Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.

Spotkanie się przedłużyło. Wąchal zaś miał jesz-
cze wystąpienie w gromadzie. Ponieważ nie było kierowcy, Nawiślak zaproponował mu,
żeby wziął jego samochód służbowy. On zgodził się chętnie na tę uprzejmość i wsiadł do
samochodu, ale zaledwie przejechał kilkadziesiąt metrów, został pechowo zatrzymany
przez milicyjny patrol, który stwierdził, że pił, i pomimo jego protestów i żądań zawiado-
mienia będących na wewnętrznym przyjęciu działaczy został doprowadzony do celi przez
funkcjonariusza, który okazał się być służbistą, i przetrzymany do rana. Rano wpadł Nawi-
ślak i komendant posterunku i oburzeni na funkcjonariuszy dali im tęgą szkołę. Komen-
dant przepraszał Wąchala przez dobrych dziesięć minut, zaś protokół został na jego oczach
podarty. Wrócili do miasta w najlepszej komitywie, żartując sobie z tamtej sprawy. Aż tu
Wąchal został wezwany do Województwa, gdzie ze współczuciem i sympatią oświadczono
mu, że powinien wycofać się z tego terenu, bo został skompromitowany ekscesami po pi-
janemu. Zapytano go, czy uważa, że na takim stanowisku jak jego może przebywać czło-
wiek pijący i siedzący w komisariatach i czy autorytet takiego człowieka jest wysoki. Po-
tem zaproponowano mu posadę dyrektora PGR. Tak więc, kochanie, wygląda wszystko na
to, że Wąchal nie będzie Ci już dłużej bruździł na drodze do objęcia kierownictwa sieci bi-
bliotek. Tak, kochanie, sprawiedliwość znajduje przejaw w zwykłym życiu. Powinno nas
to zapełniać wolą walki i zwycięstwem. Czytaj, kochanie, prasę i śledź wszystko, ponie-
waż panuje duże ożywienie i mówi się o przemianach. Także u siebie widzę, że narasta
niezadowolenie na dogmatyzm i przerost władzy. Mam już gotowe wnioski. Ale widzia-
łem dziś z okien pociągu, jak chłopi na potęgę stanęli do żniw. Było w tym coś wielkiego i
wzruszającego zarazem. Gromada staje się dziś centralnym zagadnieniem niczym jądro
atomu. Toteż poczekam.
*
Będę musiał zwołać prezydium rady kobiecej. Jak mi meldował Jałocha, nowy komen-
dant naszej straży przemysłowej, podobno Buza w biurze na krześle pozwalał sobie ze
Szczepańkówną na rzeczy niemoralne. Do tego trzeba przynajmniej trochę zbliżenia i
sympatii.
*
Wczoraj wysłuchałem całego przemówienia przez radio od 21 do 23.06. Gdy mówca
skończył, wstałem i zawołałem cicho, kochana moja, najdroższa!: - Niech żyje! – Ciężar
spadł z serca, co przygniatał i dławił, i jakieś niewysłowione szczęście, radość, i duma na-
15
pełniły moje serce i duszę. Chwała za to, że poczuliśmy się wolni i dostojniejsi. Mamy
program, mamy wskazówki, które bezbłędnie określać będą nasz wysiłek i kierunek na-
szego marszu. Ja osobiście wstydzę się, że ulegałem nastrojowi z góry.
Byłem na spacerze z Markowiakiem. Wnosimy pismo o zrehabilitowanie. Łodyga zgo-
dził się je podpisać. On to teraz zupełnie inna osobowość. Po przemówieniu, którego także
wysłuchał przez radio, płakał dwie noce. Po powrocie do domu nasmarowałem płynem od-
cisk i piszę.
*
Jak wiesz, zostałem odwołany z PGR i otrzymałem nominację na członka komisji
oczyszczającej związki. Mamy huk roboty, tyle jest po okresie błędów do odrodzenia i
nadrobienia. Jeżdżę w teren i występuję, odrabiając między innymi dyktatorskie zapędy
Nawiślaka, który miał wadę – ludzi miażdżyć. Z ludźmi trzeba pracować, a nie admini-
strować, a Nawiślak administrował i przeginał pałę. Każdy, kto kupił ubranie, był dla nie-
go kołtunem i groszorobem. Wszędzie wprowadzamy nowy, ludzki, liberalny kierunek. W
prasie ukazał się artykuł Łodygi o Nawiślaku , bez nazwiska.
Jak Ci już wiadomo, Nawiślak został przesunięty na zastępcę kierownika szkoły pod-
stawowej z zadaniem nauczania lekcji śpiewu. Jest on istotnie obdarzony przez naturę
pięknym głosem, barytonem. Słyszałem go nieraz, jak śpiewał na przyjęciach, odbywają-
cych się w moim dawnym mieszkaniu, do którego ostatnio, jak wiesz, wprowadziłem się z
powrotem. Mówiłem krótko – czterdzieści minut – na wczorajszym wystąpieniu, po za-
kończeniu zbiórki dla dzieci koreańskich. Mówiłem dobrze, bo zagrali mi i odśpiewali
Międzynarodówkę, czego nie zrobili głównemu referentowi. Był ze mną Łodyga, śpiewał
fałszując. Martwię się o niego, bo zaczął pić. Nie żałuj krytyki organów wyższych, oceniaj
się samokrytycznie i wskazuj na elementy niedociągnięć. To szczęście żyć w nowych cza-
sach. Czasach walki i wielkich przemian. Bij się o zaufanie i uważaj, żeby sprawy osobiste
nie wzięły w Tobie góry nad ogólnospołecznymi.
*
Znów nie mogłem do Ciebie przyjechać. Byłem na interwencji w terenie oraz na posie-
dzeniu inauguracyjnym Rady Stołecznej Towarzystwa Wiedzy Powszechnej, gdzie byłem
delegowany. Mówiłem o potrzebie podnoszenia kwalifikacji i przyszłości naszej kultury.
Atakowałem formalizm i tendencje dogmatyczne. Wręczyłem także odznaczenia przo-
downikom. Wyobraź sobie, że powiatem kieruje nasza znajoma Stefaniakówna. Zaprosiła