Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.

– Dlaczego pan tak patrzy?
Estordu spoglądał na niego ponurym wzrokiem.
– To nie istnieje... Nie istnieje ziemska armia. Nigdy nie istniała. VISAR wpisał ją do pamięci JEVEXA za pośrednictwem Shapierona. Cała sprawa jest mistyfikacją. Przez cały czas był tylko Shapieron.
Z góry wychylił się kapitan.
– Ekscelencjo, musimy... – Urwał, kiedy zobaczył, że Broghuilio nie słucha, zawahał się, a potem zawołał do kogoś stojącego za nim. – Odłączyć przednie kompensatory. Wyłączyć zasilanie pomocnicze i dać pełną moc. Zaprogramować unik i natychmiast wykonać.
– Co?... Co pan powiedział? – Broghuilio potoczył wzrokiem po kręgu drżących postaci. – Mówi mi pan, że Ziemianie wystrychnęli nas na dudków?
– Manewr nieskuteczny – z góry dobiegł beznamiętny głos komputera. – Manewr nieskuteczny. Statek przyśpiesza. Działanie korygujące niemożliwe. Powtarzam: działanie korygujące niemożliwe.
Broghuilio jednak nie słyszał, nawet kiedy statek wpadł w straszliwie zaplątany węzeł czasoprzestrzeni.
– Wy imbecyle! – szepnął. Potem podniósł zaciśnięte pięści nad głowę i coraz głośniej powtarzał drżącym głosem: – Imbecyle! Imbecyle! Wy imbecyle!
 
– Boże, oni lecą w sam środek! – zawołał Hunt z ekranu na pokładzie nawigacyjnym Shapierona.
Obraz widoczny na głównym ekranie przesyłała sonda, która trzysta tysięcy kilometrów dalej wciąż uparcie siedziała jewlenejskim statkom na ogonie. Zapadła grobowa cisza.
– Co się dzieje? – szepnął Eesyan.
– Niestabilność spowodowana różnicami w widmach wiązek – odpowiedział VISAR. – Analiza właściwości powstałego obszaru nie do przeprowadzenia.
Na innym ekranie Calazar zaszokowany potrząsał protestująco głową.
– Nie miałem takiego zamiaru – powiedział zduszonym głosem. – Dlaczego nie zawrócili? Nie chciałem tylko dopuścić, by wykonali skok. ZORAC, wyłącz główny napęd i zwolnij – polecił bezbarwnym głosem. – Przekaż obraz tego obszaru.
Cały główny ekran wypełniło wirujące światło i czerń. Pięć kropek malało w oddali... i nagle zniknęło w chaosie. Wydawało się, że wir przyśpieszył, kiedy sonda poszła w ich ślady. Potem, kiedy pole naprężeń wokół Shapierona rozproszyło się, ZORAC przekazał obraz otrzymywany ze skanerów statku i widok nagle się zmienił.
– Niestabilność zanika – zameldował VISAR. – Rezonanse przeradzają się w turbulentne wiry. Jeśli jest tam tunel, to się zapada.
Na ekranie pojawiły się wirujące świetlne okruchy, które ruchem spiralnym pędziły do wspólnego środka, jednocześnie malejąc, czerwieniejąc i rozmywając się. Potem przygasły i zniknęły. Ten fragment przestrzeni jeszcze przez chwilę się iskrzył, wskazując miejsce, gdzie nastąpił kolaps, a potem wszystko wróciło do normy, jakby nic się nie wydarzyło.
Przez dłuższy czas na pokładzie nawigacyjnym panowały zupełna cisza i bezruch. Twarze Ziemian i Thurienów patrzące z ekranów były ponure.
A potem odezwał się VISAR. W jego głosie brzmiała nuta niedowierzania.
– Mam następny meldunek. Nie pytajcie mnie, jak to możliwe, ale się wydostali. Sonda nadal przekazywała obraz, kiedy tunel zamknął się za nią, a jej ostatnie sygnały wskazują, że wróciła do normalnej przestrzeni. – Wszyscy na pokładzie nawigacyjnym słuchali ze zdumieniem, a tymczasem na głównym ekranie pojawił się obraz przesyłany przez sondę. Pięć jewlenejskich statków w nierównym szyku wisiało w normalnej przestrzeni kosmicznej usianej normalnymi z wyglądy gwiazdami. W górnym rogu widniał większy punkt, który mógł być planetą. W tym momencie obraz znieruchomiał. – Transmisja urwała się – powiedział VISAR.
– Przeżyli to? – wyjąkał Eesyan. – Gdzie teraz są? W jakim obszarze kosmosu się wyłonili?
– Nie wiem – odpowiedział VISAR. – Lecieli na Uttan, ale wszystko mogło się zdarzyć. Próbuję dopasować te konstelacje do widoku nieba z Uttan, ale to może trochę potrwać.