Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.


cieniami zieleni i złota. Bria wyciągnęła rękę i stała nieporuszona, a stworzonko sfrunę-
- Jak było? - zapytał miękko, lekko zdyszany. - W porządku?
ło w dół i usiadło na jej dłoni, machając w powietrzu skrzydełkami. Han uśmiechnął się Bria z trudem łapała powietrze.
szeroko.
- Lepiej niż w porządku - szepnęła. Otoczyła jego szyję ramionami, czując pod
- Wyglądasz... ślicznie - powiedział.
palcami rozgrzaną słońcem skórę nagich barków. Objął ją i przytulił mocno. - Dużo,
- Czuję się, jakbym była panią tej planety - odpowiedziała pół żartem. - Ten dużo lepiej...
dzień... nigdy go nie zapomnę, Han.
Oddała pocałunek i minęło wiele czasu, zanim znów się odezwali...
- Jesteś panią tej plaży - powiedział zadowolony. - Daję ci ją na własność... na dziś.
Latająca jaszczurka rozwinęła skrzydła, nadal ufna i spokojna, by po chwili odlecieć.
169
A.C. Crispin
Trylogia Hana Solo – Tom I – Rajska Pułapka
170
- To prawda - zgodziła się. - W każdym razie dla nas byli bardzo dobrzy. Nigdy nie zapomnę wczorajszego dnia, choćbym dożyła setki.
R O Z D Z I A Ł
Han uśmiechnął się do niej.
- Ja też nie, maleńka. Przez całe życie marzyłem o tym, żeby pójść na plażę i za-13
chowywać się jak zwykły człowiek... bez krętactw, bez martwienia się o policję, bez przemytu wypalającego dziurę w kieszeni. Dzięki tobie już wiem, jak to jest.
Uśmiechnęła się do niego tak czule, że pochylił się i pocałował ją.
- Bria, posłuchaj... ja... - zawahał się, wziął głęboki oddech, ale tylko pokręcił
głową.
Wrócił do przyrządów pokładowych i zajął się pilotowaniem jachtu. Bria nie spuszczała z niego oczu, gdy obliczał skok w nadprzestrzeń i wprowadzał dane do komputera nawigacyjnego.
Kiedy gwiazdy rozjechały się wokół nich i znaleźli się bezpieczni w nadprzestrze-POWRÓT NA KORELIĘ
ni, okręciła się z fotelem w jego stronę i położyła mu dłoń na ramieniu.
- Mów dalej - powiedziała. - Cały czas słucham.
Następny dzień minął na przygotowaniach Mrrov i Muuurgha do wyjazdu na
Han spróbował udać, że nie wie, o co jej chodzi, ale nie wyszło mu to najlepiej.
„miesiąc miodowy", zaś Brii i Hana - do powrotu na Korelię.
- Co? Co masz na myśli?
Przy pożegnaniu Muuurgh chwycił Hana za ramiona i potrząsnął nim, na szczęście
- Miałeś właśnie coś mi powiedzieć, ale zająłeś się skokiem. Jesteśmy już bez-bardzo delikatnie.
pieczni w nadprzestrzeni, więc nie ma powodu, byś dłużej zwlekał z tym, co masz mi
- Będę tęsknić za tobą - powiedział swoim znacznie lepszym teraz wspólnym. - Cy do powiedzenia. -Uśmiechnęła się lekko - Słucham.
musis jechać? Pseciez podoba ci się Togoria, tak mówiłeś. Bez ciebie nigdy nie znala-
- No więc... hmm.... myślałem po prostu, że jestem głodny! - zakończył pospiesz-złbym Mrrov. Margrabia Togorii poprosił mnie, żebym ci powiedział, ze możecie zonie. -Naprawdę głodny. Chodźmy coś zjeść.
stać na Togorii na zawse. Mógłbyś z nami polować, Han... latać na mozgotach... byli-
- Jedliśmy tuż przed odlotem, niecałą godzinę temu - przypomniała mu. Jej twarz byśmy scęśliwi.
złagodniała. Wzięła jego rękę w obie dłonie.
Han uśmiechnął się do Togorianina.
- Powiedz mi - poprosiła.
- I widywać Brie raz do roku? U ludzi taki numer chyba nie przejdzie, stary. Ale
- No... - Han wzruszył ramionami. - Mówię ci, że jestem znowu głodny.
dzięki za zaproszenie, Muuurgh. Może kiedyś wpadnę zobaczyć, jak wam się powodzi.
- Naprawdę? - zapytała cicho.
- Han wpadać, tak. Sybko. - powiedział Muuurgh, któremu emocje przyćmiły no-
- Ja... - Han pokręcił przecząco głową, najwyraźniej zakłopotany. - No... nie... Słu-wo nabyte umiejętności językowe. Objął Korelianina i podniósł go do góry. Han od-chaj, Bria... ja... nie jestem w tym za dobry.
wzajemnił uścisk.
- W pewnych rzeczach jesteś zupełnie niezły - powiedziała uśmiechając się przePożegnanie Brii i Mrrov było równie serdeczne.
biegle.
- Głód Uniesienia można pokonać - powiedziała Mrrov z przekonaniem. - Mnie się
- Na przykład? - zapytał wyzywająco.