Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.


Rozejrzałem się dyskretnie - Sethra siedziała u szczytu stołu po mojej prawej stronie i obserwowała Alierę uważnie. Morrolan siedzący po jej prawej robił to samo. Obok niego siedziała Norathar i także oddawała się tej czynności. Aliera siedziała naprzeciwko Sethry, mając po lewej Cawti, a dalej mnie i koncentrowała się na Norathar. Zastanawiałem się, co też dzieje się za jej nienagannie uprzejmą maską kryjącą jej twarz. Czasami tak się zastanawiam, widząc różne maski różnych osób. Czasami nawet zastanawia mnie, co się dzieje za moją maską.
- A co byś zrobiła z Imperium? - spytała Norathar.
- Spytaj mnie, gdy ten cykl dobiegnie końca.
- Proszę?
- Jestem obecnie następcą tronu z Domu Smoka. Przed moim przybyciem był nim Morrolan.
Przypomniało mi się, gdy pierwszy raz usłyszałem o jej „przybyciu”. Aliera bowiem została wyrzucona - czy też może wyrwana - z kataklizmu zwanego Katastrofą Adrona i przerzucona przez czterysta lat w czasie. Wylądowała na tyłku na polu jakiegoś ogłupiałego Teckli. Potem dowiedziałem się, że Sethra miała z tym coś wspólnego, przez co cała historia nabrała znamion prawdopodobieństwa.
Norathar wydawała się zainteresowana tym, co usłyszała, i odruchowo poszukała wzrokiem Smoczego Łba. Każdy lord z Domu Smoka nosił taki w widocznym miejscu, Aliera jako wisior na łańcuszku zawieszonym na szyi. Jej Smoczy Łeb miał ślepia z klejnotów w różnych barwach -czerwonym i zielonym.
- E'Kieron, jak widzę - powiedziała.
Aliera potwierdziła ruchem głowy, jakby coś właśnie zostało wyjaśnione.
- Czego nie zrozumiałem? - spytałem uprzejmie.
- Obie jesteśmy ciekawe, z jakich rodów się wywodzimy. Sądzę, że moja rozmówczyni przypomniała sobie, że Adron miał córkę, co wyjaśnia, dlaczego zostałam wybrana na następczynię tronu.
- Aha - powiedziałem inteligentnie.
Jakoś nigdy nie zastanawiałem się, w jaki sposób Alie-ra została tak szybko wybrana, choć było to, nim się poznaliśmy. Musiałem jednak przyznać, że siedzenie przy jednym stole z córką jegomościa, który zmienił całkiem duże miasto w kałużę czystego chaosu, było dla mnie nowym doświadczeniem. Potrzebowałem czasu, by przestać na nie reagować.
Aliera natomiast kontynuowała wyjaśnienia, tyle że bardziej pod adresem Norathar:
- Rada poinformowała mnie o tej decyzji, gdy tylko sprawdzono moje pochodzenie. W ten zresztą sposób zainteresowałam się genetyką: miałam nadzieję, że znajdę u siebie jakąś wadę, dzięki której nie będę musiała zostać Cesarzową.
- Chcesz powiedzieć, że nie chcesz być Cesarzową? -zdziwiłem się.
- Oczywiście że nie! Nie wyobrażam sobie nudniejszego zajęcia. Odkąd dowiedziałam się o decyzji Rady, szukam sposobu, jak ją podważyć.
- Aha.
- Szefie, twoja elokwencja jest dziś porywająca.
- Zamknij się, Loiosh.
Przemyślałem tę rewelację, co chwilę trwało, nim odezwałem się ponownie.
- Aliera, mam pytanie.
- Hm?
- Skoro jesteś następcą tronu, to czy to znaczy, że twój ojciec też nim był? A jeżeli tak, to po co próbował przejąć władzę wcześniej?
- Próbował z dwóch powodów: po pierwsze, były to rządy Schyłkowego Feniksa, który nie chciał oddać władzy, gdy cykl się zakończył. Po drugie, tata nie był następcą tronu.
- Aha, czyli następca zginął przed Bezkrólewiem?
- Tuż przed. Była wojna i został zabity. Istniały też pogłoski, że jego potomek nie był czystej krwi Smokiem.
Ale potem nastąpiła Katastrofa i Bezkrólewie i o wszystkim w zasadzie zapomniano.
- Został zabity... - powtórzyłem. - A co się stało z potomkiem... jasne: została wyrzucona z Domu Smoka. Zgadza się?
Aliera przytaknęła.
- A ród? - myślałem dalej głośno. - Pewnie e'Lanya, co?
- Doskonale, Vlad. Skąd wiedziałeś? Spojrzałem na Norathar spoglądającą na Alierę ze średnio przyjazną miną.
- I założę się, że byłaś w stanie sprawdzić jej geny - dodałem. - I okazało się, że jest jak naczystszej krwi Smokiem z rodu e'Lanya.
- Tak.
- A skoro jej ojciec był następcą tronu, to...
- Zgadza się, Vlad - przerwała mi Aliera. - Właściwą następczynią tronu Domu Smoka jest Norathar e'Lanya, Miecz Jherega.
Spojrzałem na Cawti, która przypatrywała się Norathar, która z kolei przypatrywała się Alierze.
Podobnie jak Sethra i Morrolan. Aliera nie przyglądała się niczemu, co byłbym w stanie zauważyć. Za to jej jasnozielone oczy lśniły w blasku świec i była nader zadowolona, przyglądając się czemuś, czego myśmy nie mieli prawa zobaczyć.
I na moment czas się zatrzymał - rok nie mijał, dzień nie zmieniał jasności, nawet świece nie migotały. Przez ten moment dało się dostrzec rzeczy w zupełnie nowej perspektywie. Ja na przykład dostrzegłem je w swojej kochance, która nie tak dawno mnie zabiła. Ona zaś spoglądała na swoją partnerkę, która powinna być następczynią tronu z Domu Smoka. Ta zaś następczyni-zabójczyni-księżna i co tam jeszcze wymieniała spojrzenia z Aliera e'Kieron, pochodzącą z przeszłości córką Adrona i obecną następczynią tronu z Domu Smoka itd. itp.
W takich momentach jak ten czas zyskuje większą niż zwykle moc - potrafi nawet niszczyć maski, za którymi kryją się Smoki, które stały się Jheregami. Przez moment widziałem Norathar taką, jaka naprawdę była. Widziałem dumę, nienawiść, ponurą rezygnację, utracone nadzieje, lojalność i odwagę. I czym prędzej odwróciłem wzrok, bo może to się wydać dziwne, ale naprawdę nie lubię patrzeć na czyjś ból.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - szepnęła Norathar. I czas wrócił do normy.
Odpowiedziała jej nie Aliera, lecz Sethra:
- Rada Domu Smoka, która zebrała się na początku rządów poprzedniego Cesarza Feniksa przed Bezkrólewiem, zdecydowała, że następca tronu winien pochodzić z rodu e'Lanya. Najdostojniejsi w tym rodzie byli lady Miera, lord Klaiyer i ich córka Norathar.
Norathar potrząsnęła głową.
- Nic z tego nie pamiętam - przyznała szeptem. - Byłam dzieckiem...
- Wysunięto oskarżenie - kontynuowała Sethra. -I lord Klaiyer, twój ojciec, wyzwał oskarżyciela. Doszło do wojny, w której zginęli twoi rodzice. Zostałaś zbadana przez adeptki magii i uznano, że nie jesteś czystej krwi Smokiem.
- Ale w takim...
- Aliera przeprowadziła sondę genetyczną i okazało się, że adeptka, która wykonała pierwsze badanie, myliła się - dodała Sethra.
Tym razem postanowiłem wziąć udział w rozmowie i spytałem:
- Jak trudno jest popełnić taką pomyłkę? Aliera wróciła do rzeczywistości.