Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.

Tam więc przed namiotem cesarskim Skleros zdjął purpurowe trzewiki i wszedł pod dach.
28. Cesarz, gdy tylko to ujrzał, natychmiast wstał. Obaj wzięli się wzajemnie w ramiona, po czym przeszli do rozmowy. Jeden usprawie­dliwiał wszczęcie buntu i przedstawiał przyczyny, dla których uciekł się do rebelii i wprowadzał ją w czyn.
Drugi przyjmował w ciszy usprawiedliwienie. To, co zaszło, przypi­sał złemu Losowi. Następnie wypili z jednego kielicha. Cesarz zbliżył usta do tej części kielicha, która była przeznaczona dla Sklerosa, wypił potężny haust, po czym podał mu kielich. W ten sposób usunął jakie-
21 Miasto (Póli) - tak Grecy bizantyńscy nazywali swą stolicę Konstanty­nopol, często mieniony również Cesarskim Miastem (Basilis Polis); stąd słowiańskie Carogród, Cargrad. W języku archaizującym Konstantynopol występuje zazwyczaj pod nazwą Byzantion (Bizancjum). Por. O. Jurewicz, Miasto o pięciu nazwach (Lygos-Byzantion-Anatonia-Konstantinupolis-Istambul), Meander XVIII (1963), s. 467-473.
kolwiek podejrzenia, dając świadectwo świętemu znaczeniu układu. Z kolei zaczął wypytywać o sprawy państwowe tego wielce biegłego w sztuce dowodzenia męża i o to, w jaki sposób mógłby sobie zapewnić najwyższą władzę nie rozdzieraną walką stronnictw.
Skleros wypowiedział nie zdanie naczelnego wodza, lecz wyjawił prze­biegłą myśl, mianowicie że trzeba przede wszystkim znieść nadmiernie wielkie wydatki, nie pozwolić żadnemu z wyższych dowódców na opły­wanie w dobrobycie, ale dusić go niesprawiedliwymi podatkami, żeby się całkowicie zajął swoimi prywatnymi sprawami, nie wprowadzać do pa­łacu kobiety, nie pospolitować się z nikim i nie dopuszczać zbyt wielu doświadczonych ludzi do tajników swych decyzji.
29. Na tym się zakończyły ich rozmowy. Skleros wyjechał do wyzna­czonych mu posiadłości ziemskich, gdzie wkrótce zszedł z tego świata.
Cesarz Bazyli sprawował rządy traktując swoich poddanych z wielką pogardą, panował za pomocą nie wyświadczania dobrodziejstw, lecz ra­czej strachu przed naprawdę okazałą władzą. W miarę jak posuwał się w latach i bogacił we wszelkiego rodzaju doświadczenia, coraz mniej po­trzebował ludzi mądrzejszych od siebie. Sam podejmował decyzje, sam ustalał lokacje wojsk. W sprawach cywilnych kierował się nie prawami pisanymi, lecz niepisanymi, które pochodziły z jego głowy, zresztą za­dziwiająco mądrej. Stąd też nie zwracał uwagi na ludzi uczonych. Do nich - mam na myśli uczonych - w ogóle żywił całkowitą pogardę. Dlatego wypada mi wyrazić zdziwienie, że cesarz do tego stopnia po­gardzał ogólną kulturą literacką, a był w tych czasach niemały urodzaj na filozofów i retorów. Na to moje kłopotliwe zdziwienie znajduję jedną tylko, bardzo dokładną i, by tak rzec, najprawdziwszą odpowiedź. Ów­cześni ludzie nie oddawali się na ogół literaturze dla jakiegoś innego celu, ale zajmowali się nią dla niej samej. Natomiast większość nie po­stępowała w ten sposób wobec kultury umysłowej. Rację istnienia lite­ratury odnosili do własnej korzyści czy raczej z tego powodu się nią zajmowali, a jeśli się zdarzyło, że zamierzony cel nie zbliżał się bardzo szybko, porzucali ją zaraz na początku. Tacy niech idą sobie na spacer!
30. Niech opowiadanie moje powróci do cesarza! Po oczyszczeniu Ce­sarstwa od barbarzyńców ujął swych poddanych silną ręką we wszyst­kim. Uznał za wskazane nie trzymać się nadal dawnego sposobu postę­powania, wręcz przeciwnie, wytracił przywódców wielkich rodów, a rody ich ustawił na równi z innymi. Z wielkim szczęściem grał właśnie w grę, której stawką była władza.
Otaczał się specjalnie dobranymi ludźmi. Nie odznaczali się oni ani błyskotliwą umysłowością, ani nie wyróżniali pochodzeniem, nie byli też zbyt wykształceni w literaturze. Im powierzył redagowanie rozporządzeń cesarskich, ich dopuścił na stałe do tajemnic państwowych.
Odpowiedzi cesarzy22 na memoriały czy odwołania nie były w tym
 
22 Bazylego II i Konstantyna VIII.
czasie trudne, lecz proste i nie opracowane. Bazyli w ogóle powstrzymy­wał się od pisania i mówienia w sposób wykwintny i przygotowany, sło­wa, które mu przychodziły na język, porządkował i dyktował swoim sekretarzom; mowa jego nie miała w sobie nic nadzwyczajnego ani zby­tecznego.
31. Tak to osłonił Cesarstwo przed dumnym i zazdrosnym Losem, sobie zaś przygotował wygodną drogę do panowania. Zlikwidował wy­dawanie zgromadzonych pieniędzy. Skarbiec cesarski wypełnił ogromną ilością talentów, nic nie wydawał, tylko powiększał go dochodami z ze­wnątrz. Skarbiec pałacowy napełnił sumą około dwustu tysięcy talentów. A reszta dochodów? Któż potrafiłby znaleźć słowa na ich wyliczenie?
Wszystkie skarby zdobyte na Iberach czy Arabach, wszystkie, które zebrali Celtowie, wszystkie, jakie miał kraj Scytów i posiadał, bym rzekł krótko, cały świat barbarzyński otaczający Cesarstwo, wszystko to zebrał w to samo miejsce i złożył w skarbcach cesarskich. Co więcej, umieścił w skarbcach cały majątek pieniężny tych, którzy wzniecili prze­ciw niemu bunt i później zostali zgładzeni. Ponieważ nie wystarczyło mu pomieszczeń w budowlach specjalnie wzniesionych, kazał wydrążyć w ziemi chodniki biegnące spiralnie na kształt egipskich korytarzy, w nich złożył niemałą część zebranych skarbów.
Nie korzystał z nich wcale. Wręcz przeciwnie, większość drogocen­nych kamieni najbardziej białych, które my nazywamy perłami, i tych, które nie zostały wprawione w diademy czy naszyjniki, znajdowała się gdzieś tam rzucona pod ziemię.

Podstrony