Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.

Jeśli np. był upoważniony do kupna
gruntu za 100 sesterców, a kupił za 150, nie mógł
żądać zwrotu wydatku, chociażby różnicę gotów
był sam pokryć. To nieżyciowe stanowisko nie
utrzymało się, u Justyniana zwyciężył łagodniejszy
pogląd Prokulianów o odpowiedzialności
mandanta w ramach udzielonego mandatu (G. 3,
161; I. 3, 26, 8). Stanowisko Sabinianów świadczy
o słabości pozycji mandatariusza; tego samego
dowodzi też rozkład ryzyka: za straty poniesione
przez mandatariusza przy wykonaniu mandatu z
powodu siły wyższej mandant nie odpowiadał (D.
17, 1, 26, 6).
Podstawowy obowiązek mandanta polegał na
zwolnieniu mandatariusza z przyjętych przez niego
zobowiązań wobec osób postronnych i na
zwróceniu mu poniesionych przy wykonaniu
wydatków.
5. Ochrona procesowa. Mandant dochodził za
pomocą actio mandati wykonania zlecenia,
obrachunku i wydania tego wszystkiego, co
mandatariusz dla niego otrzymał. W prawie
klasycznym mandatariusz odpowiadał tylko za
Dolus , Justynian natomiast podniósł stopień jego odpowiedzialności aż do culpa levis, choć nie było tu korzyści. Zasądzenie z actio mandati pociągało za sobą infamię (§ 78, 2), gdyż niewypełnienie
mandatu uważano za nadużycie zaufania.
Mandatariusz miał ze swej strony do dyspozycji
contrarium mandati iudicium o zwolnienie go z
zaciągniętych zobowiązań i o zwrot wydatków
związanych z wykonaniem zlecenia. Z tym
powództwem infamia się nie wiązała.
Obydwa powództwa należały do bonae fidei
iudicia (§ 61, 4).
6. Zlecenie kredytowe (tzw. mandatum
pecuniae credendae albo mandatum
qualificatum). Było to szczególne zastosowanie ogólnego kontraktu zlecenia. A (jako mandator)
zlecał B (jako mandatariuszowi), ażeby udzielił
kredytu osobie trzeciej C. Wątpliwości, czy taki mandat jest dopuszczalny (był to bowiem rodzaj
mandatum tua gratia), rozstrzygnął w sensie
pozytywnym prawnik z I w. n.e., Sabinus (G. 3,
156; I. 3, 26, 6).
Przyjmując zlecenie B uzyskiwał podwójne
zabezpieczenie: wobec C z tytułu udzielonej
pożyczki i wobec A z tytułu mandatu (na
podstawie contrarium mandati iudicium). To
drugie zabezpieczenie było tylko ewentualne, na
wypadek gdyby C nie zwrócił pożyczki.
W ten sposób A stawał się praktycznie
poręczycielem za dług C. Istotnie też zlecenie
kredytowe rozwijało się raczej jako nowa forma
zabezpieczenia zobowiązań, wzbogacona
elementami ogólnego kontraktu zlecenia i dlatego
swobodniejsza aniżeli zwykłe poręczenie
stypulacyjne (§ 151, 2). Zlecenie kredytowe
dochodziło bowiem do skutku w drodze
nieformalnego porozumienia (także pomiędzy
nieobecnymi), było odwołalne aż do chwili
udzielenia kredytu, umożliwiało zabezpieczenie
długów dopiero zaplanowanych na przyszłość i
stwarzało zobowiązanie elastyczne, oparte na
„dobrej wierze” (§ 123, 3).
Justynian usankcjonował tę funkcję zlecenia
kredytowego rozciągając na nią najważniejsze
przepisy dotyczące poręczenia135.
7. Zlecenie a pełnomocnictwo. Kontrakt
mandatu regulował wewnętrzne stosunki
obligacyjne pomiędzy mandantem a
mandatariuszem. Mandat nie był
pełnomocnictwem do działania na zewnątrz, ze
skutkiem spadającym wprost na mandanta.
Mandatariusz występował na zewnątrz w imieniu
własnym, sam nabywał prawa i zaciągał
zobowiązania i dopiero skutki swego działania
przenosił w drodze wtórnych czynności na
mandanta. Było to więc typowe zastępstwo
pośrednie (§ 87, 2)136.
Ale idea pełnomocnictwa torowała sobie w
Rzymie drogę właśnie w ramach kontraktu
zlecenia. Prokuratorzy powoływani do zarządu
majątkiem i do prowadzenia procesów byli z reguły
mandatariuszami (G. 4, 84). Właśnie taki
mandatariusz-prokurator przełamał w Rzymie
dawną zasadę niedopuszczalności zastępstwa
bezpośredniego, czyli przedstawicielstwa (§ 87, 3).
W tym też sensie można mówić o ścisłym
związaniu w prawie rzymskim instytucji zlecenia z
instytucją pełnomocnictwa137.
8. Funkcja i znaczenie. W odróżnieniu od