Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.


– Podania ludu mienią Twardowskiego twórcą znajomych kantyczek, rodzaju pieśni na-
bożnych. W istocie noszą one na sobie cechę starożytności dalekiej.
F. Bentkowski w historii literatury polskiej pieśni te odnosi, nie bez zasady, do epoki od
Kazimierza Wielkiego do Zygmunta I.
– Wiadomość tę, że pokazywano czarną plamkę jako ciało Twardowskiego, mam od gło-
śnego w dziejach panowania Stanisława Augusta Kuźmy, któremu ojciec nieraz o tym roz-
powiadał.
Rozliczne powieści, jakie krążą o Twardowskim między ludem, nie zgadzają się o końcu
żywota czarodzieja. Gdy jedne zawiesiły go w powietrzu jako uratowanego kantyczką, skąd i
przysłowie między ludem: „Ratuj się jak Twardowski kantyczką”42, drugie go umieściły w
piekle jako starszego między czartami diabła. Gdy jeden z ludzi odwiedził raz piekło, zoba-
czył w nim czarodzieja, zwano go tam kulawym Twardowskim, bo i napadał na nogę.

42 Przysłowia K. Wł. Wójcickiego, t. III, s. 134.
71
Do badań Fr. Siarczyńskiego dodać należy, że na dworze Zygmunta Augusta Twardowski
niepośledniej używał sławy, bo to zaświadcza Łukasz Górnicki w swoim Dworzaninie. Z
podań ludu napisał Adam Mickiewicz balladę pod napisem: Pani Twardowska, którą naśla-
dował wybornie Hulak Artemowski po małorosyjsku, z zastosowaniem do obyczajów ludu
ruskiego.43
Jużem nadmienił, jak różne krążą powieści o Twardowskim, jako na malowanym koniu
jeździł i bicz z piasku umiał skręcić. Jerzy Samuel Bandtkie w ostatnim wydaniu Dziejów
narodu polskiego w Wrocławiu 1835 (t. II, s. 75) zachował nam kilka szczegółów o Twar-
dowskim. Karczma „Rzym”, gdzie go diabli porwali, ma być pod Sandomierzem. Do dzieł
tego czarnoksiężnika policzyć należy, że kamień ogromny pod Czerwińskiem przeniósł i
staw w jednej nocy pod Knyszynem, Czechowizna zwany, zrobił.
O jego skonie równa rozmaitość, poszedłem za najpospolitszą, wszakże przepomnieć nie
mogę szczegółu, którym w Mazowszu nad Narwią słyszał.
Twardowski, co całe życie pracował nad tym, aby wynaleźć środek oparcia się śmierci,
wynalazł wreszcie sposób pewny. Na kilka lat przed porwaniem swoim zaufanemu uczniowi
kazał się posiekać w kawałki i przepisał mu, jak dalej ma postępować. Uczeń rozgłosił śmierć
Twardowskiego; jakoż znikł czarnoksiężnik, a tymczasem krajał ciało jego, siekał, gotował
zioła i maście. Tak posiekawszy, maścią nasmarował, zlał sokami roślin i złożył na powrót
ciało, jak należy. Nie pochował je na cmentarzu, ale pod murem otaczającym wkoło. Twar-
dowski polecił, aby przez trzy lata, siedem miesięcy, siedem dni i siedem godzin; leżało ciało
nie odkrywane. Wierny uczeń dotrzymał wiernie przepisu i czasu odkopania grobu.
O północy, w pełni księżyca, sam z rydlem, zapaliwszy siedm świec z tłustości trupiej,
wziął się do roboty, zrzucił ziemię, oderwał nadgniłe wieko. Jakiż podziw! Zwłoki Twardow-
skiego znikły, w miejscu wiór, na których leżały, kwitły wonne fiołki i macierzanka; na tej to
murawie spoczywało snem ujęte nadobne dzieciątko, zachowawszy w zdrobniałych rysach
oblicze Twardowskiego. Wyjął to dziecię – zaniósł do domu; przez noc urosło by przez rok,
za siedm dni już mówiło tak o wszystkim, jak Twardowski, w siedmiu miesiącach urosło w
młodzieńca. Wtedy zaczął znowu pracować odrodzony Twardowski w czarnoksięstwie, wy-
nagrodził sowicie wiernego ucznia, wszakże zaraz, żeby tajemnica odrodzenia nie wyszła na
jaw, zaklął go w pająka, trzymał w swojej komnacie, mając o nim czułe staranie.
Kiedy potem diabli porwali Twardowskiego z karczmy – a on pająk, ile razy z domu wy-
chodził, przyczepiał się doń nitką – i teraz zawieszony w powietrzu został jako wierny towa-
rzysz, przyczepiony do jego nogi. Spuszcza się on nieraz na swojej nici ku ziemi, przygląda,
co się dzieje, wraca na powrót i usiadłszy na uchu rozpowiada mu, co widział i usłyszał,
czym nędzarza pociesza.
BORUTA. Łęczyca, wpośród błot, nad Bzurą, murem niegdyś obwiedzione i zamkiem