Historia wymaga pasterzy, nie rzeĹşnikĂłw.

Zaburzenia
te nie mieściły się w kategorii ani nerwic, ani psychoz.
Obecnie zaburzenia z pogranicza nerwicy i psychozy traktowane są jako
samoistna jednostka chorobowa (nosi ona nazwę angielską — borderline case,
niemiecką — Grenzfall, francuską — cas limite, hiszpańską — caso limitrofe).
Pacjenci, u których diagnozowana jest ta jednostka, mają — najkrócej ujmując -
strukturę osobowości typową dla psychotyków, ale nie ujawniają zewnętrznych
objawów psychozy. Inaczej mówiąc, m^cz^ściowo zachowaną; zdolnoś?różni-
cowania własnej osoby od otoczenia i dzięki temu w pewnym stopniu zachowany
"'kontakt z rzeczywistością:
Zewnętrzne objawy osobowości z pogranicza nerwicy i psychozy rzadko
mają charakter psychotyczny. Jeśli nawet takie objawy psychotyczne wystąpią, to
są one zjawiskami krótkotrwałymi, szybko przemijającymi (nawet bez leczenia)
i słabo wyrażonymi. Często mogą nie być zauważone przez otoczenie.
Pacjenci o tego typu zaburzeniach przejawiają objawy nerwicowe, ale w prze-
ciwieństwie do typowych neurotyków symptomy te są niestałe, zmienne i bardzo
nieokreślone. Dominują cechy typu zaburzeń poczucia tożsamości własnej osoby
i niepełnego różnicowania siebie od innych oraz trudności we wchodzeniu w bliż-
sze związki z ludźmi (Kernberg 1975, 1982).
| Typowy pacjent nerwicowy może dokładnie opisać własne objawy. Natomiast
patent z osobowością z pogranicza nerwicy i psychozy zwykle nie potrafi okre-
2 Według DSM-III-R zaburzenia osobowości z pogranicza nerwicy i psychozy (borderlk
personality disorders) są zaliczane do jednego z trzech typów zaburzeń osobowości wraz z zabur-
zeniami narcystycznymi, antyspołecznymi i objawami teatralności (Carson i in. 1988). Do tegotypi
zaburzeń zaliczane są takie, które charakteryzuje emocjonalność, impulsywne zachowania, anty-
społeczne działania, skłonność do dramatyzowania, teatralność {histrionic).
296
ślić, co mu dolega. Zazwyczaj stwierdza, że nie ma radości życia, nie może, czy
też nie umie nawiązywać bliższych kontaktów z ludźmi, w tym związków seksual-
nych. Podaje, że czuje się „pusty w środku", „bez emocji", „nie wie, co by chciał",
nie dostrzega własnych potrzeb: „ja nie wiem, co powinienem chcieć". Czuje się
„ogólnie gorszy", nic mu nie sprawia przyjemności, nie wie, kim jest, ani kim chce
być. Pacjenci ci doznają niespecyficznego lęku, nie potrafią określić przedmiotu
tego lęku, uskarżają się na trwale obniżony nastrój bez wyraźnej przyczyny, opisują
fobie i natręctwa cechujące się dużą zmiennością, chwiejnością, różnorodnością.
W tej grupie pacjentów stwierdza się względnie częstsze niż w przeciętnej popula-
cji występowanie narkomanii, alkoholizmu i czynów kryminalnych.
Powyższe cechy zaburzeń rozwoju osobowości, braku poczucia własnej
odrębności i oddzielenie od obiektów (pierwotnie od rodziców, a następnie od
innych ludzi z otoczenia) powodują, że pacjenci ci w terapii zwykle wyrażają
chęć, żeby terapeuta kierował nimi. Chcą, aby określał on, co mają robić, mówić,
z kim wchodzić w związki. W odpowiedzi na prośbę o skojarzania (wypowiada-
nie swobodnych, nieselekcjonowanych myśli) zadają pytanie: „jakie ja mam mieć
skojarzenia?" Gdy prosi się ich o wypowiadanie przeżyć, pytają: „Co mam prze-
żywać?"
Innymi słowy, doświadczając poczucia niedojrzałości i braków we własnej
osobie, chcą „pożyczać osobowość" od terapeuty. Ale zwykle jednocześnie sami
sobie zdają sprawę, że jeśli terapeuta ulegnie i naprawdę zacznie nimi kierować, to
jedynym efektem będzie jeszcze większe pragnienie bycia kierowanym i przez to
narastanie objawów. Jest to chęć nerwicowa, która narasta i zaburza pacjenta
w miarę jej zaspokajania.
Pragnienie bycia kierowanym przez ludzi (i przez terapeutę) łączy się zwykle
z chęcią podporządkowania sobie tych ludzi (i terapeuty). Jest to pozorny paradoks.
Pacjent dąży do podporządkowania sobie terapeuty, aby go zmusić do użycia
magicznej mocy, dzięki której będzie on mógł magicznie wpływać, usuwać proble-
my i kłopoty pacjenta. Mechanizm ten nie jest świadomy.
Chęć bycia kierowanym przez innych oraz pragnienie wpływania na innych
ludzi, mają zwykle wspólny nieświadomy podtekst: pacjent unika własnej autono-
mii i indywiduacji. Jest to z jednej strony wyrazem uległości wobec rodziców,
którzy zabraniali autonomii. Z drugiej strony na złość im chce być takim, jakim
pragnęli go widzieć — nie samodzielnym, nie autonomicznym. Pacjent taką posta-
wę przenosi na osobę terapeuty.
Pragnienie uzyskania magicznej, omnipotentnej opieki rodzica (lub później-
szego obiektu, który go symbolizuje) jest wynikiem nie pełnego wyodrębnienia
„ja" od obiektu-rodzica. Stanowi to przyczynę wielu zaburzeń u pacjentów o oso-
bowości z pogranicza nerwicy i psychozy. Jednocześnie może być to mechanizm
i obronny. W terapii może wystąpić w postaci oporu.
U pacjentów z zaburzeniami typu borderline oraz u części psychotyków ist-
lieje stały konflikt między chęcią zbliżenia do ludzi (i terapeuty), a pragnieniem
lużego dystansu. Okresowo dominuje jedna bądź druga z tych tendencji. Jest to
297
wyrazem przeniesienia konfliktu pierwotnego z relacji z matką: chęci doznawania

Podstrony