Wielu pisarzy i artystów posiada neurotyczne skłonności, ale bardzo niewiele osób kwestionuje wartość literatury czy sztuki. Wpływ osobowości neurotycznych na ogólny stan wiedzy człowieka jest doprawdy
ogromny; ale na polu ESP, tak samo zresztą jak w innych dziedzinach, zachować musimy bezstronność i oceniać teorie oraz hipotezy na podstawie ich wiarygodności, a nie popadać w niepotrzebne emocje.
Istnieje jednak wiele pytań dotyczących fenomenów parapsychicznych, na które musi znaleźć się odpowiedź, a także wiele pytań wciąż jeszcze oczekujących sformułowania. Niektóre doznania mogą być sprawdzone, a ich wiarygodność udowodniona tym wszystkim, którym wyrobione dawno temu uprzedzenia wciąż jeszcze blokują zrozumienie nowych idei. Inne doznania wydają się nie poddawać jakiejkolwiek wiarygodnej weryfikacji, chociaż same w sobie są na tyle przekonujące, iż zdają się być czymś więcej niż sztuczkami podświadomości.
Opisane poniżej doznanie Roberta należy do tego drugiego typu. Miało ono miejsce podczas eksperymentu z Wewnętrzną Świadomością i przytoczone jest dokładnie tak, jak zostało zapisane w notatniku.
„Nagle znalazłem się tuż nad zaparkowanym samochodem. Był to zielony sedan starszego typu. Spoglądałem w dół, na jego dach, a także na młodego mężczyznę w białej koszuli, z rękawami podwiniętymi aż po łokcie.
Szybkim krokiem obszedł samochód dookoła.
'Słuchaj' - powiedziałem. - 'Co się tam właściwie dzieje?'
Uniósł głowę i spojrzał prosto na mnie. Wydawało się, że widzi mnie całkiem wyraźnie i wcale nie sprawiał
wrażenia zaskoczonego. Wskazał ręką na samochód. 'Jest tam jakiś mężczyzna' - powiedział. - 'Chyba z nim bardzo niedobrze.'
Mężczyzna z którym rozmawiałem miał gęste, kasztanowe włosy, szerokie usta i kwadratową szczękę. Był
szczupły, chociaż atletycznie zbudowany. Teraz sprawiał wrażenie zmartwionego. Kiedy mówił do mnie
odniosłem wrażenie, że widzę go jakby na ekranie, który kończył się na wysokości jego talii. Reszta ekranu była pusta i na tym tle postać mężczyzny była raczej niewielka. Za każdym razem kiedy mówił, wydawał się
pochylać ku przodowi ekranu.
'Widzisz mnie?' - zapytałem.
'Jasne, oczywiście że cię widzę' – odparł,
62 / 115
„Parapsychiczne Przebudzenie” – Jane Roberts
'Jak się nazywasz?'
'George Marshall'.
'Co to za miasto? Gdzie mieszkasz?' - pytałem dalej.
Udzielił wyraźnej odpowiedzi, ale nie mogłem przypomnieć sobie nazwy miasta, a jedynie stan - Luizjana.
Jakoś przyszło mi na myśl, że znajdowaliśmy się w północnowschodniej części tego stanu. Obraz zaczął się rozmazywać, zupełnie jakbym miał kłopoty ze skupieniem wzroku. Prawie desperacko powiedziałem. -
'Nazywam się Robert Butts i mieszkam w Elmirze. Napiszesz do mnie?' Nie pamiętam, czy podałem mu nazwę ulicy i numer domu. Mężczyzna odpowiedział, że spróbuje się ze mną skontaktować."
W trakcie tego doznania Robert był świadomy ogromnego znaczenia, jaki miała próba nawiązania kontaktu z występującym w owym doznaniu mężczyzną. Nigdy nie otrzymał jednak listu od George'a Marshalla. Robert nie był wtedy pogrążony we śnie. Doznanie to miało miejsce na jawie. Później Robert przeglądał mapy mając nadzieję, iż natknie się na nazwę jakiegoś miasta w Luizjanie, która pobudzi jego pamięć. W
północnowschodniej części stanu odnalazł kilka miejscowości, których nazwy brzmiały znajomo, lecz nie doszedł, niestety, do niczego konkretnego. Chociaż próbował, to nie potrafił przypomnieć sobie nazwy tego miasta.
Możliwe że wydarzenie to w całości było tworem podświadomości, lecz żadne z nas w to nie wierzy. Możliwe również, że Robert rzeczywiście widział mężczyznę o nazwisku George Marshall, który tak samo nie pamiętał
pewnych ważnych fragmentów tej rozmowy z powodu jej niezwykłych okoliczności.
Dopóki nie zostanie udowodnione, że istnieje mężczyzna o takim imieniu i nazwisku, który będzie w stanie przedstawić dowód, iż tego dnia rzeczywiście stał obok takiego samochodu, nie będziemy mogli jednoznacznie stwierdzić, że doznanie to było zdecydowanie pozazmysłowe. Jednak z tego samego powodu nikt nie może
dowieść, że George Marshall tego właśnie dnia nie znalazł się w takiej sytuacji, czyli że nie stał obok samochodu, w którym znajdował się chory mężczyzna. Nie można zatem udowodnić, iż doznanie to nie było jakimś rodzajem postrzegania pozazmysłowego.
We wszystkich takich przypadkach Robert i ja zawsze staramy się nawiązać kontakt, o ile jest to oczywiście możliwe. Cały problem polega na tym, że nigdy nie jest się odpowiednio przygotowanym na takie doznania, mają one bowiem miejsce niezwykle rzadko i zdarzają się spontanicznie. Dane takie mogłyby udowodnić ponad wszelką wątpliwość wiarygodność tego rodzaju doznań.
Nie tak w końcu dawno ktoś mówiący o oglądaniu innej osoby w pudełku z ekranem stojącym w jego salonie, mógłby łatwo zostać okrzyknięty szalonym. Sto lat temu mógłby nawet zostać spalony na stosie. Dziś miliony ludzi oglądają filmy na ekranach telewizorów. Gdyby rzecz taka uważana była za niemożliwą przez wszystkich, telewizja nigdy nie zostałaby wynaleziona. Wczesne próby wszelkich wynalazków wykpiwane były przez ludzi, których wnuki korzystają teraz z owoców takich przedsięwzięć.
Robert ujrzał na ekranie mężczyznę i rozmawiał z nim. Czy możliwość takiego kontaktu naprawdę musi być uważana za odległą w świecie, w którym telewizja dwukierunkowa jest rzeczywistością? Brakowało jedynie skrzynki. Poważne badania w dziedzinie postrzegania pozazmysłowego mogłyby przynieść w rezultacie wiedzę, która umożliwiłaby całemu rodzajowi ludzkiemu zrozumienie i wykorzystanie zdolności tkwiących w każdym z nas, a w dużym stopniu wciąż jeszcze ignorowanych, W jakiejś odległej przyszłości może będziemy mogli spożytkować owe zdolności dla dobra nas wszystkich. Korzystamy z elektryczności oraz światła i uważamy je za bardzo praktyczne, ale nawet naukowcy nie wiedzą tak naprawdę, czym są fale światła czy elektryczności.