Chcieli poznać tajemnice dobra i zła. Słuszne więc było, żeby poznali teraz też ból prokreacji w ciele, mając bezpośrednią pomoc Bożą jedynie w tym, czego człowiek nie potrafi stworzyć: ducha – iskrę, która od Boga się oddziela; tchnienie, które przez Boga jest wlewane; pieczęć, która na ciele wyciska znak Wiecznego Stwórcy. I Ewa urodziła Kaina.
Ewa była obarczona swoim grzechem. Kieruję tu waszą uwagę na fakt, który wielu umyka: Ewa była obciążona swoim grzechem, a cierpienie nie osiągnęło natychmiast wystarczającego wymiaru, aby doprowadzić do zmniejszenia jej winy. Jako organizm nasycony truciznami, przekazała synowi to, co ją przepełniało. I Kain, pierwszy syn Ewy, urodził się jako twardy, zazdrosny, wybuchowy, zmysłowy, przewrotny, niewiele różniący się od dzikich zwierząt pod względem instynktów, [choć miał być] o wiele wyższy pod względem tego co nadprzyrodzone. [Niewiele się różnił od zwierząt], bo w swoim okrutnym ja odrzucał szacunek dla Boga, na którego patrzył jak na nieprzyjaciela, uważając się za uprawnionego do tego, by nie czcić Go szczerze. Szatan pobudzał go do szydzenia z Boga. A kto drwi sobie z Boga, ten nie szanuje nikogo na świecie. Stąd ci, którzy są w kontakcie z ludźmi wyśmiewającymi się z Wiecznego, znają gorycz łez. Nie ma bowiem dla nich ani nadziei na miłość pełną szacunku ze strony potomstwa, ani pewności wiernej miłości we współmałżonku, ani pewności szczerej przyjaźni w przyjacielu.
Z powodu zaciętości syna wiele łez żłobiło twarz Ewy i jej serce, rzucając w nie nasienie skruchy. [Popłynęło] wiele łez, które spowodowały, że zmniejszyła się jej wina, gdyż Bóg przebacza, widząc cierpienie nawracającego się. I drugi syn Ewy miał duszę obmytą łzami matki. Był łagodny i pełen szacunku wobec rodziców, i oddany Panu swemu, którego wszechmoc odczuwał promieniującą z Niebios. Był radością upadłej [matki].
Ale bolesna droga Ewy musiała być długa i dotkliwa, odpowiednia do jej drogi doświadczenia grzechu. Na niej [doznała] drżenia zmysłów, [na bolesnej zaś drodze oczyszczenia] – konwulsji; na jednej – pocałunki, na drugiej – krew; na jednej – syna, na drugiej – śmierć dziecka, umiłowanego ze względu na jego dobroć. Abel stał się narzędziem oczyszczenia dla winnej. Ale jakże bolesnego oczyszczenia! Napełniło ono swymi jękami ziemię, przerażoną bratobójstwem, i zmieszało łzy matki z krwią jej syna. Tymczasem ten, który ją przelał – z nienawiści do Boga i do brata, miłowanego przez Boga – uciekał dręczony wyrzutami sumienia.
Mówi Pan do Kaina: “Dlaczego jesteś rozgniewany?” Dlaczego, skoro Mi uchybiasz, gniewasz się, że nie patrzę na ciebie życzliwie?
Iluż jest Kainów na ziemi! Oddają Mi kult szyderczy i obłudny lub wcale Mi go nie oddają. Chcą jednak, żebym patrzył na nich z miłością i napełniał szczęściem.
Bóg jest waszym Królem. Nie jest waszym niewolnikiem. Bóg jest waszym Ojcem. A ojciec – według sprawiedliwości – nigdy nie jest służącym. Bóg jest sprawiedliwy. Wy zaś tacy nie jesteście. On jednak jest sprawiedliwy i nie może oczywiście – chociaż napełnia was bezmiernie Swoimi dobrodziejstwami, abyście Go kochali choć trochę – nie wymierzyć wam Swojej kary, gdyż bardzo z Niego szydzicie. Sprawiedliwość nie zna dwóch dróg. Jedna jest jej droga. Otrzymujecie według tego, jak postępujecie. Jeśli jesteście dobrzy, macie dobro. Jeśli źli jesteście, macie zło. A wierzcie w to: zawsze o wiele większe jest dobro, które otrzymujecie, niż zło, które powinniście mieć z powodu waszego sposobu życia, z powodu buntu przeciw Prawu Bożemu.
Bóg powiedział: “Czy [ofiara] nie jest przyjmowana, jeśli postępujesz dobrze? Jeśli jednak postępujesz źle, wtedy grzech czyha przy wrotach.” Istotnie, dobro prowadzi do stałego podnoszenia ducha i coraz bardziej uzdalnia do wykonywania większego dobra, aż do osiągnięcia doskonałości i świętości. Tymczasem wystarcza popaść w zło, aby poniżyć się i oddalić od doskonałości, poznać panowanie grzechu, który wchodzi do serca i powoduje że stopniowo stacza się ono w coraz większy grzech.