Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.

Gates nie obawiał się zmienić zdania, gdy ktoś przedstawił przekonujące argumenty, co jest cechą, którą Steve Wood podziwiał. Wspomina: „Bill się nie upiera. Może głośno przekonywać kogoś na rzecz określonego poglądu, a za dzień lub dwa powiedzieć, że się mylił, że należało przyjąć zdanie strony przeciwnej. Niewielu jest ludzi z taką chęcią do działania, tak energicznych i o takiej przedsiębiorczości, którzy także potrafiliby przezwyciężać własną próżność. To jest rzadka cecha”.
Ponieważ komputer szkół w Albuquerque był po południu obciążony i czas reakcji przeraźliwie się wydłużał, większość mikrochłopców pracowała do późnej nocy. Etyka pracy w Microsofcie nie była narzucana przez Gatesa - programiści narzucali ją sobie sami. Hołdowano niepisanej zasadzie, że pracuje się tyle godzin, ile trzeba, żeby wykonać robotę.
Wood wspomina: „Zdarzało się - i to dość często - że wracałem do domu, żeby się trochę przespać, o takiej godzinie, kiedy Maria - moja żona - normalnie wstawała. Często byliśmy w pracy przez 24 godziny na dobę, by dotrzymać terminu dla kolejnego producenta pierwotnego wyposażenia lub by wypróbować nowy produkt. Wiedzieliśmy, że długo pracujemy, ale nam to nie przeszkadzało. Nie robiliśmy tego dlatego, że ktoś stał nad nami z batem w ręku i mówił «musicie to zrobić». Pracowaliśmy, bo trzeba było dane zadanie wykonać”. Nikt jednak nie może całą noc bez przerwy przesiedzieć przed terminalem komputera. Gates i Allen stali się amatorami nocnego kina. Albuquerque nie było kulturalną Mekką, ale miało sporo kinoteatrów; wypadało ich tu więcej na jednego mieszkańca niż w jakimkolwiek innym mieście w kraju. Gates i Allen widzieli wszystkie nowe filmy, wprowadzane na ekrany. Szczególnie lubili filmy kryminalne i rywalizowali w odgadywaniu mordercy.
Allen opowiada: „Wychodziliśmy, żeby zobaczyć film, a potem znów wracaliśmy do roboty”.
Późną nocą Gates lubił także jeździć bocznymi ulicami Albuquerque w zielonym „Porsche 911”, który kupił za część zysków Microsoftu. Lubił jeździć szybko, wypróbowując do granic możliwości samochód i siebie. Był to jego sposób na odprężenie się lub na przemyślenie jakiegoś problemu. Paul Allen odprężał się, grając na gitarze.
Samochód „Mustang”, należący do Gatesa gdy ten był w szkole średniej, miał automatyczną skrzynię biegów. Ani Gates, ani Allen, gdy przyjechali do Albuquerque po raz pierwszy, nie potrafili posługiwać się drążkiem zmiany biegów. Nauczyli się tego na parkingu, kiedy Allen poszedł do przedstawicielstwa Chevroleta i kupił „Monzę”. Spędzili tam całe popołudnie, próbując nauczyć się zmiany biegów bez powodowania nagłego skoku samochodu do przodu i zgaszenia silnika. Jak wspomina Allen, „była to świetna zabawa”.
Niedługo po kupieniu „Porsche 911”, Gates wrócił z nim do dealera w Albuquerque z reklamacją, że da się na nim wyciągnąć zaledwie 200 km/h – znacznie mniej, niż podano w instrukcji. Gates miał ciężką stopę. Miriam Lubow martwiła się, że pewnego dnia przeczyta w gazecie o aresztowaniu Gatesa z powodu nie zapłaconych mandatów za nadmierną prędkość. Wciąż w jego poczcie znajdowała wezwania do zapłacenia mandatów.
Gates opowiedział jednemu z przyjaciół, że raz zabrano go w Albuquerque do aresztu, gdy przekroczył dozwoloną prędkość. Allen był wtedy pasażerem, ale po wyjściu z samochodu próbowali z Gatesem wprawić policjanta w niepewność co do tego, kto rzeczywiście prowadził. Ponieważ samochód był zarejestrowany na Gatesa, on został zabrany do aresztu, a kaucje wyznaczono na 1000 dolarów. Tak się złożyło, że Gates miał przy sobie wystarczającą ilość pieniędzy, by od razu wpłacić tę sumę. Przez następnych kilka dni policjanci śledzili Gatesa, gdyż sądzili, że jest handlarzem narkotyków. Nie mogli uwierzyć, że ktoś tak młody mógłby być właścicielem samochodu „Porsche”, mieć w portfelu pełno pieniędzy i być właścicielem legalnego przedsiębiorstwa.
Każdy ze znajomych Gatesa w Albuquerque przeżył przynajmniej jedną budzącą grozę przygodę z nim i jego ukochanym „Porsche 911”. Eddie Curry wspomina: „Przejażdżka z Billem była doświadczeniem mrożącym krew w żyłach. Nigdy nie jeździł wolniej niż 130 km/h”. Curry, który miał ociężałe kombi, usiłował kiedyś nadążyć za Gatesem od parkingu Microsoftu do miejsca jakiegoś spotkania po drugiej stronie miasta. „Wyjechał z rykiem silnika, a ja tuż za nim, aż nagle zdałem sobie sprawę, że jestem na środku skrzyżowania w starym samochodzie marki Chevrolet, a on pędzi w „Porsche”, i że wkrótce zginę, bo nie zdążę dość szybko usunąć się z drogi nadjeżdżającym samochodom”.
David Bunnell uczestniczył kiedyś w szaleńczej jeździe na lotnisko. „Jechaliśmy ulicą, na której dozwolona prędkość wynosiła 56 km/h, a my pędziliśmy ponad 128 km/h”.
Pewnego dnia Gates odebrał ważnego japońskiego gościa z lotniska i przywiózł go do biura Microsoftu w centrum miasta. Allen wspomina: „Japończyk był po prostu biały. Zapytał mnie: «Czy pan Gates zawsze tak szybko jeździ?»„
U Gatesa wszystko zmieniało się w jakąś rywalizację i tak samo było z prowadzeniem samochodu. Stale urządzali z Allenem zawody, kto pierwszy dojedzie do określonego miejsca w Albuquerque. Allen miał samochód marki Monza - znacznie wolniejszy niż samochód Gatesa. Wyspecjalizował się więc w wyszukiwaniu dróg na skróty. Allen wspomina: „Gdy Bill prowadzi samochód, lubi sprawdzać, jakie są granice tego, co potrafi z nim zrobić. Jest niewiarygodnie dobrym kierowcą. Dochodzi do granic możliwości, ale zawsze panuje nad sytuacją”.

Podstrony