Bizantyjczycy próbowali przechwycić flotę pizańską w okolicy Sarnos, jednakże zjawili się tam za późno, nie udało im się także doścignąć jej na wodach przybrzeżnych wyspy Kos. W końcu obie flotylle dostrzegły się w pobliżu wyspy Rodos. Bizantyjczycy chcieli doprowadzić do bitwy, zdobyli nawet jeden statek pizański, z krewniakiem Boemunda na pokładzie, ale nagle wybuchła burza i Pizańczycy zdołali się wymknąć. Żeglarze pizańscy podjęli z kolei próbę wylądowania na wybrzeżu Cypru, ale odparł ich namiestnik bizantyjski Filokales, zadając napastnikom dość znaczne straty. Po tej utarczce Pizańczycy popłynęli wzdłuż wybrzeża syryjskiego, flota bizantyjska zawinęła do portu na Cyprze.21
Od chwili gdy baronowie wyruszyli w drogę do Jerozolimy, Boemund z wielką energią zajmował się umacnianiem swej pozycji w Antiochii. Ze strony Turków nie groziło chwilowo większe niebezpieczeństwo. Najwięcej troski przysparzali mu Bizantyjczycy. Boemund zdawał sobie bowiem sprawę, że cesarz nigdy mu nie wybaczy i że póki Aleksy dysponuje najsilniejszą flotą na wodach wschodnich oraz miastem portowym, Laodyceą, położonym dokładnie na południe od Antiochii, dopóty nigdy nie będzie się czuć bezpieczny. Z końcem sierpnia postanowił ostatecznie przeciąć tę sprawę i zaatakować Laodyceę. Ale bez floty Boemund nie mógł nic zdziałać. Miasto było silnie ufortyfikowane, a w razie potrzeby załoga bizantyjska otrzymywała zaopatrzenie i posiłki z Cypru. Pojawienie się akurat w tym momencie na wodach przybrzeżnych floty Pizańczyków, którzy mieli dość powodów, aby nie darzyć Cesarstwa sympatią, było więc Boemundowi bardzo na rękę. Nie zwlekając doszedł on do porozumienia z Daimbertem i kapitanami pizańskimi, którzy obiecali mu jak najdalszą pomoc.22
Cesarz wydał swojemu admirałowi rozkaz ukarania łacinników za popełnione przez nich akty piractwa, ale pragnął uniknąć otwartego zerwania stosunków. Tatikios nie był pewny, jak powinien się zachować w obliczu nowego rozwoju wydarzeń. Po konsultacji z namiestnikiem Cypru zwrócił się do bizantyjskiego dowódcy, Butumitesa, który przypuszczalnie przebywał na wyspie jako pełnomocny ambasador Cesarstwa na cały Wschód, aby udał się do Antiochii i rozmówił z Boemundem. Boemund wszakże był nieugięty, misja Butumitesa nie przyniosła żadnych rezultatów. Butumites powrócił na Cypr, skąd z Tatikiosem i główną flotą bizantyjską popłynął do Konstantynopola, aby zdać sprawę z sytuacji i uzyskać nowe instrukcje. Kiedy flota bizantyjska znalazła się na wysokości portu Syke, położonego na zachodnim wybrzeżu cylicyjskim, wybuchła gwałtowna burza, która zniszczyła wiele bizantyjskich okrętów, ale eskadra admirała wyszła cało z opresji i pożeglowała w dalszą drogę. Wtedy okręty pizańskie podpłynęły pod Laodyceę i zablokowały port.23
W tym momencie Rajmund oraz książę Normandii i hrabia Flandrii przybyli do Dżabali. Że Rajmund był wstrząśnięty wydarzeniami w Laodycei,
"Advocatus Sancti Sepulchri"
277
:-' /.Genezarel
• ;Aslis Tyberiada;: (Chasteł Pelerin)
'Nazaret
C OULTREJOURDAIN
VI. Palestyna w okresie wypraw krzyżowych
278
Ziemia Obiecana
to rzecz całkiem zrozumiała. Cokolwiek zrobił Boemund, zawsze spotykało się to z dezaprobatą Rajmunda, ponadto sojusz z Bizancjum stanowił fundamentalną zasadę jego polityki. Ale obaj towarzyszący mu baronowie także się tym zafrasowali. Chociaż niejedno posunięcie cesarza uważali za godne ubolewania, rozumieli wszakże konieczność współdziałania między wschodnim i zachodnim chrześcijaństwem. Na domiar musieli jakoś rozwiązać problem przetransportowania swoich hufców do Europy, co bez pomocy Bizantyjczyków było niemal niewykonalne. Uznali również za rzecz wysoce niestosowną, że nowo mianowany legat zamierza zacząć swą misję na Wschodzie od akcji, która spotka się z ostrym potępieniem większości chrześcijan wschodnich. Wezwali przeto Daimberta do swego obozu w Dżabali. Ostro zganiony przez wodzów Daimbert zrozumiał, że popełnił błąd, i odwołał flotę pizańską. Pozbawiony jej pomocy i zaniepokojony gniewem swych kolegów Boemund musiał zrezygnować z oblężenia miasta. Za jednomyślną zgodą mieszkańców Rajmund w towarzystwie obu Robertów wkroczył do Laodycei i zatknął na cytadeli swoją chorągiew obok chorągwi cesarza. Namiestnik Cypru, otrzyma wszy informacje o przebiegu wydarzeń, udzielił swojej sankcji postępowaniu Rajmunda i wyraził gotowość przetransportowania na koszt Cesarstwa Roberta z Flandrii i Roberta z Normandii do Konstantynopola, który stanowił pierwszy etap ich podróży do krajów ojczystych. Propozycję tę przyjęli z wdzięcznością. Do Konstantynopola dotarli bez przeszkód, cesarz przyjął ich życzliwie. Aleksy zwrócił się do obu baronów z sugestią, aby pozostali na Wschodzie w służbie cesarskiej, ale nie przyjęli tej oferty i po krótkim pobycie w stolicy udali się w dalszą podróż na Zachód. Nie wiemy, ilu ludzi im towarzyszyło. Część z nich, być może, udała się statkami genueńskimi prosto do Italii. Rajmund pozostał w Laodycei.24