216 (Dodane w 1975: Por. mój artykuł Scientific Reduction and the Essential Incompleteness of Ali Science, w: Studies in the Philosophy ofBiology, ed. F. J. Ayala i T. Dobzhansky, Macmillan, London 1974, s. 259-284. Praca została opublikowana również przez Uniyersity of California Press, Berkeley 1974).
217 Istnieje bardzo interesujący i bardzo przekonywający artykuł Williama Kneale'a: Scientific Reuolutions for Ever?, "The BritishJoumal for the Philosophy of Science" 19,1968, s. 27-42, w którym wydaje się on wyczuwać elementy stanowiska tutaj zarysowanego i podejmuje jego krytykę. W wielu szczegółach jednak nie zrozumiał moich wypowiedzi, na przykład na s. 36:
.Jeżeli bowiem nie ma prawdy, niemożliwe jest żadne przybliżanie do prawdy". To prawda. Gdziejednak kiedykolwiek sugerowałem, że nie ma prawdy? Zbiór prawdziwych teoretycznych zdań fizyki może nie być (skończenie) aksjomatyzowalny; zgodnie z twierdzeniem Godła niemal na pewno nie jest. Ale ciąg naszych prób stworzenia coraz lepszych skończonych aksjomatyzacji może być rewolucyjną sekwencją, w której stale tworzymy nowe teoretyczne i matematyczne środki służące zbliżaniu się coraz bardziej do tego nieosiągalnego celu.
Por. Conjectures andRefutations, s. 114 (przypis 30 do rozdziału 3) oraz trzeci akapit rozdziału 19 niniejszej Autobiografii.
3 W liście do mnie z 15 lipca 1935 roku Einstein wyraził aprobatę dla moich poglądów nt. .Alsyfikowalności jako decydującej własności każdej teorii dotyczącej rzeczywistości".
Por. Albert Einstein: Philosopher-Scientist, s. 674; w tym kontekście ważny jest także list Einsteina, dotyczący pracy Schródingera i innych, Briefe żur Wellenmechanik (red. K. Przi-bram, Springer-Verlag, Wien 1963, s. 29); w przekładzie angielskim Letters on Wave Mecha-"ics, Vision, London 1967; list ten znajduje się na s. 31.
183
Pamiętam także lekceważące uwagi Einsteina o trywialności teorii bomby atomowej z fizycznego punktu widzenia, co wydawało mi się. lekką przesadą, zwłaszcza gdy się weźmie pod uwagę, że Rutheford' uważał, iż energii atomowej nie da się wykorzystać. Być może uwagi te były zabarwione jego niechęcią do bomby i wszystkiego, co stąd wyni.| kało, ale nie było wątpliwości, o co mu chodzi, i nie ma wątpliwości, żft zasadniczo miat rację. ;
Trudno jest opisać wrażenie, jakie wywierała osobowość Einsteina.:
Być może da sieje wyrazić stwierdzeniem, że w jego towarzystwie na-s tychmiast czuto się jak u siebie w domu. Nie można mu było nie ufaćy nie polegać na jego prostoduszności, życzliwości, zrównoważeniu;! mądrości i niemal dziecięcej prostocie. Dobrze to świadczy o naszymi świecie i o Ameryce, że człowiek zupełnie nie z tego świata nie tylkoj przetrwał, ale został doceniony i tak bardzo uhonorowany. |
Podczas mojej wizyty w Princeton spotkałem znowu Kurta Gódlal i rozmawiałem z nim na temat jego artykułu w tomie poświęconym Ein-| steinowi oraz na temat pewnych aspektów możliwego znaczenia dla fi-i zyki jego twierdzenia o niezupełności. '| .1
Po naszej pierwszej wizycie w Ameryce przeprowadziliśmy się do Penn w Buckinghamshire, które było wówczas bardzo spokojną, piękną, niewielką miejscowością. Tutaj wykonałem więcej pracy niż kiedykolwiek wcześniej.
29. Problemy i teorie
Już w 1937 roku, starając się zrozumieć słynną "dialektyczną triadę" (teza-antyteza-synteza)za pomocą jej interpretacji jako postaci metody prób i eliminacji błędów, stwierdziłem, że wszystkie dyskusje naukowe wychodzą od jakiegoś problemu (P,), do którego rozwiązania proponujemy wstępnie próbne rozwiązanie - próbną teorię (PT); teoria ta następnie jest krytykowana w procesie, w którym staramy się wyeliminować błędy (EB); i tak samo jak w przypadku dialektyki proces ten ponawia się; teoria i jej krytyczna wersja powodują powstawanie nowych problemów (P,)221.
Ideę tę wyraziłem później w skondensowanej postaci w formie następującego schematu:
P,->PT->EB->P" którym często posługiwałem się w moich wykładach.
Zazwyczaj ideę tego schematu formułowałem skrótowo, stwierdzając, że nauka wychodzi od problemów i na problemach kończy. Zawsze jednak podsumowanie to niepokoiło mnie, ponieważ każdy problem naukowy powstaje w kontekście teoretycznym. Jest przesycony teorią. Mawiałem więc, że schemat ten możemy zacząć w dowolnym miejscu; możemy wyjść od PT, i skończyć na PTy albo rozpocząć odEB^ i dojść doEBy Dodawałem jednak, że osiągnięcia teoretyczne rozpoczynają się często od jakiegoś problemu praktycznego. I chociaż każde sformułowanie problemu praktycznego w nieunikniony sposób wnosi ze sobą teorię, sam problem praktyczny można "odczuć": ma on charakter "prejęzykowy"; my - czy też ameba - od-
221 Por. mój artykuł What is Dialecticf, w: Conjectures and Refutations, rozdział 15. [wy d. poi. Czym jest diakktyka?, przekl. Marcin Rosiński, "Colloquia Communia", marzec-kwiecień 1989, s. 85-102]. Jest to stylistycznie przerobiona wersja artykułu What is Dialectic?, "Mind" 49, s. 403-426, z kilkoma dodatkowymi przypisami. Streszczony tutaj fragment pochodzi z Conjectures..., s. 313. Jak wykazano w przypisie 3 tego rozdziału (przypis l w "Mind") opis ten (w którym podkreślam, że sprawdzanie teorii jest częścią jej krytyki, to znaczy EB) uważam za podsumowanie procedury naukowej przedstawionej w Logice odkrycia naukowego.
185
czuwamy zimno lub jakieś inne podrażnienie, co pobudza nas, lub amebę, do wykonania próbnych posunięć - być może posunięć teoretycznych - aby uwolnić się od podrażnienia.
Jednak problem: "Co było pierwsze: problem czy teoria?", nie poddaje się tak łatwemu rozwiązaniu222. W istocie stwierdziłem, że problem ten jest nieoczekiwanie płodny i trudny.