Wówczas ludzie Cezara trzymając się ściśle wydanego im polecenia opanowali bramy z największym niebezpieczeństwem, bo miotano na nich pociski i z góry i z przodu. W ten sposób przeważnej części
[nieprzyjaciół] odcięli odwrót poza fortyfikacje, tak że ci się rzucili ku morzu i w góry poprzez rzekę Zygaktes. 129. Kiedy się już zaczęła ucieczka, obaj wodzowie podzielili się dalszymi zadaniami; Cezar wziął to na siebie, by ujmować wypadających z obozu i pilnować samego obozu, Antoniusz zaś niezmordowanie czynny podejmował wszędzie uderzenia: i na uciekających, i na opierających się jeszcze, i na inne ich punkty obrony, łamiąc wszystko z niesłychanym rozmachem. Uwaga jego szczególnie była skierowana na
dowódców, aby mu się nie wymknęli i nie zgromadzili znów nowego wojska.
Rozesłał więc swych jeźdźców na drogi i wyjścia z pobojowiska, aby chwytali uciekających. Podzielili się oni zadaniem w ten sposób, że jedni ruszyli w górę z Trakiem Raskusem, który został razem z nimi wysłany ze względu na
znajomość dróg, drudzy zaś ustawili się koło obwarowań oraz stromych stoków i polowali na tych, którzy uciekali, a pilnowali tych, co zostali w obozie. Inni jeszcze podjęli pościg za samym Brutusem. Lucyliusz131 widząc, że pościg ich trwa nieprzerwanie, zatrzymał się i podając się za Brutusa prosił, by go zaprowadzono do Antoniusza, a nie Cezara; właśnie dlatego wzięli go rzeczywiście za Brutusa, ponieważ nie chciał spotkania z nieprzejednanym nieprzyjacielem. Na wieść, że go prowadzą, Antoniusz wyszedł na jego spotkanie i zastanawiał się, biorąc pod rozwagę zarówno los, jak powagę i cnoty tego męża, jak ma go przyjąć. Kiedy Lucyliusz zetknął się z nadchodzącym, odezwał się bardzo zuchwale: «Brutus nie został schwytany, męstwo nigdy nie ulegnie wobec tchórzostwa. Ja oszukałem tych ludzi i w ten sposób stoję oto przed tobą». Antoniusz widząc zawstydzenie swych jeźdźców uspokoił
131 Lucyliusz nie jest bliżej znany. Plutarch (Brut. 50, 1) mówi o nim krótko: «Do grona jego (tj. Brutusa) przyjaciół należał m. in. niejaki Lucyliusz, mąż zacny».
287
ich mówiąc: «Upolowaliście mi zwierzynę bynajmniej nie gorszą, ale lepszą, niż sądziliście, a to o tyle, o ile przyjaciel jest lepszy od wroga». Oddał
wówczas Lucyliusza pod opiekę jednego z przyjaciół, a potem sam się nim zajął
i znalazł w nim wiernego przyjaciela.
130. Brutus uszedł w góry ze znacznym oddziałem ludzi zamierzając w nocy wrócić do obozu lub zejść ku morzu; ponieważ jednak wszystkie drogi obsadzone były strażami, przenocował pod bronią z wszystkimi towarzyszami.
Podobno patrząc na gwiazdy powiedział:
Nie zapomnij, Zeusie, o tym, co nieszczęścia te zawinił132.
Miał przy tym zapewne Antoniusza na myśli. Powiadają, że i sam Antoniusz powiedział później te słowa w obliczu własnego niebezpieczeństwa żałując, że zamiast połączyć się z Kasjuszem i Brutusem, co przecież było dla niego możliwe, został sługą Oktawiana. Podobnie jak Brutus, także i Antoniusz spędził noc w pełnym uzbrojeniu na straży, stworzywszy sobie wał z ciał
poległych i zgromadzonych łupów. Cezar czynny był do północy, po czym wycofał się z powodu choroby, a Norbanusowi zlecił straż nad obozem.
131. Także i następnego dnia stwierdził Brutus, że nieprzyjaciele trwają na czatach. Miał on ze sobą niespełna cztery legiony, które z nim się wycofały, ale żywił wątpliwości, czy zwrócić się do nich osobiście; wysłał więc do nich dowódców ich, zawstydzonych z powodu popełnionego błędu i pełnych