- Chyba już po nas - mruknęła.
- Cofnąć się! - krzyknął Buźka. - Trzeba...
Elassar pokręcił głową.
Chciał dokończyć „uciekać". Musieli wiać przed przeważającym liczebnie... i
- Nie. Dzisiaj mamy szczęśliwy dzień. Wyliczyłem to przed wyruszeniem na mi-zdrowym przeciwnikiem.
sję.
Wtedy jednak Buźka rozpoznał potężnego mężczyznę w uniformie kapitana impe-
- Aha. A wziąłeś to szczęście na wyprawę? Może zostawiłeś je w szafce na „Mon rium. Kilka tygodni temu, przebrany za generała Kargina z Jastrzębionietoperzy, po-Remondzie"?
dziwiał Shallę udającą niejaką Qatyę Nassin, jak dawała wielkoludowi wycisk w turnie-Jaskrawoczerwony promień lasera pojawił się niespodziewanie. Wyminął obudo-ju sztuk walki.
wę, do której strzelała Lara, i trafił jednego ze szturmowców, zmiatając go na bok.
Spalone, dymiące ciało znieruchomiało na odsłoniętej części dachu.
Zobaczył w oczach kapitana, że on też rozpoznał...
Elassar irytująco wyszczerzył zęby.
Nie, nie jego, Buźka był ucharakteryzowany na poparzonego Kargina tak reali-
- Moje szczęście to twój facet. Przepraszam. - Wychylił się z prawej strony osła-stycznie, że od samego patrzenia robiło się niedobrze. Musiał jednak rozpoznać w Shal-niającej ich skrzyni.
li Qatyę Nassin, pomimo grubej warstwy makijażu, jaką wtedy miała na twarzy.
Lara i Elassar mieli przeciwników dokładnie na wprost, Donosa z rusznicą zaś - po Shalla w pojedynkę rzuciła się na całą grupę nieprzyjaciół tłoczących się w holu.
lewej, od strony ulicy. A to oznaczało, że najbliżej stojący szturmowcy mogli kryć się Jej zamiar był aż nadto oczywisty - zamierzała zabić kapitana, żeby nie mógł nikomu albo przed Lara i Elassarem, albo przed Donosem, ale nie przed wszystkimi jednocze-donieść o członku grupy Jastrzębionietoperzy, który jakimś cudem znalazł się wśród śnie. Lara zauważyła, że szturmowcy usiłują znaleźć kryjówkę pomiędzy nimi a znacz-Widm.
nie mocniejszą rusznicą Donosa... ale gdy tylko znaleźli się z boku skrzyni, Elassar Ona idzie na pewną śmierć, pomyślał Buźka. My też nie przeżyjemy.
otworzył ogień, zabijając jednego, potem drugiego i trzeciego, zanim pozostali zorien-I wtedy dokończył rozpoczęte zdanie:
towali się, że są w tarapatach.
- ...atakować!
Lara przygotowywała się do kolejnego strzału. Wiedziała, że szturmowcy mają ograniczone możliwości. Mogli cofnąć się i szukać kryjówki tak długo, aż znajdą osłoWes Janson skoczył tuż za Shalla, depcząc jej po piętach; zajął prawą stronę kory-nę przed obiema grupami Widm, albo ruszyć naprzód i zaatakować... a to oznaczało, że tarza, podczas gdy ona pobiegła lewą.
ona i Elassar znów znajdą się w opałach.
Tym razem nie miał ochoty się wymądrzać. Mógł wykorzystać jedną ze swoich Szturmowcy zerwali się i z rykiem rzucili przed siebie. Lara uniosła się lekko i umiejętności - tę, przez którą po zakończeniu wojny prawdopodobnie nie będzie się otworzyła ogień.
nadawał do życia w społeczeństwie. Miał na myśli łatwość zabijania.
Nie zatrzymując się, podniósł miotacz i strzelił, trafiając pierwszego szturmowca Technik Drufeys, zajmujący fotel dowódcy w centrum sterowania, obserwował
w pierś. Odrzut pchnął mężczyznę na towarzyszy. W poczerniałej zbroi ział wielki rozwój wydarzeń na dachu. Z ośmiu szturmowców, którzy zerwali się, aby dopaść tę otwór.
parę Widm, czterech już nie żyło: dwóch zabitych z pistoletu, dwóch przez snajpera.
Janson nie celował - trafiał instynktownie, wykorzystując naturalne właściwości Pozostała czwórka zmykała co sił w nogach.
broni. Strzelił jeszcze raz. Drugi szturmowiec zatoczył się i upadł, trafiony w ciemny
- Nie wygląda to dobrze - mruknął. - Wezwij bazę Argenhald i każ im przysłać pa-wizjer ponad prawym okularem.
rę myśliwców TIE. Podaj przybliżoną pozycję snajpera.
Janko5
Janko5
75
Aaron Allston
X-Wingi VII – Rozkaz Solo
76
Shalla nie strzelała. Dlaczego? Janson przebiegł na prawą stronę korytarza i strze-A potem niedbale, jakby to był worek ziarna, cisnął nim o ścianę. Netbers poczuł
lił do kolejnego szturmowca, tym razem trafiając w brzuch. Za tamtym stał wielki kapi-pękające kości łopatki i ramienia; coś zgrzytnęło mu w karku, gdy wbił się głową w tan, unosząc miotacz. Janson wypalił znowu, trafiając go w łokieć. Kapitan zatoczył się metalową przegrodę.
na ścianę i upuścił broń.
Gdzie moi szturmowcy? - pomyślał w panice. Ale to ubrani na czarno, poparzeni Janson przebiegł znowu na lewo, celując w szturmowca z rusznicą laserową. Trafił
komandosi mijali go teraz, wbiegając na schody, którymi dostał się tu wraz ze swoimi go w szyję.
ludźmi. Komandosi strzelali i krzyczeli - ale Netbers nic nie słyszał.
Pięć kroków. Pięć strzałów. Pięć trafień. Korytarz był jednak niebezpieczny dla Pierwsza fala komandosów minęła ich i obcy cisnął Netbersa na drugą ścianę. Ka-strzałów laserowych. Jego gładkie ściany będą odbijać promienie z powrotem ku wal-pitan poczuł uderzenie, trzask łamanych kości ramienia, a potem kark mu eksplodował.
czącym. Nigdy tam nie dotrze...
Nie czuł już nic.
Nie dotarł. Strzelił raz jeszcze na oślep, gdy nagle świat zawirował i spadł mu na głowę.
- Zbiórka! - wrzeszczał Buźka, stojąc u stóp schodów. Kell i Prosiak byli tuż przed Ciemność.
nim, przedzierając się przez ciała zabitych szturmowców. Żywi szturmowcy uciekali, walcząc o cenne życie. - Wynosimy się stąd!
Netbers zobaczył biegnącą w jego stronę ciemnoskórą kobietę i przez moment jej
- Ta kobieta - rozległ się nagle mechaniczny głos Prosiaka, pozbawiony wszelkie-szalony postępek zaskoczył go tak kompletnie, że zapomniał o obronie. Dopiero po go wyrazu pomimo bólu, jaki z pewnością czuł Gamorreanin. - To ona pomogła mnie chwili krzyknął: „Ognia!" i wyciągnął własny pistolet.
stworzyć. Potrzebujemy jej.
Kobieta nie spuszczała z niego wzroku. Wiedział, że to on jest jej celem. Wiedział
Strzelił w górę schodów i niezgrabnie ruszył po ciałach martwych wrogów. W
też, dlaczego. Nie zdąży podnieść miotacza, zanim ona to zrobi, zanim naciśnie spust...
chwilę później on i Kell znikli za zakrętem schodów; Buźka słyszał dalszą strzelaninę.
Zwęglony miotacz w jej dłoni nie wypalił. Netbers omal nie parsknął śmiechem.