Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.


– „W czym on pomoże?”
– „Trybunał zbiera dowody przeciwko Bertone'owi i jemu podobnym. Udowodnimy, że narody
Afryki Zachodniej padły ofiarą najpodlejszych ludzi na tej ziemi. Później światowa opinia publiczna
wymusi, żeby pieniądze zwrócono ludziom, z których krwi zostały wyciśnięte”.
– „Poważne wyzwanie”.
– „To prawda. Wywiady taki jak ten to dopiero początek. Potrzebujemy pomocy. Potrzebujemy
przyjaciół. Potrzebujemy ludzi, którzy nie zostali kupieni przez Andre Bertone’a”.
Wywiad dobiegł końca i na ekranie ukazało się logo stacji. Kayla odetchnęła głęboko.
– Jakim cudem przegapiłam ten program? – spytała. – Zawsze oglądam Świat w godzinę.
– Ten odcinek jest dopiero w produkcji – wyjaśnił Rand, odkładając pilot. –Zostanie
wyemitowany, kiedy zdobędziemy więcej dowodów przeciwko Bertone'owi.
– Więcej? To, co zobaczyłam, jest druzgoczące. Handlarz broni w stroju bwana staje się
osobistością w Phoenix i wspiera stanowych, krajowych i międzynarodowych polityków.
– Jedynymi osobami, które mogą powiązać Bertone'a ze strojem bwana, jesteście ty i facet,
który zrobił to zdjęcie.
– Żartujesz.
Rand spojrzał jej w oczy.
– Nie żartujesz – stwierdziła szybko. – Wiedziałam. Po prostu nie chciałam tego wiedzieć.
Grzbietem dłoni dotknęła rzęs, zbierając z nich ostatnie łzy, i zastanawiała się, czy rzeczywiście
poczuła usta Randa przesuwające się delikatnie po jej skórze.
– Zdjęcia można sfabrykować – wyjaśnił. – Prawnicy Bertone'a na pewno od razu zaczęliby
krzyczeć, że to przeróbka z Photoshopa.
– Więc nawet gdyby wyemitowano ten program, on nadal by się wypierał. – Kąciki ust Kayli
opadły. – Jak mój bank, zrzucając odpowiedzialność na kogoś innego.
– I tu właśnie możesz pomóc.
– Jak? Po tym, co zrobił Bertone, jestem skompromitowana. Mój szef też. Nie zapominajmy o
Foyleyu.
– Chętnie bym go sprzątnął – mruknął Rand.
– Co?
– Twoja reputacja zostanie uratowana, jeśli Świat w godzinę przyciśnie prawników Bertone’a
do muru.
– To stoi pod wielkim znakiem zapytania.
– Mniejszym niż przed podpisaniem umowy z St. Kilda.
– Jak to?
– Po prostu. W myśl karty Regionalnego Trybunału Zachodnio-afrykańskiego Neto może
przejąć każde pieniądze, które pochodzą z nielegalnej działalności. Ale najpierw musi wiedzieć, gdzie
te pieniądze się znajdują.
Załapała.
Kluczem jest prywatny finansista Bertone'a.
– Bingo.
Rozdział 34

Phoenix
Sobota, 22.01

Dar Jumping Cholla przy Indian School Road przypominał Gabrielowi Navarro dom. Smak
piwa był jak mleko matki, tequila jak brutalna dłoń ojca, a zadymione powietrze otulało niczym
swojski koc. Tawerny, kantyny i bary w dzielnicach białej biedoty – we wszystkich tych miejscach
mężczyźni byli prawdziwymi mężczyznami, a nieliczne kobiety, które można było tam spotkać:
zwykłymi dziwkami albo zawodowymi prostytutkami.
Kiedy Gabriel był chłopcem, każdy facet trudniący się gruchotaniem kości musiał spędzać całe
godziny w barach piwnych, klubach striptizu i na zawodach sportowych. Tylko stali bywalcy mogli
dawać swoim klientom numer telefonu i mieć pewność, że barman połączy rozmowę albo przekaże
wiadomość – rzecz jasna, nie za darmo.
Dochody barmanów uszczupliło pojawienie się telefonów komórkowych. Gabriel miał komórkę
i od klienta dzieliło go tylko wybranie numeru, więc nie był mu potrzebny żaden barman. Ale nadal
lubił przesiadywać ze swoimi znajomkami z Phoenix w barach na północy miasta i w zachodniej części
Central Avenue. Mimo szczupłej, mikrej sylwetki nie musiał co wieczór udowadniać, co potrafi.
Ta myśl wywołała uśmiech na jego twarzy. Tutaj każdy wie, że Gabriel Navarro jest
bezwzględnym sukinsynem. W Jumping Cholla ostatni raz zabił trzy lata temu, i wcale nie po to, żeby