Jedno tylko serce najdroższe w tym przedsięwzięciu łączyło nadzieje: mówimy o Mercedes de Valverde, która, śledząc bieg wypadków z niespokojną obawą, właściwą tylko umysłom młodym, namiętnym i niedoświadczonym, doznawała teraz uczucia błogiego zadowolenia.
Luis nie szukał dotąd sposobności widzenia się z ukochaną; ale gdy Kolumb, poczyniwszy wstępne przygotowania, wyjechał na miejsce skąd ruszyć miała wyprawa, młodzieniec udał się do ciotki, prosząc o rozmowę z donną Mercedes, zanim puścić się ma w tą niebezpieczną podróż. Życzenie jego ograniczało się do otrzymania zapewnienia od opiekunki i przyjaciół, iż po powrocie przyjmą go z życzliwością, Beatrix wspominała o tym królowej.
— Powiedz don Luisowi, odrzekła Izabella, iż zezwalam na jego prośbę, a przypomnij mu, że grand kastylijski nie powinien opuszczać kraju, bez pożegnania monarchów.
- Życzenie to, najjaśniejsza pani, jakkolwiek łaskawie objawione, zasmuci mego siostrzeńca, bo upatrzy w nim wyrzut waszej wysokości, że dawniej nieraz obowiązek ten pomijał.
- Dawniej, wyprawiając się w podróż, czynił to bez celu, teraz przeciwnie bierze udział w chwalebnym dziele, i naszym staraniem będzie wytłumaczyć każdemu tę różnicę.
Beatrix, otrzymawszy upoważnienie królowej, doniosła o tym wychowance. Mercedes, jak każda kobieta młoda i wrażliwa, gdy idzie o sprawę serca, przyjęła tę wiadomość z obawą i radością. Nie przypuszczała nigdy żeby Luis mógł wyjechać, nie pożegnawszy się z nią osobiście; teraz jednak, gdy królowa z opiekunką zezwalały na ich widzenie, żałowała prawie, iż tak się stało. Sprzeczne te uczucia, w miarę jak się zbliżała chwila spotkania miały dla niej jakiś nierzeczywisty urok.
W oznaczonym dniu donna Beatrix, szczerze przychylna ich sprawie, oświadczyła przybyłemu Luisowi, że Mercedes oczekuje nań w salonie. Młodzieniec z pośpiechem ucałował rękę swojej ciotki, powiedział jej kilka grzecznych słów, a potem z niecierpliwością rzucił się do salonu, gdzie wreszcie znalazł się wobec przedmiotu swej miłości. Mercedes, chociaż od dawna przygotowana, zdradzała swoją radość rumieńcem i żywszym blaskiem spojrzenia.
— Luis! — zawołała mimo woli, wyciągając ku niemu rękę.
— Mercedes! szepnął ze wzruszeniem, tkliwie ją powitawszy, trudniej zobaczyć się z tobą, jak odkryć słynną wyspę Cipango. Królowa i donna Beatrix strzegą ciebie jak zaklętego skarbu.
— Nic dziwnego, Luis, skoro jest taki co zdobyć go usiłuje?
— Przecież one nie myślą, że porwę cię na koń lub, że cię uniosę na jeden z okrętów Kolumba, dla odszukania w twym towarzystwie wielkiego chana. Obchodzą się ze mną jak z szalonym awanturnikiem, chociaż jestem szlachetnym rycerzem kastylijskim.
— Zapominasz, Luis, że młode Kastylijki nie zwykły rozmawiać sam na sam z młodymi rycerzami, i że pobłażaniu tylko mych opiekunek winniśmy to spotkanie.
— Sam na sam powiedziałaś? Zaiste jesteś w błędzie, bo czuwa tu nad nami baczne oko, a może i ucho. Lękam się głośno mówić, z obawy przerwania pobożnych rozmyślań tej szanownej damy.
To rzekłszy, Luis de Bobadilla wskazał ochmistrzynię ukochanej, siedzącą nad książką w przyległym pokoju.
— Czy mówisz o dobrej mojej Pepicie, odpowiedziała z uśmiechem Mercedes, przywykła od dziecinnych lat do towarzystwa starej ochmistrzyni, w której obecności żadnej nie widziała przeszkody. — Była ona wprawdzie przeciwną naszemu widzeniu, jako niezgodnemu z przyjętym zwyczajem, lecz teraz bynajmniej go nie zakłóci.
— Ta Pepita ma twarz nieprzyjemną; wyczytuję w jej szpetnych rysach zazdrość i niedowierzanie. Nienawidzę wszystkie ochmistrzynie, gorzej od muzułmanów!
— Senior, rzekła Pepita, której czujnego słuchu nie uszły wyrazy, zwykła to piosenka młodych kawalerów; ale przyznajcie, że ta sama ochmistrzyni, tak nieprzyjemna dla starającego się staje się w oczach męża niezmiernie pożądaną. Ponieważ rysy moje i zmarszczki nie przypadają ci do smaku więc zamknijmy te drzwi, a tym sposobem ani ty, senior, nie usłyszysz mego kaszlu, ani ja twych uniesień miłosnych.
Słowa te wymówione były tak łagodnie, że wątpić nie pozwalały o dobroci Pepity, nie obrażonej wcale niegrzecznością don Luisa.
- Nie zamykaj drzwi, Pepito, zawołała Mercedes, rzucając się ku ochmistrzyni; możesz usłyszeć wszystko co hrabia de Bobadilla ma mi powiedzieć!