Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.

George Bush doświadczył tego owej nocy, czterdzieści lat temu w Yale. Służąc w lotnictwie Stanów Zjednoczonych (jestem emerytowanym oficerem-lotnikiem), spędziłem cztery lata w bazie sił powietrznych w Lackland, w Texasie, niedaleko San Antonio, w podstawowej jednostce szkoleniowej. Tam też często obserwowałem dramatyczną przemianę w umysłach i życiu młodych mężczyzn, którzy przechodzili wymagające zadania i testy. O tym, że wojskowy obóz szkoleniowy pomyślany jest jako szczególna forma umysłowego uzależnienia, zaświadczyć może każdy były wojskowy. Później, jako instruktor w programie R.O.T.C.* poddałem próbie setki młodych i inteligentnych kandydatów na nowych oficerów. Ponownie często obserwowałem niezwykłe zmiany w ich zachowaniu i myśleniu. W niektórych przypadkach, gdy programy szkoleniowe (wtajemniczenie) zostały pomyślnie zakończone, młody oficer wydawał się być dosłownie „nowym człowiekiem”. Jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki był wyposażony we wszystkie te cechy i właściwości, jakich pragnęli jego programiści-ci, którzy zaplanowali program szkoleniowy. Co ważniejsze, udany wojskowy adept wcielał się we własną osobowość grupowy punkt widzenia – szczególny zespół postaw, które czyniły go chętnym do współdziałania, niedłącznym członkiem grupy. W wyniku zaatakowania, a następnie stłumienia jego indywidualności, stawał się cenionym grupowym graczem. Kiedy już osobnik dobrowolnie pozbawił się swojej osobowości i w pełni zaakceptuje zasadę, że jego los jest nierozerwalnie związany z losem kolegów, gotowy jest na podjęcie najcięższych, najbardziej wymagających i najtrudniejszych misji. Często podda się najsurowszym warunkom, a nawet pozbawi się podstawowych środków do życia na rzecz swoich kolegów- towarzyszy broni. Jeżeli zostanie wezwany, może nawet złożyć najwyższą ofiarę – swoje życie. W środowisku wojskowym potrzebny jest nowy paradygmat ludzi, wyposażonych w ograniczony, grupowy punkt widzenia. Nie jestem krytykiem wojskowego systemu wtajemniczenia. Dobrze jak dotychczas służył naszemu narodowi. Dla złowieszczych celów.