Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.


Jeden z oficerów pokiwał posępnie głową.
- Chodziło im tylko o kapitana Hedrocka. Użyli paraliżującego promienia, przewracając naszych żołnierzy jak kręgle. Ludzie wciąż dochodzą do siebie, choć nie odnieśli poważniejszych ran. Podobnie było z generałem Grallem po tym, jak kapitan Hedrock pozornie go uśmiercił, wywołując u niego atak serca podczas obiadu przed dwo­ma miesiącami.
- Ale co się stało? - zapytała ostro. - Sprowadźcie mi naoczne­go świadka. Czy kapitan Hedrock spał, kiedy .przypuścili atak?
- Nie... - odpowiedział ostrożnie oficer. -Nie, Wasza Wysokość. Znajdował się na dole, w kryptach.
-Gdzie?
Żołnierz sprawiał wrażenie nieszczęśliwego.
- Jak tylko Wasza Wysokość opuściła pałac wraz ze świtą, kapi­tan Hed... małżonek Waszej...
- Nazywaj go, proszę, „księciem Hedrockiem" - poprawiła go niecierpliwie.
- Dziękuję, Wasza Wysokość. W kryptach książę Hedrock udał się do jednego ze starych magazynów, usunął część muru...
- Co takiego? Mów dalej!
- lak, Wasza Wysokość. Oczywiście, znając jego nową pozy­cję, nasi strażnicy pomagali mu w usunięciu części metalowej barie­ry i przetransportowaniu jej do wind i dalej, do tego korytarza.
- Oczywiście.
- Żołnierze, którzy złożyli mi raport, powiedzieli, że ten frag­ment ściany nic nie ważył, lecz cechował się wewnętrznym oporem na ruch. Miał około dwóch stóp szerokości i sześć i pół stopy długo­ści; a kiedy kapi... książę Hedrock przeszedł przezeń i zniknął, a na­stępnie powrócił...
- Kiedy co zrobił? Pułkowniku, o czym pan mówi? Oficer pochylił z szacunkiem głowę.
- Proszę wybaczyć, że mówię bez ładu i składu. Nie widziałem tego wszystkiego osobiście. Poskładałem jedynie w całość różne re­lacje. Rozum mi podpowiada, że bardziej powinienem wierzyć w to, co sam zobaczyłem. W rzeczywistości widziałem, jak wszedł do wydzielonej tarczy ściennej, zniknął i wrócił po minucie.
Cesarzowa poczuła pustkę w głowie. Wiedziała, że w końcu dotrze do niej sens stów pułkownika, ale póki co, zdawał się on nie do pojęcia, pogrzebany głęboko w gmatwaninie słów pozbawionych znaczenia. Hedrock zszedł do krypt głęboko pod pałacem, wyjął część ściany, a potem co?
Zadała to pytanie na głos.
-A potem, Wasza Wysokość, przyniósł ją do właściwą części pałacu i czekał.
- To było przed atakiem? Oficer zaprzeczył mchem głowy.
- Podczas ataku. Był w krypcie, kiedy skoncentrowany ogień okrętów wojennych Sklepów z Bronią zrobił ten wyłom W murze. Jako szef pałacowej straży osobiście ostrzegłem go o tym, co się dzieje, lecz to jedynie przyspieszyło jego powrót na powierzchnię, gdzie go pojmano.
Przez chwilę ponownie czuła się bezradna. Opis wydarzeń wy­dawał się dostatecznie jasny, lecz nie miał sensu. Hedrock musiał wiedzieć, że coś miało się wydarzyć, ponieważ celowo zszedł do podziemi tuż po tym, jak cesarzowa udała się na spotkanie z Edwar­dem Gonishem. To się zgadzało. Świadczyło o postępowaniu według określonego planu. Zdziwiło ją natomiast, że wrócił na górę i na oczach wojska Sklepów z Bronią i straży pałacowej użył części ściany, aby gdzieś się przenieść - a właśnie z takiej umiejętności sły­nęli Producenci Broni. Zamiast jednak tam pozostać, powrócił. Jak­by postradał zmysły, oddając się w ręce swoich prześladowców.
W końcu odezwała się głosem pozbawionym nadziei:
- Co się stało z tą ścianą?
- Spłonęła tuż po tym, jak książę Hedrock ostrzegł radnego Skle­pów z Bronią, Petera Cadrona, który dowodził atakiem.
-Ostrzegł... –Uniosła brwi, spoglądając na del Curtina, -Ksią­żę, może ty coś z tego rozumiesz, bo ja się pogubiłam.
- Wszyscy jesteśmy zmęczeni, Wasza Wysokość - odparł spo­kojnym głosem del Curtin. - Pułkownik Nison nie zmrużył oka przez całą noc. - Odwrócił się do oficera. - Pułkowniku, z tego, co rozu­miem, działa okrętów Sklepów z Bronią zrobiły wyłom w zewnętrznym murze na końcu korytarza. Następnie jeden z okrętów zbliżył się i wy­sadził tam desant. Ludzie ci byli całkowicie odporni na ogień naszych oddziałów, zgadza się?
- Jak najbardziej.