Wszystko, co ci mówiê, jest k³amstwem.
Co?
S³uchaj, prawda jest taka: wszystko, co ci mówi¹, jest k³am-
stwem. Prawda jest zawsze wiêksza ni¿ s³owa, których u¿ywamy, by
j¹ opisaæ.
Wiedzia³em! To rzeczywicie jaki kawa³!
Tak. Ale nie dotyczy ciebie.
Ganner bez s³owa pokrêci³ g³ow¹. Nie móg³ skojarzyæ tego Jacena
z weso³ym, ciemnow³osym dzieciakiem, którego zna³. Przez chwilê
ogarnê³a go szalona nadzieja, ¿e Jacen nie jest Jacenem mo¿e ten
zdrajca, który obieca³ go zamordowaæ, jest jakim oszustem, klonem
albo czym, co wyros³o w niecce mistrzów przemian?
Eee
Jacenie? Ty to naprawdê ty, prawda? Ganner skrzywi³
siê lekko. Sam s³yszê, jak g³upio gadam, pomyla³.
Nie odpar³ mê¿czyzna, który wygl¹da³ jak smutny, doros³y
Jacen Solo. Nie jestem Jacenem. Ale by³em.
Nie rozumiem.
Westchn¹³.
Jeli zaczniesz myleæ o mnie jako o Jacenie Solo, tylko bêdzie
ci to przeszkadzaæ. By³em ch³opcem, którego zna³e, Gannerze, ale
nie jestem tym ch³opcem, który zna³ ciebie.
Ale ¿yjesz. Ganner wci¹gn¹³ do koñca szatê i wyg³adzi³ j¹
lekko. I tylko to siê liczy. Znalaz³em ciê. Po tak d³ugim czasie. To
najwa¿niejsze. ¯yjesz.
Nie.
Ale¿ tak, to najwa¿niejsze upiera³ siê Ganner. Nie masz po-
jêcia, co to znaczy dla Nowej Republiki, ¿e ¿yjesz! Co to bêdzie zna-
czy³o dla Jainy
194
Ale ja nie ¿yjê.
Ganner zamruga³ oczami.
Jacen mia³ smutn¹ minê.
Nie rozumiem odpar³ Ganner.
Nic na to nie poradzê.
Ale
ale
Jacenie, daj spokój, nie b¹d mieszny
Mroczna dal ca³kowicie wype³ni³a spojrzenie Jacena.
Umar³em wiele miesiêcy temu, Gannerze. Umar³em wkrótce po
Myrkrze. Jeszcze po prostu nie zd¹¿y³em siê po³o¿yæ.
Po plecach Gannera przeszed³ lodowaty dreszcz.
Jeste
martwy?
W³anie odpar³ Jacen. I ty te¿.
Czêæ udzielonych w popiechu wyjanieñ Jacena mia³a swój sens.
Umiejêtnie rozsiewane plotki wiod³y do pu³apki na statku obozo-
wym, ale w gruncie rzeczy nikt nie mia³ siê w ni¹ z³apaæ. Jacen gra³
tylko na czas. Mia³ nadziejê, ¿e jeli up³ynie parê tygodni i nic siê nie
zdarzy, Nom Anor zabierze go stamt¹d. Gdyby rzeczywicie chcia³
z³apaæ Jainê, wystarczy³o tylko odtworzyæ wiê Mocy, która ich ³¹-
czy³a od urodzenia. Nic w ca³ej galaktyce nie powstrzyma³oby jej wte-
dy przed odszukaniem brata.
Nic w ca³ej galaktyce nie powstrzyma Jainy przed zrobieniem
tego, co sobie zamierzy. Dlatego musia³em zamkn¹æ tê czêæ siebie.
Gdyby odkry³a, ¿e ¿yjê, przysz³aby do mnie
a to by zabi³o i j¹. Jak
Anakina. Jak mnie. Na jego twarzy znów pojawi³ siê ten dziwny
smutek. I ciebie.
Ganner uda³, ¿e nie s³yszy. Jacen ca³kiem wyranie mia³ nierówno
pod sufitem. Po tym, co przeszed³, Ganner nie móg³ go nawet winiæ.
A gdyby rzeczywicie to ona pojawi³a siê w obozie?
Jacen przymkn¹³ oczy i zaraz znów je otworzy³. By³ to zbyt po-
wolny ruch, by go nazwaæ mrugniêciem.
Wtedy prowadzi³bym tê rozmowê z ni¹. A ty do¿y³by sêdziwe-
go wieku.
Jacen wyczu³ zamiary Gannera na d³ugo przed jego przybyciem
i zrobi³ wszystko, co by³o mo¿liwe w tych okolicznociach, aby go
zniechêciæ. Mro¿¹cy krew w ¿y³ach lêk, przekonanie, ¿e idzie na mieræ,
a nawet bezporedni odruch, ¿eby odwróciæ siê na piêcie i wiaæ
wszystko to by³o dzie³o Jacena, siêgaj¹cego poprzez Moc, aby znie-
chêciæ Gannera.
195
I nic nie pomog³o westchn¹³ Jacen i pokrêci³ g³ow¹. Gdyby
nie by³ tak cholernie dzielny, móg³by prze¿yæ
Uhm
chyba masz racjê z wahaniem odpar³ Ganner. Ale
Jacenie, ty chyba rozumiesz, ¿e ja tak naprawdê nie umar³em, prawda?
Gannerze, to ty musisz zrozumieæ. Jeste martwy. Od chwili,
kiedy wróci³e do kabiny na statku obozowym. W³anie to ciê zabi³o.
Jacen ze znu¿eniem opar³ siê o cianê i potar³ zaczerwienione oczy.
Wojownicy, którzy byli ze mn¹, chcieli ciê zar¿n¹æ na miejscu. By³
tylko jeden sposób, ¿eby móg³ uciec; musia³bym ci pomóc, a wtedy
pokaza³bym im, ¿e w g³êbi serca wci¹¿ jestem Jedi. Pilot uruchomi³by
dovin basala i zniszczy³ ca³y statek.
I siebie razem z ca³¹ reszt¹?
Samobójcze misje to honor dla Yuuzhan. Wiesz, ¿e ta historia
z B³ogos³awionym Uwolnieniem nie jest jedynie dogmatem? Oni w to
rzeczywicie wierz¹.
Smutek w spojrzeniu ch³opca sprawi³, ¿e Ganner zacz¹³ siê zasta-
nawiaæ, czy i Jacen sam w to trochê nie wierzy.
Obaj jestemy martwi ju¿ od bardzo dawna, Gannerze. A dzi-
siaj
Jacen sk¹d zaczerpn¹³ nowych si³, odepchn¹³ siê od ciany
i stan¹³ prosto jak cz³owiek, który zmêczenie zna wy³¹cznie z opowie-
ci. Dzi nadszed³ dzieñ, kiedy przestaniemy oddychaæ.
Ganner potar³ twarz, jakby próbowa³ sobie wetrzeæ zrozumienie
przez skórê.
Dlaczego wiêc nie pozwoli³e im po prostu mnie zabiæ?
Poniewa¿ ciê potrzebujê. Poniewa¿ mogê ciê wykorzystaæ. Po-
niewa¿ obaj mamy szansê, aby nasza mieræ przynios³a komu po¿y-
tek. Jacen wyjani³, ¿e ofiara to mistyfikacja. To po prostu jedyny
sposób, aby przedostaæ siê do Studni Mózgu wiata. Ganner rozumia³
ten mózg wiata jako co w rodzaju organicznego planetarnego su-
perkomputera, wyprodukowanego przez Yuuzhan Vongów, aby zarz¹-
dza³ ekologi¹ na odtworzonej rodzinnej planecie. Jacen przez ca³e ty-
godnie zachodzi³ w g³owê, jak siê dostaæ do Studni, która by³a czym
w rodzaju wzmocnionego bunkra, nieprzebytej czaszki, zaprojekto-