tom I, 3.3); kiedy uczestnicy wydarzenia językowego, czyli momentu nadania i momentu od~ Moru, są od siebie oddaleni w przestrzeni i w czasie; kiedy się nie wi= dzą, albo jeden nie widzi tego, co widzi drugi - i tak dalej. O niektórych komplikacjach zachowania językowego powodowanych oddale= niem czasoprzestrzennym między jego uczestnikami wspomnieliśmyw rozdziale poprzednim (14.2).
Typowa sytuacja wypowiedzi jest egocentryczna* w tym znaczeniu, że nadawca patrzy na wszystko z własnego punktu widzenia. Znajduje się on w punkcie zerowym współrzędnych czasoprzestrzennych tak zwanego przez nas kontekstu deiktycznego (por. 14.1). Egocentry=czność jest nie tylko przestrzenna, ale także czasowa. W miarę bowie~i postępu rozmowy rola nadawcy przechodzi z jednego jej uczestnika ń~ drugiego, a ponadto uczestnicy rozmowy mogą w jej trakcie przemi~* szczuć się w przestrzeni. Czasoprzestrzenny punkt zerowy (tu i tera~;~ jest wyznaczany miejscem nadawcy w momencie wypowiedzi. Od tego też, jak się przekonamy, zależy czas gramatyczny* (por. 15.4). .
Kategoria gramatyczna osoby* opiera się na pojęciu ról uczestni· ków komunikacji oraz na ich gramatykalizacji w poszczególnych język kuch. Znamienne jest w związku z tym pochodzenie terminów pierwr ` śza, druga, trzecia osoba. Wyraz osoba jest przykładem łacińskiegt~`,R persona, który z kolei był tłumaczeniem greckiego prosopon `maska;- :`' postać w dramacie, rola'. Użycie tego wyrazu przez starożytnych gr~^
matyków wywodzi się z przenośnego ujęcia wydarzenia językowego jako dramatu, w którym główną rolę gra osoba pierwsza, poboczną druga, a wszystkie inne trzecia. Trzeba jednak zauważyć, że w rzeczywistości w dramacie uczestniczy tylko nadawca i adresat. W odróżnieniu od terminów pierwsza i draga osoba termin trzecia osoba jest zdefiniowany negatywnie. Nie odpowiada on żadnej określonej roli. Pod tym względem tak zwane zaimki trzeciej osoby różnią się całkowicie ad zaimków osoby pierwszej i drugiej.
Tę zasadniczą i nieusuwalną różnicę należy stanowczo podkreślić. Omawiając w jednym z poprzednich rozdziałów sprawę odniesienia, postawiliśmy (i pozostawiliśmy bez odpowiedzi) m.in. pytanie, czy zaimki osobowe są w zasadzie zbyteczne (por. tom I, 7.2). Jak się wkrótce przekonamy, zaimki osoby trzeciej można w sposób oczywisty zastąpić zaimkami wskazującymi. Wiele języków nie posiada takich zaimków jak on, oha, ono, oni, one. Natomiast nie ma chyba języka, w którym nie istniałyby zaimki pierwszej i drugiej osoby. Czy jednak bez fuch zaimków język mógłby w ogóle działać jako naturalny system semiotyczny w tych samych warunkach, co znane nam rzeczywiście języki? (por. tom I, 4.4).
Jasne jest, że zaimki pierwszej i drugiej osoby w teorii nie są konieczne. Wiele języków (m.in. polski - przyp. tł.) gramatykalizuje kate~lorię osoby przez to, że odmienia przez osoby czasownik (nienawidzę, nienawidzisz itd. -przyp. tł.) (...). Są nawet takie języki (np. baskijski - przyp. tł.), w których czasownik odmienia się nie tylko przez osobę podmiotu, ale także przez osobę dopełnienia (jeśli jest przechodni), a nawet przez osobę dopełnienia bliższego i dalszego (jeśli ma walencję* jeszcze wyższą, por. 12.4). Chyba wszystkie te języki mają oprócz tego zaimki pierwszej i drugiej osoby. Przyjmijmy jednak na chwilę, że jeśli kategoria osoby jest zgramatykalizowana w czasowniku, to zaimki osobowe są zbędne. Pomińmy również chwilowo znane różnice między językami w sposobie gramatykalizacji kategorii osoby: to, czy w pierwszej osobie liczby mnogiej odróżnia się formę inkluzywną (`ja i ty') od ekskluzywnej (`ja i on'); to, czy w obrębie zaimków osoby drugiej lub trzeciej wyróżnia się pewne podtypy itd. Rozważmy zagadnienie ogólniejsze: czy jest możliwe i realne, żeby język był zupełnie pozbawiony gramatycznej kategorii osoby? Dla uproszczenia jednak zamiast kategoria osoby będziemy mówić zaimki osobowe. Należy pamiętać, że kategoria osoby polega przede wszystkim na gramatykaliza
250 251
1 ~~?q~d .
t d
cji ról uczestników komunikacji, a zwłaszcza na gramatykalizacji odsyw ~k~ łania przez rozmówcę do samego siebie.
Jak widzieliśmy, w języku angielskim istnieją trzy różne gramatycznie typy jednostkowych i określonych wyrażeń odniesionych: nazw własne, wyrażenia rzeczownikowe określone oraz zaimki (por. tom I, 7.2). Klasę wyrażeń możliwych do uznania za nazwy własne (lub też środki do tworzenia takich wyrażeń) mają prawdopodobnie wszystkie języki, choć w wielu językach nazwy te nie różnią się budową gramaty. czną od innych wyrażeń rzeczownikowych. Co więcej, jest intuicyjnie jasne, że język mający nazwy własne mógłby się obejść bez zaimków osobowych. Żeby tego dowieść, wystarczy wprowadzić do gramatyk, angielskiej drobne zmiany. W powstałym w ten sposób języku, który nazwiemy niby-angielskim, nadawca i adresat będą mówić o sobie pel nazwisku. Ktoś, kto się nazywa John Smith, nie powie [Jestem głody ny], tylko [John Smith'być głodny]. Adresat zaś nie odpowie [Czy rzt~czywiście jesteś głodny?], tylko [Czy rzeczywiście John Smith być głct~ dny?]. W tych wypowiedziach niby-angielskich użyliśmy bezokoliczni: ka [być], żeby uniknąć odmiany czasownika przez osoby. Na razie wszystko jest w porządku. Oczywistą trudność praktyczną stanowi tai: że nadawca może nie znać nazwiska adresata. Temu jednak można za= radzić w różny sposób. Nadawca może pokazać na siebie palcem lub wyróżnić się za pomocą innego środka paralingwistycznego. Może t zdarzyć się, że adresat w odpowiedzi zapyta [Kto być John Smith?],,:; nadawca wyjaśni [John Smith być mówiący] (...). Jest bowiem inttticyjnie jasne, że zaimków osobowych można by się pozbyć również ile rzecz deskrypcji określonych. John Smith mógłby więc także powie dzieć od razu: [Mówiący być głodny] albo [Ten człowiek tutaj być głaz ł' dny]. Co prawda, jak się wkrótce przekonamy, analiza takich wypt~~. wiedzi nastręcza pewne problemy logiczne (...). Podobnie zaimek dnie. giej osoby [ty] można by zastąpić wyrazem [słuchacz] lub [adresat]
Wprawdzie filozofowie i logicy omawiają na ogół stosunek zaii: ków osobowych do nazw własnych i deskrypcji określonych, ale jęz~'.;' koznawcę sprawa ta interesuje raczej od innej strony. Jak widzieliśm~~; w wielu językach role uczestników komunikacji są zgramatykalizow`;; ne lub zleksykalizowane w sposób przynajmniej częściowo zależny o~;ai; ich pozycji społecznej lub ról społecznych (por. 10.1). Utwórzmy wię~: trochę inną wersję języka niby-angielskiego: bez nazw własnych i zall,~` tuków osobowych, ale za to ze specjalnym podzbiorem deskryp~;