- Kheldarze, proszę, do rzeczy - wtrąciła Porenn.
- Właśnie do tego dochodzę, Wasza Wysokość - zapewnił ją. - Przez kilka ostatnich miesięcy nasz przyjaciel Ulfgar dyskretnie zwoływał swe hordy. Wyznawcy kultu napływają z Algarii i całej Drasni do Rheonu. Miasto dosłownie pęka w szwach, przepełnione zbrojnymi. Oceniam, że obecnie Ulfgar zgromadził w Rheonie siły co najmniej równe całej drasańskiej armii. - Spojrzał na młodego króla Khevę. - Przykro mi, kuzynie, ale wygląda na to, że w tej chwili dysponujesz dopiero drugą co do wielkości armią w Drasni.
- Jeśli będzie trzeba, szybko to naprawię, kuzynie - odparł stanowczo Kheva.
- Wspaniale wychowujesz tego chłopca, cioteczko - pogratulował Porenn Silk.
- Kheldarze - odrzekła kwaśno królowa - czy muszę kazać łamać cię kołem, by wyciągnąć z ciebie całą historię?
- Ależ najdroższa cioteczko, cóż za szokująca propozycja, ów tajemniczy Ulfgar wskrzesił pewne starożytne rytuały i obrzędy - między innymi nieusuwalne piętno, wyróżniające wszystkie bratnie dusze - jeśli to tak można określić. Z jego rozkazu każdy wyznawca kultu w Alorii ma na prawej stopie wypalony charakterystyczny znak. Istnieje spora szansa, że każda ujrzana osoba, kulejąca na prawą nogę, to nowo nawrócony wyznawca kultu Niedźwiedzia.
Barak skrzywił się.
- To musi naprawdę boleć.
- Noszą je z dumą - odparł Silk. - Przynajmniej, kiedy już się zagoi.
- Jak wygląda to piętno? - chciał wiedzieć Cho-Hag.
- To uproszczony symbol niedźwiedziej łapy - wyjaśnił Drasanin. - Przypomina literę U z kilkoma kreskami na górze, mającymi przedstawiać pazury.
- Gdy tylko Kheldar powiedział mi o tym - podjął Javelin - złożyliśmy krótką wizytę nieprzytomnemu zabójcy. Na jego prawej stopie wypalono owo piętno.
- Więc teraz już wiemy - stwierdził Hettar.
- Istotnie - przytaknął Belgarath.
- Wszelako... - wtrącił Mandorallen. Jego twarz zdradzała zakłopotanie. - Zawsze mówiono mi, iż głównym celem owego dziwnego wyznania jest ponowne zjednoczenie Alorii, tego kolosalnego imperium północy, niegdyś kwitnącego pod rządami króla Chereka o Niedźwiedzich Barach, najpotężniejszego władcy starożytności.
- Całkiem możliwe, że nadal do tego dążą - odrzekł Belgarath. - Gdyby ten Ulfgar zdołał doprowadzić do wojny między Cherekiem i Rivą, byłby zapewne w stanie zdobyć Drasnię, a może i Algarię. Podczas gdy Anheg i Garion próbowaliby unicestwić się nawzajem, z łatwością zdołałby podbić również ich królestwa.
- Szczególnie z pomocą floty, którą jego ludzie budują w Jarviksholmie - uzupełnił Anheg.
- Jego strategia wydaje się bardzo prosta, a zarazem jest niezwykle złożona - dodał z namysłem generał Brendig. - Był już bliski sukcesu.
- Zbyt bliski - stwierdziła Polgara. - Co z tym zrobimy, ojcze?
- Sądzę, że trzeba będzie podjąć jakieś kroki - odparł Belgarath. - Ów Ulfgar nadal chce zjednoczyć Alorię pod swoją władzą jako następcy Chereka o Niedźwiedzich Barach. Przez trzy tysiąclecia kult działał skrycie. Teraz najwyraźniej szykują się do otwartej wojny.
Oblicze Gariona stężało.
- Cóż - powiedział - jeśli szukają wojny, to przybyli we właściwe miejsce.
- Chętnie za to wypiję - przytaknął Anheg. Zastanowił się przez chwilę. - Jeśli interesuje cię moja opinia, proponowałbym, by przed atakiem na Rheon zniszczyć Jaroksholm. Nie chcemy przecież, by wyznawcy kultu z Chereku zaszli nas od tyłu na mokradłach wschodniej Drasni, a już z pewnością nie życzymy sobie ich floty na Morzu Wiatrów. Jeśli choć połowa z tego, co mówił Greldik, okaże się prawdą, to będziemy musieli spalić ich doki, zanim zdołają spuścić okręty na wodę. Inaczej mógłbyś przeprowadzić niezwykle skuteczny atak na Rheon, Garionie, a po powrocie zastać wrogie siły okupujące Rivę.
Garion rozważył jego słowa.
- Masz rację. Najpierw wyruszymy do Jaraksholmu. Potem odwiedzimy Rheon i utniemy sobie małą pogawędkę z tym Ulfgarem. Naprawdę chciałbym zobaczyć jegomościa, który uważa, że jest dość potężny, by zająć miejsce Chereka o Niedźwiedzich Barach.
ROZDZIAŁ 19