X


Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.

Obok głowy Randa wznosił się walec z szarego kamienia wysoki na trzy piędzi, o szerokości pełnego kroku, pokrywały go setki, a może tysiące głęboko wyrytych figur i znaków w języku, którego nie znał. Dno kotliny było wybrukowane białym kamieniem, płaskie i równe jak posadzka, wypolerowane do takiej gładkości, że nieledwie lśniło. Do skraju prowadziły szerokie, wysokie stopnie, ułożone w koncentrycznych pier­ścieniach o różnych barwach. Natomiast drzewa otaczające kotlinę były poczerniałe i powykręcane, jakby stratowane przez huragan ognia. Wszystko wydawało się bledsze niż powinno, podobnie jak słońce, bardziej przygaszone, jakby widziane poprzez mgłę. Tyle że żadnej mgły nie było. Tylko oni trzej i konie sprawiali wrażenie czegoś naprawdę mate­rialnego. Kiedy jednak dotknął kamienia, na którym leżał, też odniósł wrażenie, że jest on materialny.
Wyciągnął rękę, zaczął szarpać Loiala i Hurina.
- Obudźcie się! Obudźcie się i powiedzcie, czy ja śnię. Błagam, obudźcie się!
- Czy to już ranek? - spytał Loial, usiadł i w tym momencie rozdziawił usta, a jego duże, okrągłe oczy zrobiły się jeszcze większe.
Hurin przebudził się nerwowo, po czym poderwał się na równe nogi i zaczął skakać niczym pchła po rozpalonym kamieniu, rozglądając się to w jedną, to w drugą stronę.
- Gdzie my jesteśmy? Co się stało? Gdzie są wszyscy? Gdzie my jesteśmy, lordzie Rand? - Padł na kolana, za­łamując ręce, nie przestając wodzić rozszalałym wzrokiem dookoła siebie. - Co się stało?
- Nie wiem - wolno odparł Rand. - Miałem na­dzieję, że to sen, ale... Może to jest sen.
Miewał już sny, które nie były snami, zupełnie jednak nie pragnął ani śnić ich powtórnie, ani też pamiętać. Wstał nieufnie. Wszystko zostało tak, jak było.
- Chyba jednak nie - oświadczył Loial. Przypatry­wał się uważnie kolumnie, bynajmniej nie uszczęśliwiony. Długie brwi opadły mu na policzki, a porośnięte kępkami włosów uszy przypominały zwiędłe rośliny. - To chyba ten sam kamień, obok którego ułożyliśmy się wczoraj do snu. Wydaje mi się, że wiem już, co to jest.
Po raz pierwszy słychać było, że jest nieszczęśliwy z po­wodu swej wiedzy.
- To...
"Nie".
Że to był tamten kamień nie umniejszało szaleństwa te­go, co widział wokół siebie, zniknięcia Mata, Perrina i Shie­naran, wszystkie zmiany.
"Myślałem, że udało mi się uciec, a to się zaczęło na nowo i już niczego nie mogę nazwać szaleństwem. Chyba że to, co noszę w sobie".
Popatrzył na Loiala i Hurina. Nie zachowywali się tak, jakby on popadł w obłęd, oni też to wszystko widzieli. Coś w tych stopniach zwróciło jego uwagę: różne barwy, siedem, począwszy od błękitnej aż po czerwoną.
- Każdy dla innych Ajah - powiedział.
- Nie, lordzie Rand - jęknął Hurin. - Nie. Aes Se­dai by nam tego nie zrobiły. Na pewno nie! Ja podążam drogą Światłości!
- Wszyscy nią podążamy, Hurin - powiedział Rand. - Aes Sedai nie zrobią ci nic złego.
"Chyba że staniesz im na drodze".
Czy to może być dziełem Moiraine?
- Loial, twierdzisz, że wiesz, co to za kamień. Cóż to takiego?
- Powiedziałem, że wydaje mi się, że wiem, Rand. Widziałem fragment pewnej starej księgi, zaledwie kilka stronic; jedna z nich przedstawiała rysunek tego kamienia, tego Kamienia - powtórzył to słowo znacznie dobitniej, by podkreślić jego wagę - albo jakiegoś innego, bardzo podobnego. A podpis głosił: "Od Kamienia do Kamienia biegną nici «jeśli», pomiędzy światami, które mogą być".
- Co to znaczy, Loial? To nie ma żadnego sensu.
Ogir ze smutkiem potrząsnął swą ogromną głową.
- Widziałem tylko kilka stron. Była tam mowa o tym, że w Wieku Legend Aes Sedai, niektórzy z tych, którzy potrafili podróżować, ci najpotężniejsi, byli w stanie używać tych Kamieni. Nie ma tam jednak mowy o tym, w jaki spo­sób, aczkolwiek wykoncypowałem, że być może Aes Sedai w jakiś sposób używali tych Kamieni do podróżowania do tych światów. - Zerknął w górę, na spopielałe drzewa, i natychmiast spuścił wzrok, jakby nie chciał myśleć o tym, co się znajduje poza skrajem kotliny. - Jednakże nawet jeśli Aes Sedai mogą je wykorzystywać, albo mogli kiedyś, nie ma wśród nas żadnej Aes Sedai, która mogłaby skorzy­stać z Mocy, więc naprawdę nie wiem, jak to się odbywa.
Rand poczuł, że swędzi go skóra.
"Używane przez Aes Sedai. W Wieku Legend, kiedy żyli jeszcze Aes Sedai mężczyźni".
Niejasno przypomniał sobie pustkę, która zamykała się wokół niego, gdy zasypiał, przepełniając budzącą niepokój łuną. I przypomniał sobie także tamtą izbę we wsi i światło, po które sięgnął, by uciec.
"Jeśli to była męska połowa Prawdziwego Źródła... Nie, to niemożliwe. A jeśli tak? Światłości, cały czas się zasta­nawiałem, czy uciekać, a to cały czas tkwi w mojej głowie. Może to ja nas tu sprowadziłem`?".
Nie chciał o tym myśleć.
- Światy, które mogą być? Nie rozumiem, Loial.
Ogir wzruszył ramionami, ciężko i z niepokojem.
- Ja też nie, Rand. Większa część tego tekstu brzmiała podobnie. "Gdy kobieta w lewo lub w prawo pobiegnie, czy tedy Czas rozdwojeniu ulegnie? Czy Koło tka wtedy dwa Wzory? Tysiąc, wraz z każdym obrotem? Tyle, ile jest gwiazd? Czy jeden jest prawdziwy, a pozostałe tylko jego cieniami i odbiciami?" Widzisz sam, to nie było jasne. Głównie pytania, z których większość zdawała przeczyć so­bie nawzajem. A poza tym niewiele tego było.
Znowu zaczął przypatrywać się kolumnie, ale miał taką minę, jakby pragnął, by zniknęła.

Podstrony

Drogi uĹźytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.