Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.

Sara słuchała tego ze ściśniętym żołądkiem, chciała jednak poznać całą prawdę. Na koniec nie wy­trzymała i krzyknęła:
- Jacy mężczyźni mogą tak traktować niewinne dziewczęta? Jenny uśmiechnęła się cynicznie.
- Prawie wszyscy. Mogę się założyć o wszystko, co mam, że niektórzy spośród tych miłych dżentelmenów, którzy całują pani rękę na balu, są klientami pani Kent. Chłopcy, dziewczynki, wszelkie kombinacje, za które mężczyzna gotów jest zapłacić.
- Chłopcy? - powtórzyła Sara, nie rozumiejąc, o czym mówi pokojówka.
Jenny zawstydziła się nieco.
- Na pewno nie chciałaby pani nic o tym wiedzieć. To wbrew naturze.
Sara zacisnęła mocniej usta. Ucieczka przed nieprzyjemną rzeczywistością równała się zdradzie niewinnych ofiar.
- Opowiedz mi.
Jenny wykonała polecenie, opisując ze szczegółami, co dorosły mężczyzna może zrobić małemu chłopcu.
Sara zaciskała palce tak mocno, że jej paznokcie zostawiły czerwone ślady na skórze. Kiedy Jenny skończyła, Sara milczała przez chwilę, wreszcie spytała przez zaciśnięte gardło:
- Jak to możliwe, by do takich podłości dochodziło w sercu największego miasta na świecie?
Choć pytanie to było skierowane raczej do niej samej niż do Jenny, dziewczyna odpowiedziała z goryczą w głosie:
- Prawa ustanawiane są przez możnych, bogatych ludzi. Ilu z tych, którzy mają władzę, interesuje się choć trochę losem biednych? Oni są wilkami, a ja, i mnie podobni, to owce.
Sara westchnęła ciężko.
- Wiem, że życie bardzo cię doświadczyło, Jenny, Ale wierz mi, istnieją bogaci ludzie, którym zależy na losie tych biedniejszych, Postaram się ich odnaleźć i nakłonić do jeszcze większego wysiłku na rzecz pokrzywdzonych i wykorzystywanych.
Pokojówka zerkała na nią niepewnie.
- Nie powtórzy pani księciu tego, co tutaj mówiłam? Byłby na mnie zły.
- Nie, nic mu nie powiem. - Sara uśmiechnęła się smutno. - To człowiek bywały w świecie. Wątpię, czy jest na świecie jakaś podłość, która mogłaby go jeszcze zadziwić. - I jak większość mężczyzn uznałby zapewne, że zło zawsze będzie obecne i że nie ma sensu z nim walczyć. Lecz kim była ona, arystokratka wychowana pod kloszem, by krytykować Mikahla, który sam doznał tylu cierpień? Nic dziwnego, że jego wrażliwość na ludzką krzywdę została przy­tępiona.
Kiedy Jenny kończyła toaletę swej pani, ta zastanawiała się nad wszystkim, co usłyszała tego ranka. Choć z chęcią zapytałaby Mikahla czy nie można zrobić czegoś, by zamknąć dom pani Kent, nie chciała ściągać jego gniewu na Jenny. Lepiej będzie, jeśli poczeka jeszcze trochę i dowie się czegoś więcej na ten temat.
Sara wiedziała, że nie może zbawić całego świata. Prostytucja istniała od zawsze i nikt zapewne nie był w stanie jej wykorzenić. Gwałcenie bezbronnych dzieci było jednak czymś więcej niż prostytucją; była to niewypowiedziana zbrodnia, a Sara zamierzała zrobić wszystko, co w jej mocy, by ją powstrzymać.
Kiedy gotowa już do drogi schodziła na parter, główny lokaj usłyszał jej kroki i wyszedł jej na spotkanie. Gates był długoletnim pracownikiem Haddonfield; po zaręczynach Sary poprosił, by mógł wraz z nią przenieść się do Sulgrave. Ponieważ Mikahl nie miał nic przeciwko temu, Sara z wdzięcznością przyjęła ofertę Gatesa.
- Dzień dobry. - Lokaj ukłonił jej się nisko. - Kucharka chce wiedzieć, o której ma dzisiaj podać kolację.
- Prawdopodobnie około ósmej wieczorem, ale powiedz jej, by przygotowała coś, co można podgrzać, na wypadek, gdyby mój mąż wrócił później, niż planował. - Sara zatrzymała się u podnóża schodów i wciągnęła rękawiczki do jazdy konnej. - Wspaniale się spisałeś, Gates. Mąż powiedział mi wczoraj, że wszystko w Sulgrave działa jak w zegarku.
Lokaj uśmiechnął się z zadowoleniem.
- Miło mi słyszeć te słowa. To drobnostka w porównaniu z tym, co rodzina St. Jamesów i książę Wędrowiec zrobili dla mnie.
Zaintrygowana Sara spytała:
Zrobiłeś dla St. Jamesów równie dużo, jak my dla ciebie, ale co takiego zawdzięczasz mojemu mężowi? Przecież poznałeś go ledwie kilka tygodni temu.
Pewnie wie pani, jak to jest wśród służby; wszyscy wymieniają ważne informacje. Kiedy ogłosiła pani, że zamierza wyjść za księcia, długo o tym dyskutowaliśmy. - Gates wyglądał na jeszcze bardziej zadowolonego z siebie. - Ktoś dowiedział się, że książę jest głównym udziałowcem w nowej spółce L&S Railway. Pomyślałem sobie, że skoro to dobra inwestycja dla męża lady Sary, to będzie dobra i dla mnie. Więc za wszystkie oszczędności kupiłem jej akcje. Sara zmarszczyła brwi.