Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.

Gdyby zaszła taka konieczność, patriarcha Emban ma torby pełne dyspens.
 
* * *
 
Nieudany bunt dostarczył cesarzowi Sarabianowi idealnego pretekstu do ucieczki przed rządem. Udając tchórzostwo, władca oznajmił, że czuje się bezpiecznie jedynie wewnątrz murów zamku Ehlany, i to tylko wówczas, gdy fosa pozostaje napełniona, a most zwodzony uniesiony. Jego ministrowie, od dawna przywykli do kontrolowania każdego kroku cesarza, uznali to za niezwykle kłopotliwe.
Jednakże postępowaniem Sarabiana kierowało nie tylko pragnienie zaznania względnej wolności. Próba przewrotu ujawniła fakt, iż minister spraw wewnętrznych Kołata jest zdrajcą, jednakże Sarabian i jego przyjaciele uznali, że nie nadszedł jeszcze dobry moment, by ogłosić to publicznie. Dopóki cesarz pozostawał wewnątrz zamku Ehlany, łatwo mogli wyjaśnić, dlaczego Kołata także go nie opuszcza. Ostatecznie kierował policją i jego podstawowym obowiązkiem była ochrona osoby cesarza. Minister, pilnie strzeżony przez żołnierzy Ehlany, kierował z jej twierdzy siłami policyjnymi imperium. Jego spotkania z podwładnymi odbywały się z reguły w nieco napiętej atmosferze, gdyż Stragen siadywał wówczas obok niego z jedną ręką spoczywającą niby przypadkiem na rękojeści sztyletu.
Pewnego ranka ambasador Norkan, przedstawiciel tamulski na dworze króla Androla i królowej Betuany z Atanu, w towarzystwie eskorty wkroczył do olśniewającej sali tronowej pseudo-eleńskiego zaniku. Norkan, jak zwykle odziany w uroczystą złocistą szatę, rozglądał się wokół ze zdumieniem. Choć usiłował ukryć ów fakt, najwyraźniej nie był zachwycony odkryciem, że jego cesarz wybrał na tę okazję strój w zachodnim stylu - tunikę i nogawice ciemnośliwkowej barwy.
- Czy oczarowałaś także mojego cesarza, królowo Ehlano? -spytał, składając obowiązkowy ukłon. Norkan był człowiekiem niezwykle błyskotliwym; na swoje nieszczęście przejawiał także tendencję do otwartego wyrażania poglądów.
- Cóż za pomysł, ekscelencjo! - zaoponowała łagodnie Ehla-na w niemal doskonałym języku tamulskim. Praktycznie biorąc, to królowa Elenii była gospodynią zamku, toteż siedziała na tronie przystrojona w oficjalną szkarłatną suknię i złotą koronę. Teraz odwróciła się do swego cesarskiego „gościa”, który rozparty na stojącym obok krześle powoli przesuwał sznurkiem po lśniącej podłodze, zabawiając kota księżniczki Danae. - Czyżbym cię oczarowała, Sarabianie? - spytała królowa.
- O, bez wątpienia, Ehlano - odparł po eleńsku cesarz. -Pozostaję całkowicie w twojej władzy.
- Czy ktoś podczas mojej nieobecności otworzył tu szkołę językową, Oscagne? - spytał Norkan.
- Chyba można tak powiedzieć - odparł minister spraw zagranicznych - choć znajomość eleńskiego jego wysokości datuje się jeszcze sprzed czasów wizyty królowej Ehlany. Nasz czcigodny cesarz miał przed nami sporo tajemnic.
- Wolno mu robić coś takiego? Sądziłem, że ma być tylko wypchaną lalką, którą wyprowadzamy na dwór podczas uroczystych okazji.
Nawet Oscagne zakrztusił się lekko, słysząc te słowa, jednakże Sarabian wybuchnął szczerym śmiechem.
- Tęskniłem za tobą, Norkanie - oznajmił. - Czy miałaś już okazję poznać naszego wspaniałego Norkana, Ehlano?
- Zakosztowałam jego dowcipu w Atanie, Sarabianie. - Królowa uśmiechnęła się. - Jego uwagi zawsze wydają się tak... ach... nieoczekiwane.
- Istotnie. - Sarabian roześmiał się, wstając z krzesła, i zaklął, gdy wiszący u jego boku rapier zaplątał się między drewniane nogi. Cesarz nadal nie przywykł do noszenia broni. -Norkan uczynił kiedyś jedną ze swych nieoczekiwanych uwag, komentując rozmiar stóp mojej siostry, i musiałem odesłać go do Atanu, bo w przeciwnym razie kazałaby go zamordować. -Unosząc brwi, spojrzał na ambasadora. - Naprawdę powinienem był cię zmusić, żebyś ją poślubił, Norkanie. Wówczas mógłbyś obrażać ją na osobności. Wiesz chyba, że publiczne afronty wymagają stosownej reakcji.
- Czuję się zaszczycony bardziej, niż potrafię wyrazić, wasza cesarska wysokość - odparł Norkan. - Perspektywa zostania twoim szwagrem wystarczy, by na dobre wstrzymać bicie mego serca.
- Nie lubisz mojej siostry - rzucił oskarżycielsko Sarabian.
- Tego nie powiedziałem, wasza wysokość. Wolę jednak oddawać jej cześć z daleka, a przynajmniej poza zasięgiem jej stóp. Zresztą to właśnie wywołało ową niefortunną uwagę. Tego dnia dolegała mi podagra, a ona nastąpiła mi na palec. Byłaby całkiem miłą dziewczyną, gdyby tylko uważała, gdzie stawia te barki do przewozu bydła, których używa zamiast butów.
- Nie stanowiliby raczej idealnej pary, Sarabianie - oznajmiła z uśmiechem Ehlana. - Poznałam już twoją siostrę i obawiam się, że nie dotarłaby do niej głębia dowcipu jego ekscelencji.
- Czyba masz rację, moja droga - zgodził się Sarabian. -Niemniej chętnie bym się jej pozbył. Drażni mnie od dnia, kiedy przyszła na świat. Co robisz w Matherionie, Norkanie?
Jedna z brwi ambasadora uniosła się gwałtownie.
- Rzeczywiście zaszły tu poważne zmiany, Oscagne. Czy teraz mamy mówić mu otwarcie, co się naprawdę dzieje?
- Cesarz Sarabian postanowił wziąć rządy we własne ręce. -Oscagne westchnął żałośnie.
- Czy to aby zgodne z prawem?
- Obawiam się, że tak, stary druhu.
- Zechcesz przyjąć moją rezygnację? - Nie, raczej nie.
- Nie chcesz już dla mnie pracować, Norkanie? - spytał Sarabian.
- Osobiście nic przeciw tobie nie mam, wasza wysokość, ale jeśli zdecydujesz się mieszać w sprawy rządu, całe imperium może runąć w gruzy
- Wspaniale, Norkanie. Uwielbiam, kiedy zaczynasz gadać, zanim zastanowisz się do końca. Widzisz, Ehlano? A nie mówiłem? Wszyscy członkowie mojego rządu oczekują, że będę
uśmiechał się dostojnie, bez zbędnych pytań przyjmował ich rekomendacje i pozostawiał im rządy nad krajem. j; - Co za nuda!
- Istotnie, moja droga, ale zamierzam to zmienić. Teraz, kiedy ujrzałem prawdziwego władcę w akcji, otwarły się przede mną nowe horyzonty. Nadal nie odpowiedziałeś na moje pytanie, Norkanie. Co cię sprowadza do Matherionu?

Podstrony