Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.

Na Ziemi mawiano kiedyś, że szpital to miejsce, gdzie może cię wyleczą, ale na
pewno zarażą przy okazji całą masą innych chorób. Dotyczyło to zwłaszcza tych starszych i
gorzej zarządzanych. Czy dlatego właśnie dbacie tutaj, aby na każdym oddziale był zawsze
tylko
jeden
pacjent
danego
gatunku?
Aby uniknąć przypadkowej infekcji
wewnÄ…trzgatunkowej?
Medalont zamrugał na tyle energicznie, że Hewlitt usłyszał postukiwanie chitynowych
płytek.
- Nikt w Szpitalu nie potwierdzi panu tego oficjalnie, a są też jeszcze inne powody.
Wydaje się pan całkiem dobrze wyedukowany w pewnych kwestiach medycznych, ale czy
mógłby pan teraz wrócić do opisu wczesnych objawów pańskiej choroby?
- Wysłuchując dziesiątków debatujących nad moją głową lekarzy, nie mogłem nie
nauczyć się przez lata tego i owego - odpowiedział Hewlitt. - Ale dobrze, wróćmy do
objawów. Zaraz po pierwszym zastrzyku miałem wysoką temperaturę, wysypkę na całym
ciele i podrażnione błony śluzowe. Wszystko przeszło po paru dniach, jednak nie były to
symptomy chorób, przeciwko którym zostałem zaszczepiony. Sprawa powtórzyła się po
przybyciu na Ziemię, tyle, że z innymi objawami i odmiennym czasem powrotu do zdrowia.
Zdarzało się też, że bardzo źle się czułem, choć trudno to było wytłumaczyć zmęczeniem po
zabawie, bez wyraźnego powodu dostawałem mdłości i wymiotowałem, nagle dopadała mnie
gorączka czy pojawiały się wykwity na skórze. Nigdy jednak nie chodziło o dolegliwości na
tyle poważne, abym o nich pamiętał. Moi dziadkowie byli ciekawi, co się ze mną dzieje, ale
nie widzieli powodów do niepokoju. Wzięli mnie do miejscowego lekarza, a ten zgodził się z
nimi, że jestem po prostu chorowity i łapię każdego wirusa, który się nawinie. Jednak to nie
było to - stwierdził Hewlitt, wspomniawszy ze złością owo pierwsze niesprawiedliwe
oskarżenie. - Poza czasem choroby byłem w wyśmienitej formie i z powodzeniem udzielałem
siÄ™ w szkolnym zespole...
- Pacjencie Hewlitt - przerwał mu Medalont - te przejściowe mdłości, podrażnienia
skóry i inne objawy nie były zapewne, na ile jesteśmy to w stanie dzisiaj stwierdzić,
powiązane z zastrzykami. Może występowały po przyjmowaniu innych farmaceutyków? Na
przykład środków przeciwko bólowi głowy albo specyfików uśmierzających stosowanych


przy urazach sportowych? Mógł pan być wtedy czymś zbyt pochłonięty, aby to pamiętać. A
może jadał pan czasem coś, czego nie powinien, jak niegotowane albo niemyte warzywa?
- Nie - rzucił Hewlitt. - Gdyby ktoś walnął mnie w brzuch podczas meczu, na pewno
bym to zapamiętał. Tak samo, gdybym zjadł coś, co by mi zaszkodziło. I na pewno nie
tknąłbym tego więcej. Nie jestem aż tak głupi i nigdy nie byłem.
- Zatem proszę kontynuować - powiedział doktor.
Zły i zniecierpliwiony, Hewlitt podjął opowieść, jak robił to już wiele razy przy
lekarzach, którzy tylko udawali, że go słuchają. Opisał nagłe rozszerzenie się listy objawów,
które trudno było powiązać z jakąkolwiek przyczyną. Niekiedy tylko kłopotliwych, innym
razem zawstydzających, ale nigdy szczególnie poważnych. Gdy miał dziewięć lat, pięć
wiosen po przylocie na Ziemię, ciotka wzięła go do starszego już lekarza rodzinnego. On
pierwszy nie zlekceważył problemu, nawet, jeśli nie uznał go za nic istotnego, i postanowił
nie podawać jakichkolwiek leków, chyba, że pojawiłyby się jakieś symptomy bólowe. Na
razie zaś takie nie występowały. Doktor uznał, że każdorazowe nasilenie objawów ma
związek ze zwiększeniem liczby zalecanych lekarstw, tak, więc rozsądnie będzie odstawić je
wszystkie i obserwować rezultaty. W razie ich nawrotu miał ponownie stawić się w gabinecie,
na razie jednak to było wszystko.
Skierowano go także do psychiatry, który wysłuchiwał go ze współczuciem kilka
tygodni, aż w końcu powiedział jego babce, że Hewlitt jest całkiem zdrowym, wysoce
inteligentnym i obdarzonym bujną wyobraźnią młodym człowiekiem, który z nadejściem
dojrzałości wyrośnie ze swoich problemów.
- Dopiero później zrozumiałem - kontynuował Ziemianin - że żaden z nich nie uważał
mnie za chorego. Psychiatra powiedział to między wierszami, lekarz zaś zrobił tyle dobrego,
że nie zrobił nic. Przez trzy lata po zaordynowaniu tej negatywnej terapii objawy słabły i o ile

Podstrony