Laura uniosła rękę: - Spójrz, to już nie jest ramię, to łodyżka... Nie mogę już włożyć spódniczki. Pływam we wszystkich ubraniach. I jeszcze krwawię z nosa... - i, jakby chcąc zademonstrować to, o czym mówi, odchyliła głowę i długo wciągała nosem powietrze.
Agnes spoglądała na to wychudłe ciało ze wstrętem, którego nie mogła powstrzymać, i myślała: gdzie się podziało siedem kilo, które Laura straciła? czy się rozeszło w błękicie niczym spalona energia? czy z ekskrementami spłynęło do kanału? gdzie się podziało siedem kilo z niezastąpionego ciała Laury?
Laura tymczasem zdjęła okulary i położyła je na kominku, o który opierała się łokciem. Spojrzała na siostrę oczami spuchniętymi od łez, tak jak przed chwilą spoglądała na Paula.
Kiedy zdjęła okulary, wyglądało to tak, jakby obnażyła twarz. Jakby się rozebrała do naga. Nie jak kobieta jednak, rozbierająca się przed kochankiem, lecz tylko przed lekarzem, któremu powierza odpowiedzialność za swe ciało.
Agnes, nie umiejąc powstrzymać dłużej słów, które cisnęły jej się na usta, powiedziała głośno: - Dość tego! Przestań. Wszyscy jesteśmy u kresu sił. Rozstaniesz się z Bernardem jak miliony kobiet rozstały się z milionami mężczyzn nie grożąc przy tym samobójstwem.
Po paru tygodniach rozmów bez końca, podczas których Agnes zapewniała siostrę o swej miłości, taki wybuch, wydawałoby się, powinien był zaskoczyć Laurę, lecz bynajmniej nie zaskoczył; Laura zareagowała na słowa Agnes tak, jakby od dawna się ich spodziewała. Odpowiedziała z największym spokojem: - Powiem ci, co myślę. Ty o miłości nie wiesz nic, nigdy niczego nie wiedziałaś i nigdy się nie dowiesz. Miłość nigdy nie była twoją mocną stroną.
Laura wiedziała, gdzie łatwo siostrę zranić, i Agnes się przestraszyła; zrozumiała, że Laura mówiła tak, gdyż obok stał Paul. Nagle wszystko stało się jasne, nie chodziło już o Bernarda: nie jego dotyczył dramat z samobójstwem; według wszelkiego prawdopodobieństwa w ogóle się o nim nie dowiedział; dramat przeznaczony był dla Paula i Agnes. I pomyślała to jeszcze: gdy człowiek podejmuje walkę, uruchamia siłę, która nie wyczerpuje się na pierwszym celu; za pierwszym celem, jakim był dla Laury Bernard, kryły się jeszcze inne.
Nie można już było uniknąć walki. Agnes powiedziała: - Jeśli straciłaś siedem kilo z powodu Bernarda, jest to materialnym, niezbitym dowodem miłości. Jednak trudno mi ciebie pojąć. Gdy ja kogoś kocham, życzę mu jak najlepiej, gdy kogoś nienawidzę, życzę mu jak najgorzej. A ty od wielu tygodni torturujesz Bernarda i nas również torturujesz. Co to ma wspólnego z miłością? Nic.
Wyobraźmy sobie salon jako scenę teatralną: całkiem na prawo kominek, z boku, po stronie lewej, biblioteka. W głębi, pośrodku, sofa, niski stół i dwa fotele. Paul stoi na środku salonu, Laura przy kominku, wpijając wzrok w Agnes, która stoi dwa kroki dalej. Spuchnięte oczy Laury oskarżają siostrę o okrucieństwo i chłód. Podczas gdy Agnes mówi, Laura cofa się na środek, tam gdzie stoi Paul, tak jakby swym odejściem wyrażała bojaźliwe zdziwienie niesprawiedliwą napaścią siostry.
Przystanęła dwa kroki przed Paulem i powtarzała: - Ty nic nie wiesz o miłości.
Agnes przesunęła się i stanęła przy kominku, w miejscu, które przed chwilą opuściła siostra. Powiedziała: - Bardzo dobrze wiem, czym jest miłość. W miłości ważny jest ten, kogo się kocha. To o niego chodzi, i o nic innego. I zastanawiam się, czym jest miłość dla kobiety, która widzi tylko samą siebie. Mówiąc inaczej, zastanawia mnie, jaki sens ma słowo miłość dla absolutnej egocentryczki.