X


Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.


Nie zamierzał udać się do Pałacu, ale Podróżując, należało znać lepiej to miejsce, z którego się wyruszało niźli to, które stanowiło cel wyprawy. Przy Południowej Bramie rzucił wodze odzianemu w skórzaną kamizelę stajennemu i ruszył biegiem; długie nogi oddaliły go od grupy Saldaeańczyków i niosły przez korytarze, na których mijał w biegu zastygłą w ukłonach i dygnięciach służbę wpatrzoną w niego wytrzeszczonymi oczyma. W Wielkiej Sali pochwycił saidina, stworzył szczelinę w powietrzu i wskoczył przez nią na polanę przy farmie, jed­nocześnie uwalniając Źródło.
Zrobiwszy długi wydech, osunął się na klęczki na uschłe liście. Skwar nagromadzony pod nagimi konarami uderzył w niego niczym młot; już jakiś czas temu utracił niezbędną koncentrację. Nadal czuł Alannę, ale tutaj to uczucie było słab­sze - choć do pewności co do kierunku, w jakim należało jej szukać, nie pasowało określenie “słaba”. Mógł wskazać ten kierunek z zamkniętymi oczami.
Na chwilę pochwycił ponownie saidina, wściekły potok ognia, lodu i kwaśnego śluzu. Trzymał w dłoniach miecz, miecz, ze splotu Ognia, z czaplą, ciemną plamą odznaczającą się na nieznacznie zakrzywionym czerwonym ostrzu, aczkol­wiek nie przypominał sobie, kiedy go przywołał. Miecz z Og­nia, którego długa rękojeść była zimna i twarda. Pustka ni­czego nie zmieniła, nie zmieniła niczego Moc. Nadal czuł Alannę; obserwowała go, zwinięta w kłębek w zakamarku umysłu.
Śmiejąc się gorzko, ponownie wypuścił Źródło i ukląkł w tym samym miejscu. Taki był pewny siebie. Tylko dwie Aes Sedai. Mógł przecież poradzić sobie z nimi; kiedyś poradził sobie z Egwene i Elayne jednocześnie. Co one mogły mu zro­bić? Dotarło do niego, że nadal się śmieje. Jakoś nie mógł przestać. No cóż, to naprawdę było śmieszne. Ta jego głupia pycha i zadufanie. Już kiedyś wpakowały go w tarapaty; nie tylko jego samego zresztą. Taki był pewien, że on i Stu To­warzyszy skutecznie zapieczętują Szyb...
Liście zachrzęściły głośno, kiedy zmusił się do powstania.
- To nie byłem ja! - wychrypiał. - To nie byłem ja! Precz z mojej głowy! Wszyscy! Precz z mojej głowy! - Głos Lewsa Therina zamruczał coś niezrozumiale, jakby z oddale­nia. Alanna czekała w milczeniu, cierpliwie, w głębi umysłu. Głos zdawał się jej bać.
Zdecydowanymi ruchami otrzepał nogawki spodni. Nie podda się. Nie ufaj żadnej Aes Sedai; odtąd będzie o tym zawsze pamiętał.
“Człowiek, który nie ufa, to już jakby trup” - zachichotał Lews Therin.
Nie podda się.
Wokół farmy nic się nie zmieniło. Nic i zarazem wszystko. Dom i stodoła były takie same, kury, kozy i krowy. Z okna obserwowała jego przybycie Sora Grady, z pustą twarzą, chłod­na. Była teraz jedyną kobietą na farmie, wszystkie pozostałe żony i narzeczone odjechały z mężczyznami, którzy nie zdali sprawdzianu Taima. Taim zgromadził uczniów za stodołą, na poletku twardej czerwonej gliny, porośniętym wynędzniałymi chwastami. Wszystkich siedmiu. Pierwszy sprawdzian oprócz męża Sory, Jura, przeszli tylko Damen Flinn, Eben Hopwil i Fedwin Morr. Pozostali byli nowi; wyglądali równie młodo jak Fedwin i Eben.
Oprócz siwowłosego Damera wszyscy uczniowie siedzieli w szeregu, odwróceni tyłem do Randa. Damer stał przed nimi, ze zmarszczonym czołem przypatrywał się kamieniowi wielko­ści ludzkiej głowy, leżącemu w odległości trzydziestu kroków.
- Teraz - powiedział Taim i Rand poczuł, że Damer obejmuje saidina, zobaczył, jak niewprawnie tka sploty Ognia i Ziemi.

Podstrony

Drogi użytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.