Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.


- Zerowe.
- Całkiem zerowe?
- Sprawdzaliśmy plotki, że jest finansowany przez terrorystów lub konkurencyjne firmy, że posiada kopalnię diamentów w Afryce lub plantację koki w Ameryce Południowej albo jest byłym dealerem obligacji śmieciowych, który zdecydował się na uczciwe życie. Sprawdziliśmy nawet podejrzenie, że jest wspierany przez Komisję Trójstronną. Nic z tych rzeczy się nie sprawdziło.
- Więc próbujcie dalej - zdecydował Gant. - A ty, Yanna, zbierz wszystkich z Opinii Publicznej i...
- To niepoważne - przerwała mu Yanna. - Tracimy miliony razem z tym lodołamaczem. Kto wie, ile jeszcze milionów... - miliardów tracimy na potencjalnych dochodach z Antarktydy. Wszystko to przez zaledwie jeden atak tego drania, a pan co chce zrobić? Rozpętać przeciw niemu kampanię reklamową. Rozwalić mu skarbonkę. Pogrozić mu palcem. Dlaczego po prostu go nie zabijemy?
- Nie - powiedział Gant, ucinając dyskusję. - Philo Dufresne jest wcieleniem etosu, który zbudował ten kraj, a takich ludzi się nie zabija. Można się z nim sprzymierzyć lub pokonać go. I robi się to, wykazując jeszcze więcej amerykańskiej pomysłowości, niż on zużył na pokonanie ciebie.
- Wygląda to na bardzo drogi rodzaj patriotyzmu - zauważył C.D. Singh.
- To mój rodzaj patriotyzmu. A ponieważ to moja firma, mój rodzaj patriotyzmu obowiązuje. Od teraz nie chcę słyszeć ani słowa o zabijaniu. Pokonamy Dufresne, ale uczynimy to w uczciwy sposób. Przejdźmy do następnego punktu porządku.
Ciągle czerwona Yanna Domingo sprawdziła na swym Elektrycznym Clipboardzie.
- Następny punkt to informacja o twojej byłej żonie. Ma to wiele wspólnego z tą wielką rybą, która wyskoczyła ze studzienki przed szkołą dzisiaj z rana. Nasze służby bezpieczeństwa wykryły podczas rutynowego dochodzenia, że na drugim końcu tej eksplozji znajdowała się Joan Fine. Jej celem była jednak ryba, a nie pan.
- Czy wszystko z nią w porządku? - Gant wychylił się w przód, bardziej zainteresowany niż poprzednio. - Nie zginęła, prawda?
- Nie zginęła - odpowiedziała Yanna, w myślach dodając: Ale szkoda. - Zakład Ścieków Komunalnych znalazł ją w suchym tunelu i zabrał do szpitala East River. Była przytomna i bez obrażeń - zaledwie kilka zadrapań - ale zdecydowali, że zostanie na obserwacji. Dyrektor Zakładu Ścieków wydał komunikat, w którym twierdził, że całe to zdarzenie było zbiorową halucynacją.
- Kolejny facet, którego niegłupio byłoby zatrudnić. Zapisz sobie, Yanna: chcę dostać numer pokoju Joan w tym szpitalu i godziny odwiedzin.
Yanna spojrzała na niego.
- Nie może jej pan odwiedzać. Ona zdradziła tę korporację. Jest wyklęta.
- Uspokój się, Yanna. Chcę jej wysłać kartkę z życzeniami zdrowia i tyle.
- Ale ona nie jest ranna.
- Dowiedz się o numer pokoju, Yanna.
- Tak jest.
Pukanie do drzwi sali konferencyjnej. Zajrzał dyrektor Działu Usługowego Feniksa.
- Przepraszam najmocniej, że przeszkadzam, ale... panie Gant, to trochę awaryjna sprawa...
Gant westchnął.
- Co znowu?
- Właśnie zadzwonili do mnie z recepcji na dole. Czy nie zamawiał pan przypadkiem dwóch tysięcy sztuk pizzy?
3
 
Prawie nikt nie wie, że przez ponad dwieście lat nowojorska woda smakowała tak źle, że nawet konie nie chciały jej pić, była tak zanieczyszczona, że prawie co drugi rok mieszkańców dziesiątkowała epidemia, tak droga, że biedacy obywali się bez niej, a ulice były pokryte odpadkami, jej źródła zaś tak rozproszone, że wybuchające okresowo pożary trawiły jednorazowo czterysta lub pięćset domów.
Robert Daley, The World Beneath The City
 
1914: Piechotą do Flatbush
 
Holenderscy osadnicy z Nowego Amsterdamu sceptycznie odnieśliby się do informacji, że ich brzydkie miasteczko nad rzeką Hudson, po zmianie nazwy, dwóch zmianach przynależności państwowej i niezliczonych ćwiczeniach w twórczej hydraulice, zdobędzie w końcu reputację jednego z miast o najsmaczniejszej wodzie na świecie. Również ich następcy - Brytyjczycy i świeżo upieczeni Amerykanie - prawdopodobnie by w to nie uwierzyli, mimo iż wciąż dawali się oskubać kolejnym hochsztaplerom obiecującym rozwiązanie problemu skażonych studni. W tę grę w trzy karty zaangażował się nawet Aaron Burr* [* Aaron Burr (1756-1836) - wiceprezydent USA (1800-04), zbiegły po zabiciu politycznego rywala w pojedynku; spiskował za utworzeniem niezależnego państwa w zachodnich stanach; w 1807 został uniewinniony z zarzutu zdrady.]. Jego korporacja wodociągowa Manhattan Company odniosła sukces finansowy (dając wystarczające zyski, by sfinansować jego kampanię prezydencką i założenie Manhattan Chase Bank), ale w praktyce poniosła porażkę - poziom usług był tragiczny i nie zmieniał fatalnych warunków sanitarnych, powodujących regularne wybuchy epidemii żółtej febry i cholery.