Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.

„Robimy nową sztukę” (a nie: nowe życie!) - wo-
łali jej adepci. Gdy dawniej „bodźce” i „normy” zjawiały się nie wołane, teraz się ich szu-
kało i przebierało w nich jak w ulęgałkach. A ponieważ nie mieli dostatecznego wpływo-
wego kontaktu z życiem lub stracili go - zjawiska zanadto się rozrosły lub stały się za
trudne - pozostało im bierne towarzyszenie zjawiskom współczesnym:
l) przez opiewalstwo: „śpiewa się” i „wielbi” - tu accusativus rzeczy - wojnę, pokój,
maszynę, miasto, wieś, potęgę Rzeczypospolitej (Jału Kurek); przedmiot poezji z czasow-
nika stał się rzeczownikiem.
2) przez analogię. Odgrywa wielką rolę maszyna? Dobrze, więc „opiewajmy” maszynę
i niech nasze utwory też będą maszynami. Jest na świecie bałagan? Dobrze, to my róbmy
dadaizm. Buduje się Polskę? Więc my budujemy nasze wiersze i ten moment budowania
w nich uwypuklamy. Aktualne jest hasło pracy? Więc wiersze nasze nie tylko będą uwiel-
biały pracę, ale i same będą kapały potem. Jest film? Będziemy pisali migawkami. Itd.
Peiper trafnie krytykuje niektóre z tych analogij (właśnie przytoczyłem parę przykła-
dów), ale z metodą nie zrywa i proponuje analogie swoje. Jest dziś taka rozmaitość rze-
czy? Więc i nasze wiersze będą pięknymi wystawami sklepowymi. - Ludzkość żyje tem-
pem przyśpieszonym i nie ma czasu - tedy, zdaniem Peipera, trzeba pisać tylko ..krótkie
powieści, nowele, zwarte utwory poetyckie”; dramaty „odrabia się jeszcze”, ale jest to
gatunek przestarzały. (Argument analogii spływa się tu z argumentem kupieckim czy kon-
sumcyjnym). Ale rozwój jakoś nie idzie w kierunku przewidywanym przez Peipera, po-
wieści bywają coraz dłuższe, dramaty miewają po dwadzieścia aktów, i zachodzi też py-
tanie, co łatwiej się czyta: czy tysiąc stronic Ulissesa Joyce'a, czy kilkanaście utworów
tomiku Z ponad Przybosia [4].
Modne uzasadnienie coraz to większej rozpiętości metafor epoką ekspresów, aeropla-
nów, radiotelegrafów, czyli „skróceniami w naszym odczuwaniu przestrzeni” - sam Peiper
nazywa sztucznym (s. 49 i chyba cofa to na s. 71?), ale potrzebę coraz większego oddala-
118
nia rymów sam uzasadnia w ten sam sposób (s. 72), dodając jako jeszcze jedno poparcie
(słuszniejsze) ten argument, że „kultura jest oddalaniem się od natury”. Ludzie dążą do
oszczędności w czasie, bo czas to pieniądz - więc zdaniem Peipera poeta musi się coraz
więcej posługiwać metaforami jako skrótami (s. 48: Ekonomizm). (Nawiasem: jest to zu-
pełnie mylne, wszystkie skróty dzisiejszej poezji są utrudnieniami i rozwlekłościami).
VII
Ale naczelną ideą poetycką jest dla Peipera idea ładu (harmonii, metody, dyscypliny,
rygoru), nie geometrycznego, lecz z komplikacjami, a więc „organicznego”. „Cudownym”
organizmem jest społeczeństwo, więc idea ładu jest zarówno ideą estetyczną, jak spo-
łeczną. Związek poszczególnych części dzieła między sobą ma być „coraz bardziej odle-
gły, ale nie mniej ścisły”. Tak samo przecież nowoczesna praca społeczna jest „współpra-
cą na odległość”.
Mamy tu analogię w całej wspaniałości.
Nieco o ładzie i organiczności. -
Postulat ładu w estetyce jest stary, tak samo organiczności; formułowano je tak: ład w
nieładzie. Ale są to postulaty ramowe, właściwie negacyjne. Pozytywny sens w utworze
mogą im nadać dopiero te, nurtujące wewnątrz, wartości (nie tendencje), gwoli których się
rzecz uładza i organizuje - a więc coś z treści. Przecież nawet wiersz partacza bywa w ja-
kiś sposób uładzony i zorganizowany, a nic mu. to nie pomaga. Następnie: nie trzeba się
zanadto przejmować dualizmem „mechaniczny-organiczny”; wszyscy wrogowie reform
hamują wóz świata wrzaskiem: organicznie! organicznie! Są przecież także organizacje
wsteczne, w biologii, w polityce, w życiu jednostkowym, tam gdzie panuje bardzo har-