Historia wymaga pasterzy, nie rzeĹşnikĂłw.

Dlaczego tutaj? Dlaczego teraz? I w jaki
sposób?
Czuł, jak Linda wsuwa się cicho do łóżka. Objęła go ramieniem i pocałowała w
policzek.
- Nie śpisz jeszcze?
- Nie.
- Nic ci nie jest? Jesteś straszliwie spokojny.
- Nic mi nie jest.
- A co z seansem? Dowiedziałeś się czegoś?
- Niewiele. (Powiedz jej, czemu nie?)
- Wilbert Fraser nie jest dobrym medium?
- Nie jest. (Powiedz jej, na miłość boską. Powiedz o Robercie Snów, o płaszczu, o
ektoplazmie).
Cisza. Potem Linda spytała:
- Chcesz trochę nytolu?
- Nie, dziękuję. Nic mi nie jest. Jestem lekko roztrzęsiony. To wszystko.
Włączył lampę i wziął Chron z poprzedniego dnia. Dziesięć minut rozwiązywania
krzyżówki uspokoi go. Linda przykryła się i odwróciła, a on z długopisem w zębach
spoglądał na pytania:
Siedem poziomo: „Ma krótkie nogi”. Larry napisał: KŁAMSTWO.
Trzy pionowo: „Właściciel niewolników”. PAN.
Jedenaście poziomo: „Posiłek po żywych”. Larry domyślił się, że chodzi o grę słów.
POŻYWIENIE.
Dwadzieścia jeden pionowo: „Składa się na mięśnie”. CIAŁO.
Larry rozwiązywał krzyżówkę z rosnącą uwagą. Zbyt duży zbieg okoliczności, żeby to
była prawda. KŁAMSTWO, PAN, POŻYWIENIE, CIAŁO. Ale jak duchy mogły dobrać się
do krzyżówki? Czy to się stało w każdym egzemplarzu? Może to halucynacje? Może sen? A
może wciąż jest u matki w domu i nic się nie zdarzyło?
Linda odwróciła się i spojrzała spod kołdry.
- Co się dzieje? Ciągle się kręcisz.
- Nic. Chyba muszę zadzwonić.
- Co? Teraz?
- Tak, teraz. Inaczej nie będę mógł zasnąć.
Poszedł do swojego gabinetu i wystukał numer Houstona Brougha. Telefon dzwonił i
dzwonił, ale nikt nie odbierał. W końcu włączyła się automatyczna sekretarka: „Tu
mieszkanie Houstona i Annelise Broughów...” Larry zostawił wiadomość. Potem ciągle nie
chciało mu się spać, więc zadzwonił do Chron.
Prawie pięć minut minęło, zanim znaleziono śpiącego dyżurnego reportera. Zeszły
następne dwie, zanim zaspany dziennikarz odszukał krzyżówkę.
- Chciałem pytania do siedem poziomo, trzy pionowo, jedenaście poziomo i
dwadzieścia jeden pionowo - powiedział Larry.
W słuchawce zapadła cisza. Po chwili reporter powiedział:
- Siedem poziomo: użytkownik chałupy. Trzy w dół: nocne zajęcie. To chyba
„spanie”. Jedenaście poziomo - chwileczkę, niech...
- Proszę się nie fatygować, to wszystko - powiedział Larry.
- Na pewno? Jedenaście poziomo to: skłania do pieczenia chleba. To chyba „głód”,
nie?
- Tak - powiedział Larry. - Możliwe.
Odłożył słuchawkę. Czuł, jak wszystko wiruje mu przed oczami. Ta sama gazeta, z
tego samego dnia, a inna krzyżówka. Właśnie dla niego została zmieniona. KŁAMSTWO,
PAN, POŻYWIENIE, CIAŁO. Bestia go otacza, nie ma żadnych wątpliwości. Bawi się nim.
Potrafię skurczyć twoją matkę, potrafię skurczyć każdego. Potrafię na twoich oczach zmienić
gazetę. I ty myślisz, że mnie złapiesz?
Prawie przez dwadzieścia minut siedział w ciemnym gabinecie. Potem wrócił do
sypialni i wślizgnął się do łóżka. Linda spała. Przyzwyczaiła się, że Larry w nocy wstaje i
kładzie się z powrotem. Żeby być dobrym detektywem, trzeba pogimnastykować umysł. A
Larry był dobrym detektywem. Przez cały dzień i cały wieczór jego umysł pracował jak
szybkoobrotowy mikser. KŁAMSTWO, PAN, POŻYWIENIE, CIAŁO.
Położył dłoń na biodrze Lindy i zamknął oczy. Nie pamiętał, kiedy ostatnio się
kochali. Albo ona była zbyt zmęczona, albo on, albo oboje byli zbyt pijani, albo co gorsza
jakieś zdarzenie w pracy nie pozwalało mu myśleć o niczym innym, jak krew, flaki i oczy
wpatrzone w oblicze śmierci. Były zawsze martwe, ale twarze wyrażały błaganie: Proszę, nie
zabijaj mnie.
I po nocy nie przychodziło pocieszenie, że jest szczęśliwy i bezpieczny.
Przycisnął twarz do gładkich, ciepłych pleców Lindy. Kochał ją tak bardzo, że
chciałby ją teraz obudzić tylko po to, żeby jej o tym powiedzieć. Ale była już druga nad
ranem, a ona potrzebowała snu. Powędrował ręką na dół i delikatnie musnął palcem włosy
łonowe. Jak można tak bardzo kogoś kochać?
Zasnął wreszcie z wycieńczenia. Nagle znów zerwał się i otworzył oczy, bo wydawało
mu się, że w drugiej części sypialni słyszy jakieś odgłosy. Przez wolną od uderzeń serca

Podstrony