Wówczas Pizon krzycząc, jak mógł najgłośniej, wezwał konsulów, aby ponownie otwarli posiedzenie senatu, który się jeszcze nie rozszedł. «Zamiast jednego tyrana — wołał — którego ci, jak powiadają, usunęli, mamy już teraz nad sobą wielu tyranów, którzy chcą mi przeszkadzać w pogrzebaniu
najwyższego kapłana, którzy mi grożą, gdy chcę ogłosić jego testament, i pragną znowu skonfiskować majątek jego jako tyrana. Zarządzenia jego, które ich samych dotyczą, uznali za prawomocne, te jednak, które zostawił co do swej osoby, chcieliby unieważnić, a robi to nie Brutus ani Kasjusz, ale ci, którzy ich do tak zgubnego czynu popchnęli. Co do pogrzebu wy jesteście w mocy rozstrzygać, ale testament jest moją rzeczą i nigdy nie zdradzę tego, co mi powierzono, dopóki i mnie ktoś nie sprzątnie». Na to wszyscy podnieśli okrzyk oburzenia, zwłaszcza zaś ci, którzy spodziewali się, że im coś przypadnie na mocy testamentu; postanowiono zatem ogłosić publicznie testament, a ciało pogrzebać na koszt państwa. I senat rozszedł się po tej uchwale.
137. Brutus i Kasjusz na wiadomość o tych wydarzeniach rozesłali swych posłańców do ludu i wezwali go do siebie na Kapitol. Zbiegło się szybko wielu ludzi, do których Brutus przemówił, jak następuje: «Obywatele, wczoraj widzieliśmy się na forum, dzisiaj na tym miejscu się spotykamy, nie dlatego żebyśmy szukali schronienia w świątyni, bo żadna wina na nas nie ciąży, ani też dlatego, żeby uchodzić na miejsce trudno dostępne, bo los nasz w wasze składamy ręce. Zmusił nas jednak do tego los Cynny, jaki go dotknął
nieoczekiwanie i bez najmniejszego powodu. Wiem ja, że nieprzyjaciele nasi nas oczerniają, jakobyśmy złamali swoją przysięgę, i zrzucają na nas winę, że nie ma żadnej pewności pokoju. Jaką na to mamy odpowiedź, powiemy wam też, obywatele, bo po przywróceniu zasady władztwa ludu, wszystko z wami będziemy załatwiać. Kiedy Cezar jak nieprzyjaciel ruszył z Galii na ojczyznę z bronią w ręku, a Pompejusza, który był między nami największym przyjacielem ludu, spotkał los wiadomy, po nim zaś wyginęło mnóstwo innych zacnych obywateli uchodzących do Afryki i Hiszpanii, myśmy Cezarowi na jego żądanie, bo strasznie się o siebie obawiał,
256 Lucjusz Kalpurniusz Pizon, konsul z r. 58, teść Cezara.
156
a silnie już ugruntował swoją tyranię, przyznali amnestię i przysięgą ją utwier-dziliśmy. Gdyby jednak kazał nam złożyć przysięgę, że nie tylko znosić bę-
dziemy cierpliwie, co minęło, ale i na przyszłość będziemy chętnie jego niewolnikami, to co zrobiliby wówczas ci, którzy obecnie na nas nastają? Sądzę, że oni jako Rzymianie wybraliby wielekroć śmierć raczej aniżeli dobrowolną niewolę, przysięgą jeszcze umocnioną.
138. Jeśli Cezar nic więcej nie uczynił, by zrobić nas niewolnikami, to krzywoprzysięzcami jesteśmy. On jednak nie przekazał wam z powrotem obsadzania ani urzędów w mieście, ani namiestnictw w prowincjach, ani komend wojskowych, ani godności kapłańskich, ani przydzielania ziemi, ani przyznawania jakichkolwiek odznaczeń zaszczytnych, ale wszędzie we
wszystkich tych sprawach sam wydawał swoje zarządzenia; senat nie mógł się wypowiadać ani też lud o niczym nie mógł decydować w żadnej sprawie. Cezar nie przesycił się nawet tymi nieszczęsnymi stosunkami, jak niegdyś Sulla, który rozgromiwszy nieprzyjaciół zwrócił wam jednak zarząd rzeczypospolitej, podczas gdy ten nawet wybierając się na nową wieloletnią wyprawę odebrał
wam prawo wyboru na okres pięcioletni. Cóż to więc była za wolność, której już nawet nadzieja żadna nie przyświecała? A cóż powiedzieć o obrońcach ludu Cesetiuszu i Marullusie? Przysięgą utwierdzone prawo praojców nie pozwala nawet do sądu pozywać trybunów, jak długo swą godność piastują, a Cezar ich usunął nie postawiwszy ich nawet przed sądem. Któryż z nas przewinił wobec nietykalnej władzy? Czy Cezar tylko był uświęconym i nietykalnym, któremu przyznaliśmy to prawo wbrew naszej woli, pod przymusem, i to dopiero wówczas, gdy z bronią w ręku napadł na ojczyznę i wymordował tylu dobrych obywateli? A czy nasi ojcowie w okresie ludowładztwa bez przymusu nie zaprzysięgli świętości i nietykalności władzy trybuńskiej i pod grozą klątw nie zapewnili jej trwania na przyszłość? A gdzież były składane dochody państwowe i rachunki? Któż to wbrew naszej woli włamał się do skarbu? Kto naruszył nietknięte dotąd i klątwą obłożone sumy pieniężne i innemu trybunowi, który się temu sprzeciwiał, śmiercią groził256a?
139. Jakaż jednak przysięga — powiadają — może jeszcze zapewnić pokój?