Mimo to Jake wstał i zostawiając na biurku nieotwartą teczkę, poszedł w kierunku tych drzwi. Słyszał szepty swoich kolegów i szelest kartek, gdy sprawdzali swoje wypracowania końcowe, szukając decydującego, źle umieszczonego średnika lub niezręcznego wyrażenia, lecz te dźwięki wydawały się bardzo odległe.
Całą uwagę skupił na drzwiach.
W ciągu ostatnich dziesięciu dni, gdy głosy w jego głowie stawały się głośniejsze i głośniejsze, Jake był coraz bardziej zafascynowany drzwiami - wszelkiego rodzaju drzwiami. Tylko przez ostatni tydzień chyba z pięćset razy otwierał te wiodące z jego pokoju na korytarz, a tysiąc razy te, które znajdowały się między jego pokojem a łazienką. Za każdym razem robił to z zapartym tchem i nadzieją w sercu, jakby rozwiązanie wszystkich jego problemów znajdowało się za jednymi lub drugimi drzwiami, gdzie z pewnością je znajdzie... w końcu. Jednak za każdym razem znajdował tylko korytarz, łazienkę, chodnik przed domem i tak dalej.
W zeszły czwartek po powrocie ze szkoły rzucił się na łóżko i zasnął. Wydawało się, że sen był jego jedyną ucieczką. Tylko że kiedy obudził się czterdzieści pięć minut później, stał w drzwiach do łazienki, gapiąc się na tak mało ekscytujące rzeczy, jak muszla klozetowa i umywalka. Na szczęście nikt go nie zobaczył.
Teraz, podchodząc do drzwi szatni, czuł ten sam nagły przypływ nadziei, pewność, że za drzwiami znajdzie nie ciemne pomieszczenie zawierające trwałe zapachy zimy - flaneli, gumy i mokrej wełny - lecz inny świat, w którym znów będzie cały. Ostre, oślepiające światło przesunie się szeroką smugą po klasie, a on ujrzy ptaki krążące po bladoniebieskim niebie barwy
(jego oczu)
wyblakłych dżinsów. Pustynny wiatr rozwieje mu włosy i wysuszy spocone ze zdenerwowania czoło.
Przejdzie przez te drzwi i zostanie uzdrowiony.
Jake przekręcił klamkę i otworzył drzwi. W środku był tylko mrok i rząd lśniących mosiężnych wieszaków. W pobliżu stosu złożonych w kącie zeszytów leżała dawno zapomniana rękawiczka.
Nadzieja zgasła i nagle Jake zapragnął po prostu ukryć się w tym ciemnym pokoju, gdzie unosiły się gorzkie zapachy zimy i kredy. Mógłby wziąć rękawicę i usiąść w kącie pod wieszakami. Mógłby siąść na gumowej macie, na której zimą należało zostawić buty. Mógłby tam usiąść, włożyć kciuk do ust, podciągnąć kolana pod brodę, zaniknąć oczy i... i...
I po prostu się poddać.
Ta myśl - ulga wywołana tą myślą - była niesłychanie kusząca. To byłby koniec strachu, niepewności i zagubienia. To ostatnie uczucie było najgorsze - nieustanne wrażenie, że jego życie zmieniło się w jarmarczny labirynt krzywych luster.
A jednak Jake Chambers miał równie silną wolę jak Eddie i Susannah. Teraz błysnęła w mroku swym stalowoniebieskim blaskiem. Nie podda się. To, co się z nim dzieje, może w końcu pozbawi go zmysłów, ale Jake na pewno nie podda się bez walki. Prędzej diabli go wezmą.
„Nigdy!” - pomyślał gniewnie. „Nigdy! Ni...”
- Kiedy już zakończysz inwentaryzację przyborów szkolnych w szatni, John, może zechcesz do nas dołączyć - powiedziała za jego plecami pani Avery, suchym i kulturalnym głosem.
Rozległy się stłumione chichoty i Jake odwrócił się od drzwi. Pani Avery stała za biurkiem, lekko opierając długie palce o bibularz i patrząc na Jake’a chłodnymi, inteligentnymi oczami. Tego dnia miała na sobie niebieski kostium, a włosy jak zwykle upięte w kok. Nathaniel Hawthorne spoglądał jej przez ramię, groźnym wzrokiem mierząc Jake’a ze swego miejsca na ścianie.
- Przepraszam - mruknął Jake i zamknął drzwi. Natychmiast poczuł nieodpartą chęć, by znowu je otworzyć i jeszcze raz sprawdzić, czy tym razem nie ma za nimi tamtego świata, z jego gorącym słońcem i bezkresem pustyni.
Zamiast tego wrócił na swoje miejsce. Petra Jesserling obrzuciła go wesołym, roziskrzonym spojrzeniem.
- Następnym razem zabierz mnie tam ze sobą - szepnęła. - Wtedy będziesz miał na co patrzeć.
Jake uśmiechnął się z roztargnieniem i opadł na krzesło.
- Dziękuję, John - powiedziała pani Avery swym zawsze spokojnym głosem. - A teraz, zanim oddacie wasze wypracowania końcowe, które z pewnością będą bardzo dobre, rzeczowe i na temat, chcę omówić z wami listę lektur z języka angielskiego, zalecanych do przeczytania przez lato. Powiem parę słów na temat kilku tych wspaniałych książek...