Wobec tego cóż myśleć o modnym dziś
„planowaniu”. Wszakżeż istnieją osobne umyślne
rządowe „centralne biura planowania”; ileż jest
niecentralnych?
Wiadomo, że metoda ta pochodzi z bolszewickiej
Rosji, z państwowości najbardziej apriorycznej. Tam
zmierza sie z całą świadomością do tego, żeby w
urządzeniach życia zbiorowego wytępić wszelki nawet
ślad jakiegokolwiek aposterioryzmu.
Przenosi się to do Polski, nie pytając Polaków o zgodę.
Tą specyficznie rosyjską metodą planowania tak
jesteśmy oszołomieni, iż przestano w ogóle zdawać
sobie sprawę z tego, że planowanie mogłoby być
również aposterioryczne. Przepojeni obrzydzeniem do
planowania opacznego zapominamy, że nie należy
niczego w ogóle robić bez planu; chodzi tylko o to,
jaką metodą dochodzi się do opracowania planu.
W cywilizajcji łacińskiej planowanie musi być oparte
na historycyzmie, na danych, z których korzysta
aposteriorycznie.
Można by cały ten problem ująć w jedno pytanie: czy
struktura społeczna ma się wywodzić z pojęć
prawniczych, czy też odwrotnie?
Historyzm nie polega bynajmniej na tym, żeby utknąć
moralnie na pewnym punkcie przeszłości i zapaść się
w nią bez wyjścia. Historyzm poucza jak z przeszłości
wykuć przyszłość, jak doskonalić dziedzictwo po
przodkach. W historyzmie mieści się zawsze myśl o
przeszłości, a zaczynamy od tradycji dlatego, bo nie
wierzymy w wartość budowli, która nie była opartą na
fundamencie przeszłości.
Posiadamy proste kryterium do oceny, czy trafna jest
myśl przekazana przez przeszłość: przyjrzeć się czy się
doskonaliła i dotarła do nas udoskonalona. Studiować
to można najogólniej na dziejach generaliów etyki.
Np., dzięki przyjęciu etyki katolickiej obarcza się w
cywilizacji łacińskiej wszystko obowiązkami, czy to
sztuki piękne, czy też własność. W różnych czasach i
okolicznościach mogą zachodzić obowiązki rozmaite,
bo na tym historia wybija swe piętno; dawne mogą
stawać się niepotrzebnymi, a natomiast wyłaniać się
nowe. Wszelki zaś niespełniony obowiązek jest
długiem. Jakimże zacofańcem byłby ten, kto by sądził,
że należy się uiszczać tylko z pieniężnych długów,
byłby zacofańcem pod względem etycznym; względem
zaś prawa byłby obowiązanym o tyle, o ile prawo
nadążyło w danej sprawie przejąć etykę. Należy to do
rozwoju historycznego. W rozmaitych czasach
rozmaity może zachodzić stosunek pomiędzy etyką a
prawem.
Obowiązek łączy się jak najściślej z
odpowiedzialnością. Doskonalenie jej polega na jej
ciągłym rozszerzaniu. Ograniczona w ustroju rodowym
ogarnia z biegiem wieków tyle spraw i kombinacji
życiowych, iż wreszcie dochodzimy do przekonania,
że kresów jej nie ma nigdzie. Kraj naprawdę
cywilizowany poznaje się po tym, że nie ma w nim
sprawy, przypadłości, rzeczy, w ogóle nie ma niczego
takiego, za co nie byłby ktoś odpowiedzialny. W życiu
zbiorowym musi odpowiedzialność być spotęgowana
w miarę przechodzenia na wyższe szczeble rozwoju,
bo inaczej zrzeszenie staczałoby się do upadku.
Iluzoryczność odpowiedzialności (np., biurokracji)
równa się bezkarności zła.
Odpowiedzialność etyczna przyczynia się do wzrostu
organizmów w życiu zbiorowym od rodziny
poczynając aż do wielkich zrzeszeń: społeczeństwa,
państwa, narodu. Organizacja – to ustrój
odpowiedzialności. Jeżeli w jakimś zrzeszeniu trafiają
się rzeczy, za które nikt nie jest odpowiedzialny,
organizacja będzie w tym zrzeszeniu szwankować.
Tam zaś, gdzie odpowiedzialność nie jest frazesem, a
dotyczy wszystkiego, tam organizacja dokona się
niemal automatycznie, jako wynik pewnych stosunków
moralnych. Odpowiedzialność wywołuje szereg
błogich skutów; z niej i dzięki niej zrodzą się
porządek, ład, celowość, rozkład trafnych sił i podział
pracy; słowem wszelkie zalety organizmu. Nie
zabraknie ochotników, chcących się organizować przy
takim organizmie.
Na tych przykładach znać, jak etyka nie traci nigdy roli
kierowniczej; w miarę jej upadku cofa się życie
zbiorowe i szczeble niższe. Postęp polega tedy na tym,
żeby coraz więcej obowiązków i coraz surowsza i
wszechstronniejsza odpowiedzialność stawały się
częścią prawa, i żeby były umacniane w razie potrzeby
surowymi sankcjami prawnymi.
A zatem w miarę rozwoju społecznego wzmaga się
prawo i przybywa sankcji prawnych. Te są dwojakie:
uprawnione i nieuprawnione etycznie. Jeżeli przepis
prawa pochodzi ze skodyfikowania postulatu
etycznego, natenczas sankcje mieszczą się również w
dziedzinie moralności; niemoralnymi stają się, gdy
przepis powstał poza prawem wyłonionym i poza
etyką. Natrafiliśmy znowu na tę konieczność, żeby
rozróżniać mala in se, a mala quia prohibita.
Przymus prawny musi mieć jedno ograniczenie,
mianowicie czasu. Prawo nie może działać wstecz.
Nie jest krępowana czasem etyka. Co szpetnego się
stało, nie przestanie nigdy być szpetnym. Popełnianie
czynu ujemnego może być wybaczone, lecz sam ów
czyn nie staje się przez to dodatnim. Sankcja etyki,
jaką jest sumienie, działa wstecz: wyrzuty sumienia i
wstyd moralny przed samym sobą nie dadzą się zatrzeć
żadnymi środkami psychologicznymi; było to zawsze i
pozostanie zawsze przywilejem religii.
Etyka nie zna ograniczeń czasu ni w przeszłości, ani na
przyszłość. Etyka sama nie zna przedawnienia. Musi je
natomiast znać prawo. Sankcje etyczne tyczą albo nie
wypełnienia nakazu, lub też przekroczenia zakazu
prawa. Nie mogą tyczyć się niczego takiego, co nie
byłoby ani nakazem, ani zakazem, a zatem mogą
obowiązywać dopiero od chwili wydania nakazu lub
zakazu. Prawo nie może obowiązywać wstecz, bo to
się sprzeciwia i logice prawa i moralności. Wydawane
za piłsudczyzny ustawy działające wstecz stanowią
hańbę jurysprudencji polskiej, jako pozbawione nie
tylko moralności, ale też rozumu prawniczego.
Przedawnienie prawa następuje jednak także w
normalnym biegu prawa przy niekórych sprawach i
okolicznościach, jeżeli minie pewien czas. Sankcje
prawne tyczą nie tylko zbrodniarza i zbrodni, ale
dotykają często interesów osób trzecich.
Stosowane zbyt późno mogłoby wprowadzić chaos
prawny i wyrządzać szkody osobom niewinnym, nie
pozostającym w żadnym związku z daną sprawą
przestarzałą. Oczywiście nie wszystko może korzystać
z przedawnienia i powoływać się na nie, zdarza się ono
częściej w sprawach cywilnych, rzadziej karnych.
Przedawnienie staje się nieraz potrzebnym ze
względów etycznych.
Prawo jest na dobrej drodze, ilekroć stara się dogonić
etykę i zrównać się z nią. Możliwości te są jednakże