X


Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.


Tyle na razie mog�em wywnioskowa�, bo im dalej od tych pierwszych za�o�e�, tym bardziej autor zdawa� si� dryfowa� bez celu
i z wielkim ju� trudem udawa�o si� rozszyfrowywa� niekt�re odniesienia i obrazy, pojawiaj�ce si� w tek�cie na podobie�stwo profetycznych wizji. Nawa�nice krwi i ognia spadaj�ce na miasta i wsie. Armie
umundurowanych trup�w pokonuj�ce bezkresne niziny i zostawiaj�ce za sob� spalon� ziemi�. Infanci powieszeni na strz�pach chor�gwi u bram fortec. Czarne morza, gdzie tysi�ce dusz pokutuj�cych
dryfowa�o przez ca�� wieczno�� w lodowatych i zatrutych wodach.
Chmury popio�u i oceany ko�ci i zgni�ego mi�sa pl�drowanego przez
insekty i w�e. Ci�g nast�puj�cych po sobie piekielnych obraz�w
przyprawiaj�cych o md�o�ci.
W miar� przerzucania kolejnych stron coraz bardziej upewnia�em
si�, �e krok po kroku przemierzam map� chorej i nieszcz�snej wyobra�ni. Autor, nie�wiadom tego, wers po wersie dokumentowa� swoje spadanie w przepa�� szale�stwa. Ostatnia cz�� ksi��ki zda�a mi
si� pr�b� zawr�cenia z tej drogi, rozpaczliwym krzykiem z celi bezrozumu, wo�aniem o wyj�cie z labiryntu tuneli wydr��onych przez
bezsens w umy�le. Tekst dogorywa� w po�owie b�agalnego zdania,
bezzasadnie i bezlito�nie.
Kiedy doszed�em do tych stron, nie potrafi�em ju� opanowa� senno�ci. Przez okno wpad� podmuch bryzy nap�ywaj�cej znad morza
i wymiataj�cej mg�� z dach�w. Zamyka�em ju� ksi��k�, gdy zda�em
sobie spraw�, �e od jakiego� czasu co� w maszynopisie, w jego wygl�dzie, nie daje mi spokoju, jak piasek w trybach. Zacz��em od
nowa przegl�da� tekst. Ju� w pi�tym wersie trafi�em na pierwsz�
oznak�. Nast�pne pojawia�y si�, co trzeci, czwarty wers. Jedna z liter, du�e "S", zawsze by�a nieco pochylona w prawo. Wyci�gn��em
z szuflady czyst� kartk� i wkr�ci�em do mojego underwooda. Wystuka�em pierwsze lepsze zdanie.
Stare dzwony Santa Maria del Mar uderzy�y na trwog�.
Wykr�ci�em kartk� i przyjrza�em si� jej w �wietle lampki.
Stare... Santa Maria
Westchn��em ci�ko. Lux Aeterna napisana zosta�a na tej samej
maszynie do pisania - i dlaczego nie? - na tym samym biurku.
Nast�pnego dnia rano zszed�em na �niadanie do kawiarni znajduj�cej si� naprzeciw wej�cia do
Santa Maria del Mar. W dzielnicy Born t�oczno by�o od woz�w
i ludzi kieruj�cych si� ku targowisku, jak r�wnie� kupc�w i hurtownik�w otwieraj�cych swoje sklepy. Usiad�em przy wystawionym na
zewn�trz stoliku i zam�wi�em kaw� z mlekiem. Na s�siednim stoliku le�a� osierocony egzemplarz dziennika "La Vanguardia", wi�c go
przygarn��em. Prze�lizguj�c si� po tytu�ach i skr�tach informacji,
dostrzeg�em sylwetk� dziewczyny, kt�ra wesz�a po schodkach prowadz�cych ku drzwiom do katedry, siad�a na ostatnim stopniu i niby zaj�ta czym innym obserwowa�a mnie. Dziewczyna mog�a mie�
szesna�cie, siedemna�cie lat i udawa�a, �e co� zapisuje w notesie, co
jaki� czas rzucaj�c ukradkowe spojrzenie w moj� stron�. Bez po�piechu wypi�em swoj� kaw� z mlekiem. Po chwili dyskretnie przywo�a�em kelnera.
- Widzi pan t� panienk�, kt�ra siedzi przy wej�ciu do katedry?
Prosz� j� zapyta�, na co ma ochot�, ja zapraszam.
Kelner kiwn�� g�ow� i ruszy� ku niej. Dziewczyna na widok zbli�aj�cego si� m�czyzny natychmiast schowa�a g�ow� w zeszyt, staraj�c
si� przybra� wyraz ca�kowitego skupienia. Nie mog�em powstrzyma�
u�miechu. Kelner stan�� przed ni� i chrz�kn��. Unios�a wzrok znad
zeszytu. Ch�opak wyja�ni�, o co chodzi, i wskaza� na mnie. Dziewczyna spojrza�a w moj� stron� wyl�kniona. Pozdrowi�em j� skinieniem
r�ki. Spiek�a raka. Wsta�a i ze wzrokiem wbitym w ziemi� nerwowymi krokami podesz�a do stolika.
-Isabella? - zapyta�em.
Dziewczyna podnios�a wzrok i westchn�a, z�a na siebie.
-A sk�d pan wiedzia�? - odpowiedzia�a pytaniem.
-Nadprzyrodzona intuicja - odpowiedzia�em.
Poda�a mi d�o�, kt�r� u�cisn��em bez nadmiernej wylewno�ci.
-Mog� si� przysi���? - zapyta�a.
I usiad�a, nie czekaj�c na moj� odpowied�. W ci�gu p� minuty
z sze�� razy zmienia�a pozycj� na krze�le, by ostatecznie wr�ci� do
tej, kt�r� przyj�a na pocz�tku. Przygl�da�em si� jej spokojnie i z wyrachowan� oboj�tno�ci�.
-Nie pami�ta mnie pan, panie Martin.
-A powinienem?
-Przynosi�am panu co tydzie� z Can Gispert koszyk z prowiantem.
Obraz dziewczynki, kt�ra przynosi�a jedzenie ze sklepu kolonialnego, stan�� mi przed oczami, by szybko przekszta�ci� si� w twarz
o zdecydowanie kobiecych rysach, doros�ej ju� Isabelli o mi�kkich
kszta�tach i hardym spojrzeniu.
-Dziewczynka z napiwkami - powiedzia�em, chocia� z dziewczynki nie mia�a ju� nic, albo prawie nic.
Isabella przytakn�a.
-Zawsze zastanawia�em si�, co robi�a� z tymi drobniakami.
-Kupowa�am ksi��ki u Sempere.
-Gdybym wiedzia�...
-Mog� sobie p�j��, je�li panu przeszkadzam.
-Nie przeszkadzasz. Napijesz si� czego�?
Odm�wi�a.
-Stary Sempere powiedzia� mi, �e masz talent.
Isabella wzruszy�a ramionami i u�miechn�a si� sceptycznie.
-Zazwyczaj jest tak, �e im wi�kszy masz talent, tym wi�ksze
ogarniaj� ci� w�tpliwo�ci - stwierdzi�em. - I na odwr�t.
-Wobec tego jestem arcytalentem - odpowiedzia�a Isabella.
-Witaj w klubie. A teraz do rzeczy. Czego ode mnie oczekujesz?
Isabella ci�ko westchn�a.
-Pan Sempere powiedzia� mi, i� by� mo�e m�g�by pan przeczyta� jaki� m�j tekst i co� mi powiedzie� i poradzi�.
Patrzy�em jej przez chwil� w oczy, nie m�wi�c ani s�owa. Wytrzyma�a m�j wzrok.
-I to wszystko?
-Niezupe�nie.
-Tak te� mi si� wydawa�o. A jaki jest rozdzia� drugi?
Isabella nie waha�a si� ani chwili.

Podstrony

Drogi użytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.