Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.

Gdy kamerzysta ustawił ostrość, Gordon poczuł mdłości. Ekran wypełniał nie kończący się rząd butów. Ciała Amerykanów leżały bok przy boku pod zielonymi plandekami. Buty były wszystkie takie same - zgodnie z przydziałem. Kamerzysta szedł powoli wzdłuż szeregu zwłok, a Gordon zastanawiał się, kiedy to się skończy.
- Jednak straty Amerykanów również są bardzo duże. A ich rezerwy w tej dolinie skończą się znacznie szybciej niż rezerwy Chińczyków. - Kamera w dalszym ciągu ukazywała długi szereg butów. - Ci wszyscy ludzie zginęli w walce ostatniej nocy. Uzupełnienia nie zdążą nadejść na czas, by zaważyć na wyniku tej bitwy.
- Jezu! - odezwał się z niesmakiem oficer Białego Domu. Pułkownika piechoty w odprasowanym zielonym mundurze z białym sznurem pod nara­miennikiem najwyraźniej rozwścieczyła ta parada umarłych. Ale dla Gordona nie była to kwestia bezczeszczenia pamięci poległych. Tę scenę on - naj­wyższy zwierzchnik tych zabitych żołnierzy - powinien zobaczyć. Musiał zapoznać się z konsekwencjami akcji, które osobiście zatwierdzał. Okryte flagami trumny przywożone do bazy lotniczej w Dover były zanadto odhu­manizowane. Zakurzone buty zwrócone czubkami w stronę nieba przema­wiały znacznie wyraźniej. Wniosek z tego taki, pomyślał Gordon, że wojna musi się zakończyć, i to szybko.
- Pan jest moim pasterzem - czytali z maleńkich Biblii klęczący żołnie­rze. - To on sprawia, że mogę się położyć na zielonej łące, to on wiedzie mnie do czystej wody. To on przywraca mi duszę. Wiedzie mnie ścieżkami prawości na chwałę swoją. - Kapelan stał z przodu w pełnym rynsztunku bojowym; na jego szyi wisiała stula... - Chociaż wędruję przez dolinę śmier­ci, nie będę się obawiał zła, bo Twoje nauki są ze mną. To one mnie karmią i napełniają otuchą. Ty przygotowujesz stół, przy którym zasiądę wspólnie z moimi nieprzyjaciółmi. Namaszczasz mnie oliwą, więc dobro i łaska będą podążać ze mną każdego dnia mojego życia i zamieszkam w domu Pana... na zawsze.
- Amen - zakończyli żołnierze i wstali. Gordonowi ciarki przeszły po grzbiecie. Kamerzysta skierował obiektyw w stronę drobnej reporterki.
- Tu Kate Dunn - powiedziała drżącym głosem. Oczy miała wilgotne. - NBC News... z doliny śmierci.
24
KWATERA GŁÓWNA UNRUSFOR, CHABAROWSK
26 kwietnia, 07.30 GMT (17.30 czasu lokalnego)
Zespół operacji i planowania sztabu kłębił się przy mapie, jakby usta­wiczna analiza sytuacji mogła coś zmienić. Nate Clark dokładnie wiedział, jakie ma możliwości wyboru. Wystarczyło mu raz spojrzeć na mapy.
- Uwaga - odezwał się głośno. Zbity mur umundurowanych pleców pękł. Oficerowie odwrócili się od oświetlonej jasno mapy w stronę dowódcy.
- Jakie siły mają Chińczycy wzdłuż rzeki Songhua między Dwudziestą Piątą Lekką Dywizją Piechoty a doliną Tangyuan?
Wszyscy spojrzeli na holenderskiego oficera wywiadu.
- Wygląda na to, że wzdłuż drogi stojądwie pełne chińskie dywizje i część trzeciej - relacjonował Holender. - To wszystko niedobitki walk wokół Birobidżanu. Zdążyli przekroczyć rzekę, zanim lód pękł. Kiedy przerzuciliśmy Sto Pierwszy do doliny Tangyuan, zostali zamknięci w pułapce.
- Będą walczyć? - zapytał Clark. Holenderski pułkownik wzruszył ramionami.
- Jednostka wysunięta na południe dość ostro naciskała na północny kraniec doliny Tangyuan. Ale nasze naloty bombowe ograniczyły ich agre­sję do ataków rekonesansowych przeprowadzanych co jeden, dwa dni. Oca­lała część tej trzeciej dywizji ma tak wielkie straty, że składa się niemal wyłącznie z rannych, którzy są zdolni chodzić. Najgroźniejsza jest inna jed­nostka - Pięćset Czterdziesta Dziewiąta Dywizja Piechoty. Nie potrafimy jeszcze ocenić jej siły.
Clark zacisnął usta.
- Czy któraś z jednostek może zagrozić flankom albo tyłom Dwudzie­stej Piątej, jeżeli wyślemy ją na południe?
- Na tym terenie wzgórza są bardzo strome - odezwał się brytyjski pla­nista. - Drogi i rzeki biegną wzdłuż osi pomoc - południe. Aby przerzucić wojska na wschód albo zachód, trzeba sforsować łańcuchy górskie. Moim zdaniem, Chińczycy mogą rzucić przeciwko Dwudziestej Piątej najwyżej trzy jednostki, rozlokowane teraz wzdłuż rzeki Songhua.
- Gdyby Chińczycy się okopali - wtrącił niemiecki oficer operacyjny - tak jak zrobił to Sto Pierwszy w dolinie Tangyuan, Dwudziesta Piąta będzie musiała zdobywać ich pozycje linia po linii.