Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.


Oczekiwanie nie trwa³o zbyt d³ugo. Kilka chwil póŸniej cz³eko-
kszta³tny automat dysponowa³ gotowymi wynikami. Mia³y postaæ
animowanego hologramu i pokazywa³y nie tylko chemiczny sk³ad,
ale tak¿e sposób reagowania z komórkami, pobranymi z wewnêtrz-
nej œcianki policzka Mary Jade Skywalker.
– Chemiczna struktura nie odbiega od tej, jakiej mo¿na by³o
siê spodziewaæ – odezwa³ siê Tomla El, pochylaj¹c siê w stronê ho-
logramu. – Nie mo¿emy jednak ustaliæ, czy rzeczywiœcie s¹ to ³zy
charakterystyczne dla rasy istot, któr¹ reprezentowa³a Vergere.
– Tak, ale proszê spojrzeæ tutaj – wtr¹ci³ siê podniecony Oolos,
gestem pokazuj¹c interakcyjny fragment hologramu. – Komórki or-
ganizmu Mary poch³aniaj¹ p³yn niczym spragnione g¹bki! I po-
patrzcie, jak reaguj¹! Jakby dostawa³y porcjê œrodka od¿ywczego!
Chocia¿ wy¿szy ni¿ niejeden Wookie, doktor Oolos by³ chudy
jak szczapa. Mia³ szerokie i pozbawione warg usta, a na g³owie ko-
ronê z krótkich i grubych warkoczy, które ozdobi³ jaskrawoczerwo-
nymi i fioletowymi cekinami. Podobnie jak Tomla El, by³ ubrany
w d³ugi bia³y kitel. Ich laboratoryjne okrycia wyraŸnie kontrastowa-
³y z ubraniem Cilghal. Kalamarianka mia³a na sobie tunikê i spodnie
z jasno¿ó³tego samodzia³u.
– Wygl¹da zachêcaj¹co – przyzna³ Oolos, patrz¹c na pacjentów, któ-
rzy odwiedzili laboratorium. – PodejdŸcie, sami siê przekonacie.
Trzymaj¹c siê za rêce, Luke i Mara podeszli bli¿ej hologramu.
Udawali, ¿e przygl¹daj¹ mu siê z takim samym zawodowym zachwy-
tem, jaki okazywali Ho’Din i Ithorianin. Mistrz Jedi nie móg³ jed-
nak nie zauwa¿yæ, ¿e Kalamarianka Cilghal skierowa³a jedno wy³u-
piaste oko na jego ¿onê, a nie na hologram.
Tomla El odwróci³ g³owê w stronê Luke’a i u¿ywaj¹c obu par
ust, oznajmi³:
– Jestem zaniepokojony.
Wszyscy czekali, a¿ powie coœ wiêcej.
– Kap³anka Elan dysponowa³a straszliw¹ broni¹ i zosta³a wy-
s³ana przez istoty rasy Yuuzhan Vong z zamiarem wymordowania
rycerzy Jedi – ci¹gn¹³ Ithorianin. – Dlaczego mielibyœmy przypuszczaæ,
316
¿e Vergere nie by³a jej wspólniczk¹ i nie pomaga³a w wykonaniu zadania? Han Solo uwa¿a³, ¿e by³a. W przeciwnym razie nie odda³-
by jej w rêce naszych wrogów.
– Han nie by³ tego pewien – odezwa³a siê Cilghal, jakby chcia-
³a wyrêczyæ Luke’a. – Nie wiedzia³, co o niej s¹dziæ.
– Dlaczego mielibyœmy uwa¿aæ, ¿e Elan by³a nosicielk¹ œmier-
cionoœnej trucizny – zapyta³ Tomla El – a Vergere nosicielk¹ lekar-
stwa na chorobê Mary?
– Mo¿e Vergere nie by³a tym, za kogo siê podawa³a – za-
sugerowa³ Luke. – Albo za kogo wszyscy, nie wy³¹czaj¹c Elan, j¹
uwa¿ali. – Urwa³ na chwilê, po czym ci¹gn¹³: – Han przyznaje, ¿e
z pocz¹tku zamierza³ zniszczyæ pojemnik z jej ³zami. Potem jednak
przypomnia³ sobie, co Vergere powiedzia³a, zanim porwa³a kapsu³ê.
Podziêkowa³a mu za stworzenie okazji powrotu do istot jej rasy.
– Oczywiœcie – wtr¹ci³ siê obiema parami ust Tomla El. Jego
g³os przypomina³ stereofoniczn¹ muzykê. – Do Yuuzhan.
– Han zauwa¿y³ jednak, jak Vergere zareagowa³a, kiedy wy-
powiedzia³ moje imiê – ci¹gn¹³ mistrz Jedi. – Droma zaœ stwierdzi³,
¿e kiedy przebywa³ w Sektorze Wspólnym, widywa³ istoty jej rasy.
– To jeszcze o niczym nie œwiadczy – odrzek³ Tomla El. – Agen-
ci Yuuzhan zaczêli przenikaæ do naszej galaktyki jakieœ piêædziesi¹t
lat temu, a mo¿e nawet wczeœniej. Istoty tej samej rasy co Vergere
mog³y byæ poddanymi Yuuzhan i przylecieæ z ich galaktyki.
– Tomla El ma racjê przynajmniej w jednej sprawie – oznajmi³
Oolos, odwracaj¹c siê plecami do hologramów. – Nie mo¿emy byæ
pewni, czy ten rzekomy dar nie stanowi czêœci podstêpnego planu.
Mo¿e ma wzbudziæ w nas nieuzasadnione zaufanie, a w konsekwencji
jeszcze bardziej wyniszczy organizm Mary.
Oczy wszystkich skierowa³y siê na kobietê. Chocia¿ w ci¹gu
zaledwie kilku tygodni zmieni³a siê w cieñ samej siebie, nadal oka-
zywa³a niezwyk³y hart ducha i odwagê.
– Jakoœ nie bardzo chce mi siê wierzyæ, ¿e Yuuzhanie zadali so-
bie tyle trudu, by zabiæ jednego rycerza Jedi, to znaczy mnie – powie-
dzia³a. – Zw³aszcza ¿e Elan zamierza³a wymordowaæ wszystkich Jedi.
Oolos poleci³ androidowi typu MD, ¿eby wy³¹czy³ hologramy,
a potem spêdzi³ minutê czy dwie, pogr¹¿ony w g³êbokiej zadumie.
– Powinniœmy zachowaæ jak najdalej posuniêt¹ ostro¿noœæ –
odezwa³ siê w koñcu. Przeniós³ spojrzenie na plastikow¹ gruszkê. –
Nie wiemy nawet, czy ten p³yn ma byæ wstrzykniêty, po³kniêty czy
rozsmarowany po powierzchni skóry.
317
– Dysponujemy pewn¹ wskazówk¹ – przypomnia³ Luke. – Ver-
gere wykorzysta³a ³zy do zaleczenia rany po strzale z blastera, który
trafi³ podró¿uj¹cego na pok³adzie „Królowej Imperium” oficera
Wywiadu Nowej Republiki. Rozsmarowa³a ³zy palcami.
– Dzia³anie miejscowe – wyjaœni³ Oolos.
Cilghal skierowa³a na niego jedno wy³upiaste oko.
– Ale dolegliwoœæ Mary nie ma charakteru miejscowego – przy-
pomnia³a. – Obejmuje ca³y organizm.
Luke pos³u¿y³ siê Moc¹ i przywo³a³ pojemnik do siebie, a potem
pochwyci³ go praw¹ d³oni¹. Uniós³ nad g³owê, odwróci³ i przy³o¿y³
do ust. Usi³owa³ wycisn¹æ na jêzyk choæ jedn¹ kroplê, ale w tej samej
chwili Mara wyszarpnê³a gruszkê z jego palców. Zanim Luke zd¹¿y³