Przecież nie było
jeszcze dotąd
żywych świętych. Kiedy jednak umrze, doprowadzą sprawę do szczęśliwego dla nich
końca.
Watykan będzie wreszcie miał swojego pierwszego świętego, nikt nie będzie
zgłaszał
wątpliwości co do istnienia Nieba i...
— Ale kardynałowie mogą stanąć na przeszkodzie temu planowi, prawda? - spytała
Jill. - Jestem pewna, że wielu z nich jest przeciwko takiemu rozwojowi sytuacji.
W każdym
razie na pewno Theodosius.
— Wątpię, żeby udało się im zapobiec czemukolwiek - rzekł Ecuyer. - Nie będą
chcieli ryzykować buntu na dużą skalę. Mogą się oczywiście sprzeciwić i
uniemożliwić
kanonizację, ale doprowadziłoby to do rozruchów na Watykanie. A jak wiesz,
Watykan musi
zawsze być miejscem idealnego spokoju, świętym zakątkiem. Niezależnie od tego,
co się
przydarzy, kardynałowie muszą przede wszystkim stać na straży takiego wizerunku.
- Jeśli teologowie zwyciężą, a wszystko wskazuje na to, że właśnie tak się
stanie -
rzekł Tennyson - Program Poszukiwań zostanie zakończony, a bez niego...
Ecuyer przerwał mu:
— W obliczu takich zmian, kardynałowie podejmą działania zgodne z planowaniem
dalekosiężnym. Zgodzą się na chwilową przerwę w pracy po to, aby w czasie
nadchodzących
wieków doprowadzić Watykan do sytuacji sprzed całego tego zamętu. Roboty nie
zwracają w
ogóle uwagi na czas. Mają go dosyć.
— Musisz pamiętać, że kardynałowie, którzy z przychylnością patrzą na Program
Poszukiwań, mogą nigdy nie zdołać uruchomić go ponownie - zauważył Tennyson. - W
każdym razie nie za twojego życia. Albo zrobisz coś teraz, albo przegrasz z
kretesem.
— Wiem - odparł smutno Ecuyer. - Myślę... - Odwrócił się do Jill: - Jason
wspominał
coś o istocie zwanej Szeptaczem i o tym, w jaki sposób udało im się dostać do
świata równań.
Jak słyszałem, ty też tam byłaś i to dokładnie wtedy, gdy cię szukaliśmy.
— Myślę, że możemy mu o tym powiedzieć - rzekł Tennyson do Jill. - Decker nie
żyje i nie musimy dłużej trzymać tego w tajemnicy.
— Chyba tak, zresztą co to za tajemnica - odparła Jill.
— Myślę, że Decker miał wiele tajemnic - rzekł Ecuyer. - Był bardzo zamkniętym w
sobie człowiekiem. Jednak od momentu, gdy Jason opowiedział mi o waszych
przygodach,
zastanawiałem się...
— ... czy Szeptacz mógłby nas zabrać do Nieba - dokończyła Jill. - Wątpię.
Zabrał
Jasona do świata równań, bo Jason widział sześcian. Ja go nie widziałam,
—
ale Szeptacz mógł mnie tam wziąć, bo on z kolei znał ni drogę. Jason pokazał mu,
jak
tam dotrzeć, a on to zapamiętał.
Nie potrzebuje jednak współrzędnych.
Rzeczywiście, nie potrzebuje. Dla świata równań nie mieliśmy współrzędnych,
kiedy
jednak obejrzał wspomnienia Jasona, wiedział już, jak tam trafić. Musi używać
czegoś innego
niż my w charakterze współrzędnych.
— Dlaczego w takim razie nie możecie iść do Nieba?
— Bo Szeptacz musi znaleźć się w mózgu osoby, która oglądała sześcian
zawierający
zapis danego miejsca - wyjaśnił Tennyson.
— W mózgu? Naprawdę?
— Zgadza się.
— Dlaczego w takim razie nie miałby się dostać do mózgu Mary? Nawet jeśli jest
nieprzytomna.
— Bo jest nieprzytomną, a więc nie posiada żadnych wspomnień. Jej mózg nie
funkcjonuje. A nawet gdyby nie była nieprzytomna i czuła się dobrze,
prawdopodobnie i tak
nie mógłby przeniknąć do jej mózgu.
— To znaczy...
— Słuchaj Paul - westchnął Tennyson zmęczony tłumaczeniem - Szeptacz nie mógł
przedostać się do mózgu Deckera, mimo że byli sobie przecież bardzo bliscy.
— Ale udaje mu się dostać do umysłu twojego i Jill. Dlaczego?
— Nie wiem. Sam długo się nad tym zastanawiałem. Większość ludzi nie może nawet
dostrzec Szeptacza. Na przykład ty. Szeptacz próbował się z tobą zaPoznać, ale
nie udało mu
się. Pokazał ci się, ale nawet 8° nie zauważyłeś.
— Skąd wiesz?
—
— Mówił mi. Wydaje mi się, że próbował już z wieloma ludźmi na Końcu
Wszechświata, z tym samym rezultatem. Nigdy nie próbował z robotami. Mówi, że
mają inny
rodzaj umysłu, może nawet inny rodzaj postrzegania świata zewnętrznego. Już od
dawna
węszy wokół Watykanu, starając się zebrać jakieś informacje. Ma kota na punkcie
informacji.
Jego życiowym celem jest zrozumienie zasad funkcjonowania wszechświata. Udało mu
się
zdobyć jakieś strzępki danych z Watykanu. Ciężko na to pracuje.
— Watykan już od dawna świadom jest, że ktoś wokół niego węszy - rzekła Jill. -