Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.

– Jak mają przeżyć „zmianę stron”?
– W pałacu są nasi ludzie – powiedział bez zastanowienia Bijan. – Razem ze strażnikami waszych dowódców dadzą sobie radę z gwardzistami Radj. Bez problemu zapewnią bezpieczeństwo waszym dowódcom do chwili, kiedy albo przyjdziecie im na pomoc, albo pałac zostanie zdobyty przez rebeliantów.
– Jednakowoż – z żalem klasnął w ręce – niezależnie od tego, czy jesteśmy w stanie zapewnić im bezpieczeństwo, czy nie, nie macie wyboru. Jeśli nam nie pomożecie, za rok dalej będziecie tu tkwić, uwięzieni na tym, jak przypuszczam, okropnym zadupiu do końca życia. Które, biorąc pod uwagę zamiary, jakie żywi wobec was Radj, będzie prawdopodobnie dość krótkie.
Kosutic uśmiechnęła się szeroko. U Mardukan pokazanie zębów było oznaką agresji.
– Wszystko sobie obmyśliłeś.
– Potrzebujecie naszej pomocy – powiedział po prostu szpieg – a my potrzebujemy waszej. To zwykła zbieżność interesów. Nic ponadto.
– Aha. – Sierżant spojrzała na kobietę. – To twój kontakt? – spytała, pokazując ją ruchem głowy.
– Tak – odparł Bijan. – Jej rodzina pochodzi z Voitan i ma... inne zwyczaje. Jest doskonałym łącznikiem.
– Nikt mnie nie zauważa – powiedziała drobna Mardukanka, stając z miotłą przy drzwiach i zaczynając zamiatać. – Kto zwraca uwagę na głupią kobietę? Przecież, jeśli nawet coś usłyszy, nie zdoła tego zapamiętać.
Dziewczyna chrząknęła złośliwie. Kosutic uśmiechnęła się, po czym spojrzała na szpiega.
– Zostańcie tu. Musimy iść się naradzić. – Skinęła głową pozostałym, by pierwsi wyszli z potwornie gorącej kuchni. Doszli do drugiej strażnicy, gdzie sierżant dała ręką znak „zebrać się tutaj”.
– Kapitanie, jest pan tam? – spytała.
– Tak. Wszystko słyszeliśmy – odparł Pahner.
– Tak jest – włączył się Roger. – Każde pieprzone słowo.
– Słucham propozycji – powiedział kapitan. – Julian, wy pierwsi.
– Musimy trzymać się planu, sir. Przynajmniej na początku. Tak jak ten koleś powiedział, w tej chwili nie widzę innego wyjścia.
– Nie przejmujcie się nami – wtrącił książę. – Nie wiem, czy kapitan Pahner w pełni się z tym zgadza, ale sądzę, że utrzymamy się tu, jeśli większość gwardzistów weźmie udział w szturmie.
Westchnięcie Pahnera było słychać nawet przez radio.
– Nie podoba mi się to, ale w gruncie rzeczy się zgadzam.
– Powinno nam się udać na otwartej przestrzeni – powiedział Jasco. – Ale czeka nas cholernie ciężka walka o most, a potem jeszcze cięższa aż do samego pałacu.
– Nie, sir – odezwała się Kosutic, myśląc o ukształtowaniu terenu. – Dopiero tutaj zacznie się problem.
– Właśnie – zgodził się Pahner. – Jeśli jakieś oddziały wycofają się do miasta, będziecie walczyć o każdy kamień w tym labiryncie. Nie mamy szans w takim starciu. Jeśli mamy walczyć na ulicach, możemy równie dobrze od razu się poddać.
– Uważa pan więc, że jeśli marshadańska armia będzie na pasulańskim brzegu – i tam zostanie – wtedy kompania będzie mogła nas odbić? – spytał ostrożnie Roger.
– Tak – odparł marine po chwili zastanowienia. – I tak poniesiemy jakieś straty, ale jeśli będziemy mieli jakąś pewność, że siły Pasule osłonią nasz odwrót, powinno być dobrze. Jednak wciąż pozostaje problem – jak powstrzymać ich przed przej... – Zamilkł. – Myśli pan o tym, co ja, Wasza Wysokość? – spytał ostrożnie.
– Może. To zależy od tego, czy uda nam się przemycić z kwater gościnnych jednego Mardukanina.
– Tak – odpowiedzieli jednocześnie Julian i Kosutic, spojrzeli na siebie i roześmiali się.
– Jeśli załatwimy jakiś pancerz dla jednego z Trzech Muszkieterów, załatwię mu kamerę i radio – powiedział plutonowy. – Mam sprzęt w plecaku.
– Ja pokażę mu, jak się tym posługiwać. Denat dobrze sobie radzi z węzłami – dodała Kosutic, skubiąc się w ucho.
– O czym my mówimy? – spytał Jasco.
 
* * *
Marines wrócili do kuchni.
– Zgadzamy się – powiedziała Kosutic. – Jednak mamy kilka pytań i kilka żądań, zanim weźmiemy udział w waszym planie.
– Tak? – przekrzywił głowę Bijan. – A jeśli odrzucę wasze żądania?
– Powiemy królowi o twojej zdradzie tuż przed tym, jak zaczniemy roznosić to żałosne miasto na strzępy – powiedziała cicho sierżant. – Prawie wszyscy przy tym zginiemy, ale twój „nie tak trudny” plan skończyłby się tak samo. Wysłuchasz nas? Czy mamy zacząć od razu?
Szpieg patrzył na nią przez chwilę, po czym roześmiał się.
– Bardzo dobrze, starszy sierżant Kosutic. Czego żądacie?
– Najpierw pytania. Jak tajemne są te przejścia?
– Do tego budynku prowadzi tylko jedno – powiedział Bijan. – Dlatego właśnie nim przyszliśmy, ale są też inne, w strategicznych punktach miasta. Z tego, co wiem, Radj Hoomas nie ma pojęcia ani o tym, ani o pozostałych. To przejście powstało podczas wznoszenia tego budynku, a miało to miejsce zanim Dom Radj doszedł do władzy.
– W takim razie skąd o nim wiesz? – spytał Jasco, zdeterminowany dodać coś od siebie.
– Ja mu pokazałam – powiedziała kobieta. – Rodzina mojej matki brała udział w budowie. Byli murarzami z Voitan. Moja matka dowiedziała się o tym od swojej matki.
Kosutic kusiło, by zapytać, dlaczego kobiety z Voitan jako jedyne na Marduku posiadały trochę wolności, ale doszła do wniosku, że to może zaczekać. Najważniejsze było rozwiązanie problemów kompanii. Z drugiej strony, pomyślała, plan Rogera z pewnością poluzuje kilka społecznych pęt w Marshadzie.

Podstrony