- Więcej kalorii traci się gryząc niż zyskuje jedząc. Że już nie wspomnę o ćwiczeniach fizycznych, ogród można kopać i grabić w pocie czoła.
- Mamy trawnik - bąknęła Malwina.
- Ręczna maszyna do koszenia trawy też niezła.
Coraz silniej Malwina zaczynała czuć, że takiego życia dłużej nie wytrzyma. Maszyna do koszenia trawy przy jej niechęci do prac ogrodniczych, istne kpiny! Jak tego Karola bezpiecznie zamordować...?
- Długie spacery - kontynuowała Krystyna, świetnie się bawiąc wyrazem twarzy przyjaciółki. - Kobiety chudną od nóg. Najlepiej w trudnym terenie, po lesie o nierównym podłożu, szczególnie że można zabłądzić i wtedy już parę kilo masz jak w banku.
- Oszalałaś, gdzie mam zabłądzić, w Lesie Kabackim?
- Kto ci nie da jechać kawałek dalej? Chociażby w okolice Małkini. Wuj mojej jednej znajomej pojechał tam na polowanie dwadzieścia pięć lat temu i dwa tygodnie go nie było. Szukali go milicją i wojskiem, całe tyraliery, bez skutku.
Informacja Malwinę żywo zainteresowała.
- Nie żartuj! To co się z nim stało?
- Później się okazało, że rąbnął się w głowę i dostał amnezji. To znaczy, nie wiadomo, sam się rąbnął, czy załatwił go jakiś kłusownik. Znaleźli go w chlewiku u jakiegoś obcego chłopa, który nawet o nim nie wiedział.
- I co?
- No, cała afera była, bo znaleźli go niejako prywatnie. Przez żonę.
- W jakim sensie przez żonę?
- On nie był przecież sam, trzech ich pojechało. Ona podniosła alarm już w nocy...
- Kto?
- Ta żona. Nie wrócił wieczorem. Oni się rozeszli, ci trzej, jeden wrócił do domu, nie mając o niczym pojęcia, a drugi brał udział w poszukiwaniach. W końcu władze zrezygnowały, podejrzewali, że wpadł w bagienko, tam były gdzieniegdzie takie małe bagien-ka w trzcinach. Jedyna możliwość to ta, że wpadł w któreś i utonął. Ale ta żona się uparła, doszła do tego, że wynajęła jakichś... nawet nie wiem, jak ich nazwać, bo prywatnych detektywów w tamtych czasach u nas nie było, może jacyś gliniarze na emeryturze czy coś w tym guście, opłacała ich, żeby dodatkowo szukali po ludziach, po lasach i okolicach, no, różne sztuki wyprawiała...
Prywatnych detektywów...!!!
Malwinę przeszył jakby prąd elektryczny. Że też o czymś takim dotychczas nie pomyślała! A cóż za przecudowny traf, to spotkanie z Krystyną, w życiu by nie przypuszczała, że okaże się aż tak pouczające!
Dostała wypieków, co Krystynę nieco zdziwiło, bo niby dlaczego Malwina miałaby się do tego stopnia przejąć amnezją obcego człowieka, i to jeszcze przed ćwierćwiekiem. Ze względu na te odchudzające spacery czy co?
- Ale nie musisz chyba specjalnie błądzić i ginąć na całe dwa tygodnie, chociaż trzeba przyznać, że po odnalezieniu odchudzony był rekordowo - rzekła trochę zjadliwie. - Wystarczy jak się przelecisz ze dwa razy na tydzień bez pożywienia...
- No i popatrz jak się zmieniło - przerwała jej Malwina, nie słuchając, bo w obliczu nowych możliwości nadwaga przestała ją obchodzić. - Teraz można sobie wynająć wszystko, ochronę i tak dalej. I tych takich też...
Zająknęła się na przypomnienie, że musi wszak działać w bezwzględnej tajemnicy. W takiego wynajętego może wpierać, że pcha ją zazdrość o męża i podejrzewa go o dziwki, ale Krystyna się na ten idiotyzm nie nabierze. Zamknąć gębę i przejść na inny temat!
Krystyna pomogła jej bezwiednie.
- Ci tacy - powiedziała obojętnie - to się nawet ogłaszają w prasie. Ciekawa jestem, swoją drogą, czy tak to wszystko załatwiają jak w rozmaitych kryminałach. Aż mnie czasem korci, żeby spróbować, ale po pierwsze, nie mam kogo śledzić, a po drugie, szkoda mi pieniędzy. Oni podobno są kosztowni. Ty, stara, ja już muszę lecieć, urwałam się z roboty na chwilę. Ile my tu płacimy?
- Ja zapłacę - zaofiarowała się Malwina wielkodusznie, bo zysk z dzisiejszego spotkania przerastał wszystkie pieniądze świata. - Jak się śpieszysz to leć. Ja mogę wolniej.
W Krystynie znów drgnęła litość, a zarazem satysfakcja, że Malwina odchudzać się powinna, a ona sama me musi, obiecała zatem przyjaciółce bardzo specjalny spis potraw dietetycznych i poszła Malwina popatrzyła za nią ze smętną zazdrością w sercu Boże Jedyny jak ta dziewczyna wygląda, smukła sylwetka, lekki krok, wieku na sobie nie ma wcale
Natychmiast trzeba kupić aktualną prasę!
* * *
Jola Grzesicka tym razem chciała poślubić pieniądze
Dwanaście lat temu poślubiła swoją wielką miłość co okazało się potwornym niewypałem. Nie minął rok kiedy wyszło na jaw, iż wielka miłość zajmuje się handlem dwutorowym, na jednym torze narkotyki na drugim dziewczyny, do dziewczyn miała zaliczać się także i Jola, to jednakże nie wyszło, ponieważ już była w ciąży. Przyznała się do tej ciąży zbyt późno, żeby ją usunąć, piekielna awantura, jaką urządził młody małżonek, wyzuła ją ze złudzeń, a nie pozbawiła zdrowia tylko dzięki przypadkowi, rękoczynom przeszkodziło mianowicie pogotowie, wezwane akurat do sąsiadów, Jola uciekła brutalowi spod pięści, po czym bielmo spadło jej z oczu.