Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.

podobne wyra¿enie w ks. VII 5, l — rzeczywiœcie repre-
zentowa³o interesy Peloponezu.
92 Wynika³oby z tego miejsca, ¿e w Arkadii, jak i w innych krainach Peloponezu,
znajdowali siê harmoœci i za³ogi tebañskie.
93 Luka obejmuje tu prawdopodobnie koniec jednego i pocz¹tek drugiego zdania.
Kiedy zaœ nasta³ dzieñ i o tym, co siê sta³o, dowiedzieli siê Mantinejczycy, natychmiast rozes³ali do pozosta³ych grodów Arkadii wezwanie, aby przybyli (z nich ¿o³nierze) w uzbrojeniu i pilnowali dróg prowa­dz¹cych do nich. I sami post¹pili tak samo, a zarazem wys³awszy pos³ów do Tegei, domagali siê wyzwolenia wszystkich zatrzymanych Mantinejczyków. Twierdzili tak¿e, ¿e nie uwa¿aj¹ za s³uszne, ¿eby ktokolwiek z pozosta³ych Arkadów by³ uwiêziony lub skazany na œmieræ. „Jeœli zaœ niektórzy s¹ oskar¿eni — mówili oni przez goñ­ców — pañstwo Mantinejczyków rêczy za to, ¿e wszystkich, kogo ktoœ oskar¿y, postawi przed obliczem zgromadzenia Arkadów". S³ysz¹c to, komendant tebañski nie wiedzia³, jak ma w tej sprawie post¹piæ, i wszystkich tych ludzi wypuœci³. W nastêpnym zaœ dniu, zwo³awszy wszystkich Arkadów, którzy chcieli siê zebraæ, usprawiedliwia³ siê tym, ¿e zosta³ wprowadzony w b³¹d: s³ysza³ bowiem, ¿e Lacedemoñczycy znajduj¹ siê na granicy w gotowoœci zbrojnej i ¿e niektórzy z Arkadów chc¹ im oddaæ Tegeê. Ci, wys³uchawszy go, choæ wie­dzieli, ¿e mówi o nich nieprawdê, puœcili go wolno; skierowali jednak do Teb pos³ów i oskar¿yli go, ¿¹daj¹c dlañ kary œmierci. Epaminondas jednak — a by³ on w³aœnie naczelnym wodzem94 — powie­dzia³ o nim, jak twierdz¹, ¿e mia³ wiêksz¹ s³usznoœæ, kiedy ludzi tych chwyta³, ni¿ kiedy ich wypuszcza³: „Wszak mo¿e was ka¿dy s³usznie pomawiaæ o zdradê za to, ¿e kiedy my przez was rozpoczêliœmy wojnê95, wy bez naszej zgody zawarliœcie pokój 96. Wiedzcie wiêc — rzek³ on w koñcu — ¿e my i na Arkadiê zbrojnie wyruszymy, i wojo­waæ tam bêdziemy ³¹cznie z tymi, którzy bêd¹ myœleæ tak samo jak my".
5. Gdy dosz³o to do wiadomoœci Zwi¹zku Arkadów i poszczegól­nych ich grodów, wywnioskowali st¹d Mantinejczycy oraz ci z Arka­dów, którzy troszczyli siê o dobro Peloponezu97, a równie¿ Elejczycy i Achajowie, ¿e Tebañczycy wyraŸnie chc¹ jak najbardziej os³abiæ Peloponez, a to w tym celu, aby go jak naj³atwiej ujarzmiæ. „Po có¿ bowiem innego chc¹ oni, ¿ebyœmy ze sob¹ wojowali, jak nie po to, abyœmy sobie wzajem szkodzili, a ich jednakowo potrzebowali? Albo po co przygotowuj¹ siê, by do nas iœæ, kiedy my mówimy, ¿e ich nie potrzebujemy? Czy¿ nie jest oczywiste, ¿e gotuj¹ na nas wyprawê, aby
94 Ksenofont u¿ywa tu, nie wiadomo dlaczego, terminu strategos w miejsce w³aœ­ciwego, beotarchos.
95 Tebañczycy przybyli na pomoc Arkadom, kiedy ci w zwi¹zku z synoikismos Mantinei znaleŸli siê w wojnie ze Spart¹.
96 Prawdopodobnie chodzi tu o pokój, który Arkadowie dopiero co zawarli z Elejczykami, zob. VII 4, 35.
97 Wyra¿enie to, podobnie jak i poprzednio u¿yte (VII 4, 35), dowodzi, ¿e ruch antytebañski wyszed³ z kó³ arystokratycznych.
nam jakieœ z³o wyrz¹dziæ?" Wys³ali tak¿e pos³ów do Aten z proœb¹ o pomoc. Wyprawiono równie¿ od eparytów pos³ów do Lacedemonu, aby tam zapytali, czy Lacedemoñczycy zechc¹ wspólnie stawiæ opór, je¿eli ktoœ wyruszy na podbój Peloponezu. Co zaœ do naczelnego do­wództwa, od razu o to siê starano, aby ka¿de pañstwo posiada³o je na w³asnej ziemi98. Kiedy to siê dzia³o, Epaminondas ju¿ wyrusza³, ma­j¹c ze sob¹ wszystkich Beotów i Eubejczyków oraz wielu Tesalów, zarówno od Aleksandra z Ferai, jak i od jego przeciwników 99. Fokejczycy natomiast nie towarzyszyli mu, twierdz¹c, ¿e warunki umowy z nimi brzmia³y, i¿ maj¹ pomagaæ, jeœli ktoœ na Teby wyruszy; ¿eby
zaœ przeciw innym wystêpowaæ zbrojnie, tego nakazu w umowie nie ma. Epaminondas zaœ rozumowa³, ¿e i na Peloponezie mo¿e liczyæ na Argejczyków, Meseñczyków i tych Arkadów, którzy myœl¹ tak samo jak Tebañczycy, a mia­nowicie Tegeatów, Megalopolitan, Aseatów i Pallantyjczyków, a tak¿e na inne jeszcze grody, które z powodu swej s³aboœci i swego
po³o¿enia wœród innych ulega³y przymusowi. Pospiesznie wiêc wyruszy³. Kiedy jednak znalaz³ siê w Nemei, zatrzyma³ siê tu­taj, maj¹c nadziejê, ¿e zaskoczy przechodz¹cych tamtêdy Ateñczyków, i rozumiej¹c, ¿e mia³oby to ogromne znaczenie dla podniesienia na duchu w³asnych sprzymierzeñców i odebrania odwagi przeciw­nikom: wszak mówi¹c ogólnie, wszystko jest dobre dla Tebañczyków, co Ateñczyków os³abia. W czasie gdy pozostawa³ w Nemei, w Mantinei zbierali siê wszyscy jednakowo myœl¹cy przeciwnicy. Kiedy jednak Epaminondas us³ysza³, ¿e Ateñczycy zrzekli siê drogi l¹dowej, zamierzaj¹ zaœ wyruszyæ morzem, aby id¹c przez Lacedemon nieœæ pomoc Arkadom, wyruszy³ z Nemei i przyby³ do Tegei. O dowództwie jego ja osobiœcie nie mogê powiedzieæ, ¿eby by³o ono szczêœliwe. M¹¿ ten jednak, jak mi siê zdaje, nie pomin¹³ niczego, co bywa wynikiem przewidywania i œmia³oœci 100. Przede wszystkim jednak chwalê w nim to, ¿e obóz swój za³o¿y³ w twierdzy Tegeatów,
98 Tekst zawartego wtedy przymierza miêdzy Atenami a Arkadami, Achajami, Elejczykami i Fliuntyjczykami zachowa³ siê na napisie (IG II 2, l, 112); prawdopo­dobnie te¿, jeœli uzupe³nienie tekstu przez Koehlera jest s³uszne, zosta³a w nim za­chowana formu³ka na temat dowództwa.
99 Interwencja tebañska w Tesalii doprowadzi³a do upokorzenia Aleksandra, na którego na³o¿ono obowi¹zek dostarczania posi³ków, do czego zobowi¹zane by³y równie¿ sprzymierzone z Tebami miasta wrogie Aleksandrowi. Por. Plut. Pelop. 35.
100 Ta pochwa³a Epaminondasa jest tym bardziej dziwna, ¿e Ksenofont prawie w ogóle nie wymienia³ go w Historii greckiej; chyba ¿e w obliczu jego bliskiej œmierci nale¿y j¹ traktowaæ jako laudatio memoriae, pochwa³ê poœmiertn¹.

Podstrony