Było także wiele innych znaków zapowiadających z całą pewno-
ścią, że Aleksander stanie się władcą rodu ludzkiego. Odznaczał się
blaskiem oczu niezwykłym i przykrym dla tych, którzy dłużej na
niego patrzyli, bardzo często darem przewidywania przyszłości, do-
skonaÅ‚Ä… pamiÄ™ciÄ…; Acholiusz5 twierdziÅ‚, że — jeÅ›li chodzi o pa-
mięć — pomagaÅ‚ sobie mnemotechnikÄ…. Kiedy jako chÅ‚opiec doszedÅ‚
do władzy, niczego nie przedsiębrał bez matki, tak że wydawało się,
iż ona panuje z nim razem; była to kobieta godna czci, lecz chciwa
i żądna złota i srebra.
Kiedy Aleksander przybrał już tytuł Augusta, odsunął najpierw
od spraw państwowych i pozbawił urzędów i stanowisk wszystkich
sędziów, wyniesionych do tej godności przez owego rozpustnika
należącego do najhaniebniejszego gatunku ludzi. Z kolei oczyścił
senat i stan ekwitów, potem także poszczególne tribus; to samo
uczynił w stosunku do osób korzystających z przywilejów wojsko-
wych. Oczyścił też Palatyn i całe swoje otoczenie, usunąwszy ze
służby dworskiej wszystkich ludzi bezwstydnych i zniesławionych,
i pozwolił pozostać na Palatynie tylko tym, których obecność była
konieczna. Następnie zobowiązał się pod przysięgą, że nie będzie
utrzymywał żadnego człowieka nadliczbowego, to jest wolnego od
służby, i że nie będzie nękał państwa drożyzną; mówił, że wszyscy
cierpią z powodu cesarza, który z zasobów prowincji żywi ludzi jemu
samemu niepotrzebnych, a dla państwa bezużytecznych. Rozkazał
miastom, by nie tolerowały sędziów winnych kradzieży, a gdyby
się tacy pojawili, zarządcy prowincji mieli ich stamtąd usunąć. Su-
rowo kontrolował wyżywienie wojska. Trybunów, którzy dostarczali
czegoś żołnierzom ujmując im część żywności, karał śmiercią. Spra-
wy do załatwienia i kwestie sporne polecił najpierw rozpatrywać
i porządkować naczelnikom kancelarii oraz doświadczonym i wier-
nym prawnikom, z których najwybitniejszym był wtedy Ulpianus. Po-
tem dopiero miały mu być przedstawiane.
Wydał Aleksander umiarkowane i ogólne ustawy dotyczące upraw-
nień ludu i skarbu; nie zatwierdził żadnej ustawy bez opinii dwu-
dziestu biegłych prawników i nie mniej niż pięćdziesięciu uczonych,
roztropnych i wymownych mężów; dlatego w radzie przyboczni
padało równie wiele głosów, co w czasie podejmowania uchwał so
natu. Zastanawiano się nawet kolejno nad wnioskami poszczególnych osób i zapisywano, co każdy powiedział, dając im jednak przed
wypowiedzią czas do namysłu i pozwalając wyszukać argumenty,
aby w sprawach ważnych nie zmuszać nikogo do zabierania głosu
bez zastanowienia. Ponadto Aleksander zajmujÄ…c siÄ™ prawami lub
załatwiając sprawy państwowe miał zwyczaj wzywać ludzi uczo-
nych i wymownych, a jeÅ›li byÅ‚y to sprawy wojskowe — starych żoÅ‚-
nierzy, zasłużonych starców i ludzi dobrze znających okolice oraz
życie wojenne i obozowe; wzywał też wszystkich ludzi wykształco-
nych, a szczególnie znawców historii, pytając ich, co w takich wypad-
kach, jakie były przedmiotem narady, uczyniliby dawni wodzowie
rzymscy lub cudzoziemscy.
Najbliższy mu człowiek, Enkolpiusz, opowiadał, że Aleksander wi-
dząc sędziego-złodzieja zawsze gotów był palcem wydłubać mu oko:
do tego stopnia nienawidził ludzi, którym udowodniono, że byli zło-
dziejami. Septymiusz, który dokładnie badał jego życie, dodaje, że
Aleksander takim gniewem unosił się na sędziów mających opinię
złodziei, nawet jeśli ich dotychczas nie ukarano, że jeśli przypad-
kiem ich zobaczył, na skutek wzruszenia, jakiemu ulegało serce i żo-
łądek, wymiotował żółcią, cała twarz mu płonęła i nie mógł wydo-
być z siebie słowa. Kiedy niejaki Septymiusz Arabianus znany ze
swych złodziejstw, a wyzwolony już za czasów Heliogabala, przybył ra-
zem z senatorami, aby pozdrowić cesarza, Aleksander zawołał: „O
Marno, o Jowiszu, o nieśmiertelni bogowie! Arabianus nie tylko żyje,
ale przyszedł nawet do senatu, może nawet ode mnie czegoś ocze-
kuje! Uważa mnie za takiego głupca i błazna!"
Pozdrawiano go po imieniu, to jest słowami: „Witaj, Aleksandrze".
Jeżeliby ktoś pochylił głowę lub powiedział coś przymilnego, wów-
czas jako pochlebca zostałby albo odtrącony, jeśli pozwalałoby na
to Jego stanowisko, albo głośno wyśmiany, gdyby jego godności nie
można było dotkliwiej upokorzyć. Pozwolił się pozdrawiać wszyst-
kim senatorom, w istocie jednak do pozdrowienia dopuszczał tylko
ludzi uczciwych i mających dobrą opinię i tak jak się mówi, by na mi-
steria Eleuzyńskie nie wchodził nikt, kto nie jest przekonany o swej
niewinności 6, tak i on za pośrednictwem herolda polecił podać do wia-
domości, że nikt, kto by wiedział o sobie, że jest złodziejem, nie może
pozdrawiać cesarza, gdyż w razie odkrycia poniesie karę śmierci. Nie pozwolił oddawać sobie czci, chociaż już Heliogabal zaczął odbierać
cześć na sposób królów perskich. Zwykł był też mawiać, że tylko
złodzieje skarżą się na ubóstwo, chcąc ukryć zbrodnie swojego ży.
cia. Cytował przy tym przysłowie o złodziejach, znane również po
grecku, które po łacinie mówi: „Kto wiele zrabuje, a mało da swoim
obrońcom, wyjdzie cało", a po grecku: „Ten, kto dużo ukradł, a ma-
ło dał, cało wyjdzie z niebezpieczeństwa."
Naczelnika swojej straży przybocznej mianował z polecenia se-
natu; prefekta miejskiego otrzymał od senatu. Drugim prefektem
straży przybocznej mianował człowieka, który nawet unikał tego sta-
nowiska; twierdził bowiem, że urzędy należy powierzać ludziom,
którzy ich nie pragną, a nie tym, którzy się o nie ubiegają. Nikogo
nie mianował senatorem bez zasięgnięcia rady wszystkich obecnych
senatorów, tak iż mianowanie poprzedzały wnioski zebranych, a o
kandydacie dawali świadectwo najwybitniejsi mężowie; jeżeli świad-
kowie albo opiniodawcy pomylili się, strącani byli do najniższego
rzędu obywateli i skazywani za fałszywe zeznania bez żadnej nadziei
na złagodzenie kary. Senatorów mianował Aleksander jedynie na żą-
danie najwybitniejszych mężów na Palatynie, twierdząc, że ten, kto
mianuje senatora, powinien być człowiekiem wybitnym. Nigdy też
nie przyjmował wyzwoleńców do stanu ekwitów, ponieważ był zda-
nia, że ekwici są szkołą, z której wychodzą senatorowie.
Aleksander odznaczał się wielkim umiarkowaniem: nigdy nikogo
od siebie nie odsuwał, wobec wszystkich był miły i ludzki, odwie-
dzał chorych przyjaciół, i to nie tylko przyjaciół z dwóch najwyż-