak postanowi³ nie zajmowaæ siê d³u¿ej szylkami i Estetami. Wyszed³ tedy z pomieszczenia i zacz¹³ biec lekko i cicho, jednak gdy mija³ wielkie drzwi i ujrza³, jak ³atwo siê w nich ukryæ, postanowi³ rzuciæ ostatnie spojrzenie na szylki i ich osobliwych przyjació³, nim puœci siê w dalsz¹ drogê. Ruszy³ wiêc ku otworowi, obur¹cz rozchyli³ brzegi zas³on i zajrza³ do œrodka.
Pierwsz¹ rzecz¹, która go uderzy³a, by³ ogrom sali. D³uga na osiemÂdziesi¹t stóp i na czterdzieÅ“ci szeroka, Lorianinowi zdawa³a siê olbrzyÂmia, zw³aszcza ¿e sufit gubi³ siê w ciemnoÅ“ciach. By³ tak wysoko, ¿e Å“wiat³a rozmieszczone wokó³ sali na wysokoÅ“ci ramion Tumitaka nie by³y doϾ silne, by wydobyæ z mroku szczegó³y. Tumitakowi przysz³a do g³owy dziwaczna myÅ“l, ¿e mo¿e sufitu nie ma tu w. ogóle, ¿e mo¿e Å“ciany pn¹ siê coraz wy¿ej, by w koñcu siêgn¹æ Powierzchni. Mia³ jedÂnak niewiele czasu, by siê nad tym zastanawiaæ, ledwie bowiem zd¹¿y³ rzuciæ okiem na sufit, wzrok jego pad³ na stó³. Masywny, niski stó³, doϾ d³ugi, przykryty Å“nie¿nobia³ym obrusem, na którym piêtrzy³y siê stosy ró¿nych osobliwych rzeczy, potraw, jak zauwa¿y³ Tumitak. PrzyÂgl¹da³ im siê ze zdumieniem, by³y to bowiem potrawy, o jakich w ¿yciu nie s³ysza³, jakich jego przodkowie nie znali od wielu pokoleñ: tysi¹c i jeden smakowitych frykasów z Powierzchni. Wokó³ sto³u ustawiono kilkanaÅ“cie niskich le¿anek: na niektórych spoczywali Esteci ju¿ teraz, ucztuj¹c ³apczywie.
O dziwo, szylki nie bra³y udzia³u w uczcie. Sta³y tylko za ka¿dym z olbrzymich artystów, a sposób, w jaki milcz¹co obserwowa³y ka¿dy ruch Estetów, wyda³ siê Tumitakowi z³owieszczy. Mimo to Wybrañcy czuli siê swobodnie, poch³aniaj¹c jedzenie i wydaj¹c pomruki zadowoleÂnia, a¿ Tumitak odwróci³ siê od nich z obrzydzeniem.
Nagle pad³ krótki rozkaz, rzucony przez szylka stoj¹cego u szczytu sto³u. Stropieni Esteci unieÅ“li wzrok, a na ich twarzach odmalowa³a siê konsternacja i ¿a³osne niedowierzanie. Nim jednak mieli czas siê ruszyæ, nim zdo³ali dobyæ okrzyk z piersi, na ka¿dego z nich skoczy³ jeden szylk, w¹skimi ustami szukaj¹c i nieomylnie znajduj¹c têtnicê pod zwa³ami t³uszczu w obwis³ym gardle grubasa.
Na pró¿no artyœci próbowali siê wyrywaæ; ich powolne ruchy by³y zupe³nie bezskuteczne - zwinne szylki ³atwo uskakiwa³y przed wymachami r¹k, zaœ zêby coraz bardziej zag³êbia³y siê w cia³o grubasów. Tumitakowi przera¿enie odebra³o mowê. Niczym w transie obserwowa³, jak ruchy Estetów s³abn¹, a¿ w koñcu zupe³nie ustaj¹. Có¿ to wszystko mog³o znaczyæ? Jaki zwi¹zek mia³a ta okrutna scena z d³ug¹ opowieœci¹ Latrumidora na temat ¿ycia Estetów w marmurowych komnatach na dole? Patrzy³ na ten obraz w przera¿eniu, nie mog¹c oderwaæ wzroku.
Esteci przestali siê odzywaæ, zaœ szylki zajê³y siê czymœ innym.
Spod sto³u wyci¹gnê³y kilka wielkich, przezroczystych urz¹dzeñ, z któÂrych wystawa³y gumowe wê¿e. Owe wê¿e pod³¹czono do ran na szyjach Estetów i Tumitak ujrza³, jak maszyny szybko wypompowuj¹ krew da specjalnych s³ojów.